Maverick
Kurwa.
Kurwa jebana mać.
Niczego nie nienawidziłem bardziej niż utraty kontroli. A właśnie ją traciłem. Czułem lodowatą wodę spływającą po moich ramionach, ale nawet trochę nie rozluźniała spiętych mięśni. Podobno pierwsza zbrodnia jest najtrudniejsza, wymaga przełamania naturalnego oporu. Moralność czasami próbuje hamować, kiedy zamierza się zrobić coś złego. Ale zmywanie krwi za każdym razem jest dokładnie takie samo. Nawet jeśli tym razem nie znaczyło niczego wielkiego.
Rąbnąłem w pysk kierownika budowy. Tylko tyle, i aż tyle. Rozprostowywałem i zaciskałem prawą dłoń nadal czując w niej ból. Potrafiłem przyłożyć tak, żeby nie zrobić sobie większej krzywdy, ale mój temperament czasami działa szybciej niż mięśnie, więc nadgarstek nawalał jak cholera. Ścierałem zaschnięte plamy krwi, czując jak palce zaczynają coraz mocniej drżeć.
Kurwa.
Nic nie szło ostatnio po mojej myśli. Mój cholerny brat nie potrafił trzymać gęby z daleka od problemów. Pierdolony policjancik któremu wydaje się, że jest w stanie naprawić cały świat. Nie mogłem uwierzyć w to, że dzieliliśmy te same geny. Prokurator Emerson suszył mi łeb od dwóch miesięcy, ktoś cały czas węszył wokół jego interesów, w szczególności wokół naszej wspólnej sprawy. Obaj wiedzieliśmy kto to. Co za tym idzie ten skurwiel liczy na to, że rozwiążę wszystkie jego problemy. Miałem na niego coś, co mogło go pogrążyć, i pokusa była coraz silniejsza, ale nie mogłem nic kurwa zrobić. Bo on miał coś podobnego na mnie. Gdybym chociaż spróbował pomyśleć o udostępnieniu tych informacji zwinąłby mnie zanim zdążyłbym chociaż machnąć jednym palcem. Nic nie cementowało przyjaźni lepiej niż posiadanie informacji którą mogą pogrążyć drugą stronę.
W dodatku kiedy zjawiłem się z niezapowiedzianą wizytą na terenie inwestycji zastałem całą ekipę pijaną w sztok. Nie wytrzymałem, zwolniłem wszystkich, kierownik próbował ich bronić, więc dostał. Kilka razy. Kiedy zacząłem nie potrafiłem przestać. To od zawsze była moja największa zmora, przez lata zdążyłem nauczyć się opanowania, ale poskramianie swojej wybuchowej natury kończyło się czasem utratą kontroli w najmniej odpowiednich momentach.
Jego krew z mojej skóry wreszcie zeszła, ale pod paznokciami pozostały szkarłatne półksiężyce. Będę musiał później użyć szczotki, albo wydłubać pozostałości nożem. Nie mogłem pokazać się w ten sposób publicznie.
Oparłem czoło o ścianę prysznica. Byłem tak cholernie sfrustrowany. Potrzebowałem spuścić odrobinę napięcia. Pomyślałem o mojej najnowszej obsesji. O Nicole. Słodkiej, niewinnej dziewczynce którą chciałbym mieć teraz tutaj przy sobie. Zamknąłem oczy wyobrażając sobie jak by wyglądała, lodowata woda spływałaby po jej ciele sprawiając, że cała jej skóra pokryłaby się gęsią skórką, sutki stwardniałyby stercząc zapraszająco. Wiedziałaby że tylko mój dotyk może ją w tym momencie ogrzać. Byłaby zbyt dumna, żeby opuściło to jej lekko rozchylone wargi, ale spojrzenie błękitnych oczu mówiło wszystko. Pragnęła tego równie mocno jak się tego bała. Wiedziała, że mogę ją zniszczyć, wystarczyłoby zaledwie jedno słowo, jeden z pozoru nic nie znaczący gest. I chyba właśnie ta świadomość podniecała ją najbardziej.
Musnąłem palcami jej podbródek zmuszając do podniesienia głowy, zauważając wahanie na jej twarzy zamknąłem jej usta pocałunkiem, zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć. Mruknęła sprawiając, że zadrżałem. Była jak narkotyk. Odurzająca i kompletnie obezwładniająca.
Przesuwałem dłońmi po jej ciele w bezczelnie niecierpliwy sposób, ugniatałem i wbijałem palce w jej gładką skórę napawając się jej miękkością. Jej usta opuszczały słodkie westchnienia za każdym razem kiedy mój dotyk stawał się trochę zbyt brutalny jak dla tak delikatnej osóbki.
CZYTASZ
Ignite [18+] Trylogia Falling #1 (zakończone)
RomantikNicole Elizabeth Saint prowadzi poukładane życie skupione wokół pracy i ukochanego chłopaka. Dopóki jest zajęta, jest szczęśliwa. W końcu tak długo jak nie poświęcasz uwagi swoim problemom możesz udawać, że ich nie ma. Do czasu. Podczas imprezy firm...