8. Walcz albo uciekaj

4.3K 149 4
                                    

Nicole

Zapukałam do drzwi gabinetu Rick'a. Dzisiaj przez większość dnia siedział za zaszronioną szybą. Kiedy odkryłam, że jego gabinet jest oddzielony od reszty biura w którym znajdowały się biurka pracowników jedynie szybą, byłam zaskoczona. Wydawał mi się raczej osobą ceniącą sobie własną prywatność. Siedzenie za biurkiem i przewalenie papierów kiedy wszyscy mogą na niego patrzeć wydawało mi się nie w jego stylu. I miałam rację.

Chociaż kiedy podniosłam wzrok znad papierów, orientując się, że od kilku minut przeżuwałam firmowy długopis, i napotkałam mleczną szybę zamiast jego karcącego spojrzenia, byłam w szoku. Przez chwilę moja ciekawość popychała mnie do tego, żeby tam wejść i odkryć choć część sekretów z których składała się jego osoba. Zdołałam się jednak powstrzymać, to że w jakimś stopniu czułam się nim zafascynowana nie oznaczało wcale, że musiałam podążać za każdym idiotycznym pomysłem mojego umysłu.

- Proszę – usłyszałam jego głos, dopiero kiedy zdążyłam się już zirytować przenosząc ciężar ciała z nogi na nogę.

- Cześć – rzuciłam niepewnie. Chciał, żebym zwracała się do niego jak do równego sobie nie tworząc między nami niepotrzebnego dystansu, ale ja cały czas czułam się z tym dziwnie. – Masz może chwilę? – zapytałam zauważając, że spojrzał na mnie jedynie na moment.

- To zależy – odpowiedział swoim głębokim, wiecznie spokojnym tonem. – Czego ode mnie potrzebujesz? – zapytał odsuwając na bok papiery którym do tej pory się przyglądał.

- Chciałabym wyjść dzisiaj trochę wcześniej – odpowiedziałam uśmiechając się słodko. Jednocześnie weszłam do jego gabinetu, zamykając za sobą drzwi.

Odchylił się w swoim wielkim biurowym krześle, łącząc dłonie opuszkami palców. Zawsze kiedy to robił przechodził mnie zimny dreszcz, jego spojrzenie przeszywało mnie na wskroś, jakby mnie nim rozbierał, albo prześwietlał moją duszę. Czułam się obnażona.

- Dlaczego? – zapytał, jednym słowem spinając mnie jeszcze bardziej.

Odetchnęłam głęboko, przypominając sobie, że jestem dorosłą pewną siebie kobietą, której on z jakiegoś dziwnego powodu praktycznie je z ręki. A przynajmniej do tej pory tak było.

- Mój chłopak idzie na rozmowę o pracę, chciałabym go wesprzeć – przyznałam szczerze, przy okazji nieznacznie unosząc podbródek. Nie miałam się czego wstydzić.

- Jest dużym chłopcem, chyba nie potrzebuje żebyś mówiła za niego. To nie dziecko które zabierasz na wizytę do lekarza i mówisz gdzie go boli.

Starałam się nie tracić przyjaznego uśmiechu z ust. Zawsze próbował mnie prowokować, badał moje granice. Bawił się. To jedna z pierwszych rzeczy których się o nim dowiedziałam: uwielbiał manipulować otoczeniem.

- Wiem, że prawdopodobnie coś takiego jak ludzkie uczucia jest ci obce, ale to temat na terapię nie mój interes – lekko wzruszyłam ramionami. – Zrobiłam już wszystko co miałam dzisiaj zrobić, więc w zasadzie nie proszę o pozwolenie, a raczej informuję, że wychodzę.

Pochylił się w fotelu sprawiając, że włoski na moim karku się podniosły, jego ciemne oczy wbijały się we mnie, jakby widział wszystko, każdą moją myśl i zamierzał wykorzystać ją przeciwko mnie.

- Ten cięty język może sprawić ci kiedyś wiele problemów – rzucił mrocznie. – Albo zaprowadzi cię na szczyt – dodał szeptem.

Przygryzłam wnętrze policzków, żeby powstrzymać się od uśmiechu. Nie byłam pusta, ale lubiłam komplementy. Wiedziałam, że muszę zrobić karierę jeśli chciałam osiągnąć wszystko co zamierzałam, ale czasami zdarzało mi się tracić skupienie. Wątpliwości zakradały się do moich myśli z zakamarków umysłu i spędzały sen z powiek w niezliczoną liczbę nocy. Myślałam wtedy o tym, jak fajnie byłoby mieć pewność co do tego, że wszystko skończy się dobrze. Skoro Rick ujrzał we mnie potencjał, to musiało coś znaczyć, wyczuwałam, że jego ust nie opuszcza zbyt wiele komplementów.

Ignite [18+] Trylogia Falling #1 (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz