Nicole
Przez całą ceremonię wtulałam się w Michaela, który przytrzymywał mnie w momentach, w których moje nogi się poddawały, nienawidziłam pogrzebów, z całego serca nienawidziłam się z kimś żegnać. On rozumiał to jak nikt inny, wspierał mnie dokładnie tak jak tego potrzebowałam, bez słowa, bez zbędnego pocieszania, po prostu przy mnie był. Nie mogłabym prosić o nic lepszego.
- Wszystko w porządku? – zapytałam Michaela kiedy podeszłam do niego bardzo powoli, niepewnie stając przy jego boku. Nie wiedziałam czy nie wolałby zostać teraz sam. Jego nastrój kiedy stał nad grobem siostry bardzo ciężko było odgadnąć. Nawet mi, osobie która znała go lepiej niż ktokolwiek inny.
Dzisiejszy dzień przywołał tłumione głęboko wspomnienia, które bez względu na upływ czasu nadal były żywe.
Wzruszył ramionami spoglądając na mnie jedynie ukosem.
- Tak jest w porządku – zapewnił z westchnieniem. – Po prostu...
Widziałam napięcie na jego twarzy. Nie myślałam za długo, otoczyłam go ramionami w talii przytulając się do jego boku.
- Po prostu za nią tęsknisz – dokończyłam jego zdanie doskonale wiedząc co czuje.
- Tęsknię jak cholera – przyznał z westchnieniem. – I za każdym razem kiedy tu jestem czuję się jakbym był najgorszym bratem na świecie, praktycznie jej tu nie odwiedzam, ale wiem, że ona nie chciałaby żebym przesiadywał tutaj całą wieczność. – Westchnął ciężko jakby dzielenie się tym co czuje było dla niego trudne, nie lubił obnażać się w ten sposób, chciał być silny, i był taki. O naszej sile świadczyło właśnie to jak radziliśmy sobie z sytuacjami z którymi najtrudniej było się pogodzić.
- Ale wcale nie to sprawia, że mam największe wyrzuty sumienia – przyznał po chwili ciszy. – Mam wrażenie jakby wyjazd z tobą był najlepszym co spotkało mnie w życiu, gdybym wtedy tego nie zrobił, gdybym z ciebie zrezygnował...
-Ale nie zrezygnowałeś – przerwałam mu.
Ujął mój podbródek i powoli odwrócił moją głowę w swoją stronę, zanim zdążyłam w pełni zorientować się co zamierza jego usta spoczęły na moich. Całował mnie czule, niemal z czcią.
- Chyba nigdy w życiu nie byłem za nic wdzięczny tak bardzo jak za ciebie – wyznał, na co moje serce załomotało jak szalone. Zacisnął dłonie na moich biodrach przyciągając mnie do siebie. – Kocham cię Nikkie – wyznał prosto w moje usta. – Nie wiem gdzie bym był bez ciebie.
- Też cię kocham – odpowiedziałam uśmiechając się mimowolnie. Kiedyś, bardzo dawno temu stojąc tutaj podczas pogrzebu mojej najlepszej przyjaciółki myślałam, że już nigdy nie będę w stanie odczuwać szczęścia, dziura w mojej klatce piersiowej zionęła tak lodowatą pustką, że nie sądziłam, aby kiedykolwiek coś mogło ją załatać. I po części miałam rację, ta dziura nadal tam była, nadal bolała, ale życie jakimś cudem toczyło się dalej. A ja znajdowałam szczęście, prawdziwe i głębokie.
Chłopak stojący przede mną właśnie tym był.
Był moim szczęściem.
Moją nadzieją na lepsze jutro.
Moją miłością.
Do mojego domu rodzinnego w którym odbywała się stypa dotarliśmy prawie godzinę później. Musieliśmy skorzystać z okazji i pojeździć po okolicy jak za starych dobrych czasów. Ostatnio spędzaliśmy ze sobą coraz mniej czasu, to nie była niczyja wina, tak po prostu wyglądała teraz nasza rzeczywistość, nie miałam mu tego za złe, sobie też. Chociaż wyrzuty sumienia i tak umościły się z samego tyłu mojej świadomości. Usiłowałam grać na wszystkich polach w tym samym czasie, a moja mania wygrywania nie pozwalała mi na opuszczenie poziomu. Chciałam we wszystkim być najlepsza. I to dążenie prawdopodobnie prędzej czy później sprowadzi na mnie zgubę.
CZYTASZ
Ignite [18+] Trylogia Falling #1 (zakończone)
RomanceNicole Elizabeth Saint prowadzi poukładane życie skupione wokół pracy i ukochanego chłopaka. Dopóki jest zajęta, jest szczęśliwa. W końcu tak długo jak nie poświęcasz uwagi swoim problemom możesz udawać, że ich nie ma. Do czasu. Podczas imprezy firm...