23. Mężczyzna w korytarzu

2.4K 89 0
                                    

Nicole

- Ta naburmuszona mina nie pasuje do tak eleganckiego garnituru – upomniałam Michaela stojącego przed lustrem w przedpokoju. Spojrzał na mnie, ale nadal się nie rozpogodził. Czasami zdarzało mu się być panem marudą zachowującym się jak czterolatek któremu zabroniło się zeskoczyć z balkonu.

- Wiesz, że nie mam ochoty iść na jego imprezę – poinformował nie wiem który już raz. Ja też nie miałam na to ochoty, odpowiadało mi spędzanie sylwestra tylko z nim. To była nasza własna prywatna tradycja. Święta spędzaliśmy z rodziną i przyjaciółmi, sylwestra tylko we dwoje. Od kiedy zaczęliśmy być parą każdy rok zaczynaliśmy i kończyliśmy wspólnie.

Jednak Michael'owi wcale nie chodziło o to, że musimy wyjść z naszego mieszkania. Wkurzało go to, że to Rick organizował imprezę i praktycznie zobowiązał wszystkich swoich pracowników do udziału w niej. Podobno robił tak co roku, to jedyna taka okazja do integracji, nawet gdybym chciała nie mogłam się od tego wymigać.

Wsunęłam się pomiędzy niego a lustro skupiając jego pełną uwagę na mojej osobie.

- Też nie mam na to najmniejszej ochoty – przyznałam szczerze. Uniosłam jego ręce i położyłam je na swoich biodrach. – Ale musimy się tam zjawić, przynajmniej na chwilę. – Poprawiłam jego krawat, ten sam który dostał ode mnie kiedy szedł na rozmowę o pracę. Miał mu przynieść szczęście i tak się stało. Ten rok był dla nas dobry. – Obiecuję, że do pierwszej będzie po wszystkim, a wtedy...

- A wtedy? – zapytał kiedy nie kontynuowałam. Jego oczy rozbłysły pożądaniem i wreszcie z jego twarzy zniknęło napięcie.

Przysunęłam się do niego muskając płatek jego ucha tak delikatnie, żeby nie zostawić na nim śladów szminki.

- Nie mam na sobie bielizny – szepnęłam kokieteryjnie przez co jego palce wbiły się w moje biodra, kiedy mocniej mnie do siebie przyciągnął. Sapnęłam kiedy przesunął zębami po mojej szyi. Byłam o krok od zdarcia z niego garnituru i rozczochrania tych idealnie ułożonych włosów. Chciałam jego. Teraz, zaraz.

Ostatkiem sił odsunęłam go od siebie.

- Tylko kilka godzin – zapewniłam otwierając drzwi na korytarz zanim do reszty stracę zdrowy rozsądek.

***

Tematem przewodnim imprezy był przepych i splendor w najbardziej eleganckim wydaniu. Wszystko skrzyło się i połyskiwało. Na ogromnej sali balowej ustawiono okrągłe stoliki przy których usadowiono od dziesięciu do szesnastu osób. Na szczęście Rick miał wystarczająco rozsądku, żeby nie posadzić mnie przy swoim stole. Co wcale nie przeszkadzało mu w rzucaniu mi nieprzyzwoitych spojrzeń. Wiedziałam, że rozbierał mnie właśnie wzrokiem, ale zupełnie mnie to nie interesowało.

Michael wyszedł właśnie do toalety, a ja zostałam na swoim miejscu przesuwając opuszką palca po brzegu kieliszka, nie przepadałam za takimi imprezami, ale rundkę obiegową podczas której przywitałam się z połową ludzi, a reszcie zostałam przedstawiona przez moją szefową która chełpiła się mną jakbym była jej najcenniejszą własnością, miałam już za sobą. Teraz byłam tylko dziewczyną ze swoim ukochanym na imprezie sylwestrowej. Miałam zamiar po prostu dobrze się bawić.

Upiłam łyk wina przyglądając się parom wirującym na parkiecie, sama nie szczególnie przepadałam za tańcem, ale zawsze podziwiałam tych którzy naprawdę potrafią to robić.

- Nicole Saint? – Głos mężczyzny stojącego właśnie przy moim stoliku wyrwał mnie z zamyślenia.

- Zgadza się – potwierdziłam wyciągając do niego rękę. Obstawiałam, że to kolejna gruba ryba podesłana przez moją szefową, wskazywałby na to jego elegancki garnitur z drogiego połyskującego materiału ewidentnie szyty na miarę. Fakt, że zaczęłam to zauważać wyjątkowo mnie zirytował. – A pan to? – zapytałam kiedy uścisnął moją dłoń. - Bo jakoś nie przypominam sobie, żebyśmy zostali sobie przedstawieni.

Ignite [18+] Trylogia Falling #1 (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz