29. Owsiane ciasteczka

2.2K 80 24
                                    

Nicole

W niedzielę po raz kolejny obudziłam się w pustym łóżku. Od moich urodzin prawie w ogóle nie rozmawiałam z Michael'em, nie rozumiałam dlaczego nagle przestał pracować nad swoją aplikacją i brał tyle nadgodzin, że wracał do mieszkania kiedy już spałam, i wychodził zanim się obudziłam. Oboje byliśmy pracoholikami, ale on zdecydowanie przesadzał. Wiedziałam, że czeka nas rozmowa na ten temat, musiałam go ogarnąć zanim zupełnie straci równowagę pomiędzy pracą a życiem prywatnym, nie chodziło mi wcale o to, że nie spędza ze mną czasu, sama kiedyś pracowałam po czternaście do szesnastu godzin dziennie. Człowiek nie jest w stanie utrzymać takiego tempa przez dłuższy czas, wiem, bo wylądowałam przez to w szpitalu z nieregularnym rytmem pracy serca i miesięcznym zwolnieniem.

Po części właśnie przez to darowałam mu zapomnienie o moich urodzinach. Oboje mieliśmy ostatnio gorszy czas, skupialiśmy się na czymś innym niż nasz związek i zaczęliśmy żyć bardziej jak współlokatorzy, ale to nie oznaczało jeszcze, że mieliśmy kryzys. Wciąż bardzo mocno się kochaliśmy, czułam to.

Usiadłam na łóżku, przeciągając się. Przeleciałam w myślach listę rzeczy które powinnam dzisiaj zrobić, ale nie było tego za wiele, projekt dla Rick'a skończyłam poprzedniego wieczoru. Wysłałam go do zatwierdzenia mojej szefowej i nie spodziewałam się zbyt wielu poprawek. Mogłam więc skupić się na swoim życiu. Postanowiłam porządnie posprzątać mieszkanie i wreszcie zrobić jakieś zakupy, od tygodnia używałam, żelu pod prysznic Michael'a bo mój własny się skończył, a nie miałam czasu wybrać się do sklepu po nowy.

Czekał mnie dobry dzień.

A przynajmniej tak mi się wydawało, dopóki nie usłyszałam dźwięku uderzającego o siebie szkła. Zamarłam nasłuchując uważniej. Ściany w naszym bloku były cienkie, ale chyba nie aż tak bardzo. Zazwyczaj przy pracy włączałam sobie muzykę i nikt jak do tej pory się na to nie skarżył, a zdarzało mi się pracować do drugiej w nocy, gdyby sąsiedzi to słyszeli na pewno nie omieszkaliby mi o tym powiedzieć. Czyli odgłos musiał pochodzić z naszego mieszkania, ale Michael był w pracy, nikt inny nie miał kluczy. Co oznaczało, że ktoś właśnie się do nas włamał.

O Boże.

Rozejrzałam się wokół, ale zanim zdążyłam zareagować otwarły się drzwi do sypialni i stanął w nich mój chłopak.

- Co ty tu robisz do cholery? Myślałam, że jesteś w pracy i ktoś się włamał, mało nie dostałam zawału – warknęłam oskarżycielsko.

Przyłożyłam dłoń do klatki piersiowej starając się unormować nieregularnie bicie serca. Jak mógł mnie tak nastraszyć.

- Mieszkam tu, to faktycznie dziwne, że jestem w mieszkaniu – skomentował, na co puściłam mu mordercze spojrzenie. – Poza tym do tego mieszkania nie ma się po co włamywać.

- Może włamywacz tego nie wie – odgryzłam się.

Dopiero kiedy wszedł do środka zauważyłam, że trzyma coś w rękach. Na płaskiej powierzchni stał talerzyk i dwa kubki. Śniadanie do łóżka – pomyślałam. Jakie to urocze. Wciąż się o mnie troszczył.

- Wiesz, że nie mamy tacki śniadaniowej – zagaił. Podszedł do łóżka i położył na pościeli coś na czym poustawiał naczynia. Roześmiałam się, kiedy zauważyła, że to jego laptop. Zawsze traktował go z namaszczeniem, jakby był chociaż jakimś bóstwem, a teraz tak po prostu zrobił z niego podstawkę pod jedzenie.

- Czy to? – zapytałam unosząc brwi.

Jego uśmiech rozszerzył się sięgając oczu, kiedy przysiadł na skraju materaca. Był świeżo po prysznicu, jego włosy wciąż były mokre, przez co wyglądały na zdecydowanie ciemniejsze.

Ignite [18+] Trylogia Falling #1 (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz