26. Coraz lepiej kłamiesz

2.9K 87 1
                                    

Nicole

Stanęłam pod drzwiami jego gabinetu, ale moja uniesiona ręka nie chciała uderzyć w zaszronione szkło. Wiedziałam co ono oznacza, chciał prywatności, więc albo robił właśnie coś o czym nikt miał nie wiedzieć, albo... nasze spotkanie miało być bardzo prywatne.

Zagryzłam mocno wargi, to co mogło się tam stać potencjalnie zagrażało mojej karierze. Rick nie był mężczyzną który przebacza zniewagi. Pewnie nawet wiadomość o tym, że złamał Michaelowi rękę niewiele tu pomoże. Gdybym go wtedy nie powstrzymała zabiłby go, widziałam to w jego oczach.

Nagle drzwi przede mną otworzyły się zanim zdążyłam w nie zapukać. Stałam tak jak idiotka wpatrując się w jego postawną sylwetkę podczas kiedy moja ręka wciąż wisiała w powietrzu.

- Postanowiłem zakończyć twoje rozterki - oznajmił lustrując mnie spojrzeniem z góry do dołu. Otwarłam usta, ale nic z nich nie wyszło. - Weszłaś do budynku pół godziny temu, a od blisko dziesięciu minut stałaś pod drzwiami.

- I co zmartwiłeś się, że tu zasłabłam, czy tego, że zmieniłam zdanie?

Na jego ustach pojawił się złośliwy uśmiech.

- Bardziej tego, że zdrętwieje ci ręka - zripostował.

Opuściłam dłoń, krzyżując ręce na piersi.

- Wchodź do środka, wystarczająco czasu już straciliśmy.

Odwrócił się na pięcie i ruszył w głąb pomieszczenia. Poszłam za nim zamykając za sobą drzwi. Biuro może i było dzisiaj puste, ale ostrożności nigdy dosyć. Rzadko miewałam sekrety, szczególnie tak poważne jak nasza relacja, więc być może zyskałam prawdziwą obsesję na punkcie zacierania śladów.

Nie usiadł za biurkiem tak jak się tego spodziewałam, tylko przysiadł na jego brzegu.

- Jak się czujesz? - zapytałam lekko wskazując na siniaka na jego twarzy. Okrążał całe prawe oko i nos. Zrobiło mi się go autentycznie żal, nawet jeśli w głębi ducha bardzo często życzyłam mu czegoś dużo gorszego.

- Może cię to zdziwi, ale nie pierwszy raz ktoś uderzył mnie w twarz.

- Może to znak, że nie uczysz się na błędach.

Przysięgam, nie chciałam być dla niego złośliwa. Przyszłam tutaj z zamiarem przeproszenia go, miałam ze skruszoną miną błagać go o wybaczenie, ale wystarczyło, żeby otworzył usta i moje postanowienie wzięło w łeb. Jakby coś w jego osobie działało na najgłębsze pokłady mojej wściekłości i wyciągało ją na powierzchnię.

- Ty chyba też nie - stwierdził unosząc jedną brew, przy okazji skrzyżował nogi w kostkach. Wyglądał na tak nonszalanckiego jakby wciąż był przekonany o tym, że panuje nad wszystkim. Pewnie właśnie tak było, nie stawiałby się w sytuacji w której byłoby inaczej.

- Przepraszam - wyrzuciłam z siebie wreszcie. - Przepraszam za to jak się wczoraj zachowywałam i przepraszam za Michaela, nie miał prawa się na ciebie rzucać.

- Masz rację, nie miał - przyznał lekko wzruszając prawym ramieniem. - Ale na jego miejscu zrobiłbym dokładnie to samo. Pierwszy raz zachował się jak facet, a nie skończona pizda.

- Rick - jęknęłam próbując go upomnieć. - Przyszłam tu poprosić cię o nie składanie oskarżenia.

Spojrzenie jego ciemnych oczu wbiło się w moje.

- Co z nim? - pogard jaka biła z jego głosu była oczywista. Nie wiedziałam nawet dlaczego zadał pytanie na które odpowiedź z całą pewnością go nie interesowała.

Ignite [18+] Trylogia Falling #1 (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz