Rozdział 30 - Czego Drzecie Mordy?

648 29 22
                                    

PLIS NIE PIJCIE NIC CZYTAJĄC ^_^

Pov: Wednesday

Podniosłam się do góry, podnosząc ciuchy dziewczyny i je jej podając.

Enid chociaż była zmęczona i obolała odebrała się ode mnie ciuchy, ubierając się w nie.

Położyłam się obok dziewczyny, która momentalnie się we mnie wtuliłam

W tym momencie drzwi do naszego pokoju się otworzyły, prawie wywalając z zawiasów.

- Czego drzecie mordy? - zapytała Camila, po której do pokoju wbiegła Yoko.

- Co się tu odwala? - zapytała Yoko.

- Dobrze, że nie wbiegły wcześniej. - Powiedziałam cicho.

- Chyba nie powinnyśmy tu wchodzić. - Powiedziała Camila do Yoko.

- E tam. Najwyżej byśmy zobaczyły trochę więcej. - odpowiedziała jej.

- Myślisz, że dały by dołączyć? - zapytała Camila.

- Nie wiem. - Powiedziała Yoko.

-Następnym razem trzeba się chyba przekonać. - Zasugerowała Camila.

- Właśnie to. - Przyznała Yoko.

- Wiecie, że my to wszytko słyszymy? - Zapytałam dziewczyny, które dopiero teraz zwróciły uwagę na mnie i Enid.

- Myślałam, że jesteście głuche. Sorka. - powiedziała Camila. - Musimy spiskować ciszej. - skierowała słowa do Yoko.

- Jak chciałyście dołączyć, było powiedzieć. - Powiedziałam wrednie.

- Jak chcesz żeby taki ideał jak ja, dołączył, to powiedz. Nie ma czego się wstydzić. Wiem, że jestem cudowna. - Powiedziała Camila, odwracając kota ogonem. Uśmiechając się przy tym złośliwie.

- Okej. To schodzi na złą stronę. - Yoko zatrzymała naszą rozmowę, widząc, że szykuje ripostę.

Camila tylko puściła mi oczko, oraz wykorzystała to, że umiem czytać z ruchu warg.

- Jak chcesz to wystarczy powiedzieć. Chętnie do was dołączę. - Wyczytałam z jej ust, które były pokryte tym złośliwym uśmieszkiem.

Pokazałam dziewczynie żeby stuknęła się dłonią w głowę, co dziewczyna wykonała, po chwili poruszając ramionami w górę i dół.

- Aaa rozumiem. Mówisz, że masz nierówno pod sufitem? - Ponownie zaczęła się ze mną droczyć.

- Ja cię serio zabije tym pistoletem na gwoździe. - Powiedziałam.

- Zbyt wartościowa na to jestem. Proponuję przyklejenie mnie na ścianę pistoletem na klej. Automatycznie ładniej się tutaj zrobi. - Powiedziała pewna siebie. Dlaczego ona ma lepsze odpowiedzi, niż ja? To ja powinnam wygrywać sprzeczkę.

- Dobra, dziewczyny dość. - Powiedziała Enid wstając z łóżka.

- Nikt nie będzie nikogo zabijał. - dodała Yoko.

- No ja nie wiem. - Powiedziała Camila, sugestywnie poruszając brwiami.

- O właśnie propos. Musimy pogadać. - Powiedziałam podchodząc do niej.

Wyszłyśmy z pokoju.

- Jeżeli chcemy deadnąć Xaviera, musimy go najpierw eksmitować go z pokoju. - Powiedziała zielonooka.

- Taaa zawołamy go na big klamoty. - Powiedziałam.

- Myślałam bardziej o lip gloss, ale to też się nada. - Powiedziała, uśmiechnięta.

- Co z tobą nie tak? - Zapytałam, nawiązując do tego, że lubi zabijać.

- A co z tobą nie tak? - zapytała, również do tego nawiązała. I tutaj mnie masz Spellman.

- Jesteśmy dobrym duetem. - Powiedziałam.

- Siski - zawołała, wystawiając rękę w moim kierunku, po chwili kładąc ją na moich włosach, roztrzepując je.

- Oberwie ci się kiedyś za to. - zagroziłam.

- Tak, wiem, ale raczej to ty uważaj przez sen. - Powiedziała.

- Dobra dość. Pogadajmy normalnie. - Powiedziałam, zirytowana tym, że dziewczyna ma na wszystko odpowiedź.

- Gadamy normalnie. - Powiedziała, ze zmarszczonymi brwiami.

- Dobra zamknij się. Stwórzmy jakąś książkę wspólnie. - zaproponowałam.

- O czym? - zapytała.

- Horror z kryminałem? - Zapytałam.

- Okej. Nie jest to taki zły pomysł. - Powiedziała. - A fabuła jakaś? Masz może? - dopytała, spoglądając w moją stronę.

- Szczerze? Nie mam pomysłu. Może, to co się dzieje w tej szkole. Te samo gaszące się światła? - zaczęłam rozmyślanie. Dziewczyna się nie odzywała, jedynie przypatrywała mi się w skupieniu.

- WIEM. - Wykrzyknęła wreszcie, uśmiechnięta od ucha do ucha.

- MÓW. - Również się wydarłam.

- O zabójstwie XAVIERA. - Powiedziała entuzjastycznie, ściszając swój głos przy słowie klucz.

- JESTEŚ GENIUSZEM - Wykrzyknęłam do niej.

- Nazywaj mnie od dzisiaj Spellstein - Powiedziała.

- Oczywiście! - Krzyknęłam. - Wracajmy do pokoju i to napiszmy. - powiedziałam z entuzjazmem jakiego nigdy u siebie nie widziałam.

Zaczęłyśmy kierować się w stronę pomieszczenia docelowego. W końcu do niego dotarłyśmy. Wbiegłyśmy do pokoju jak z procy. Ja usiadłam natychmiast przy biurku a dziewczyna stała nademną, obserwując maszynę do pisania.

- Dobra Spellstein, mów. - Powiedziałam.

- Napisz wstęp. Nie wiem jestem Misiu Gagateg i mam pomysł. Pamiętaj, przez "G" nie przez "K" debiulu. A dalej to napisz nie wiem. Wyglądam tak i tak. Jestem dziwak ale mniejsza. - Powiedziała w skrócie.

- Ty wiem. Muś Gucio! - Wykrzyknęłam, zapisując na kartce.

- Ty kurwa wyglądasz jak ten Gucio. - Powiedziała śmiejąc się.

- Mówisz o sobie? - Zapytałam

- O księdzu. - Powiedziała nadal się śmiejąc.

___________________________________________

ROZDZIAŁ NIE SPRAWDZONY ZA BŁĘDY PRZEPRASZAM ✨💀

A więc taki rozdział 🎁

Przepraszam, że tak późno ale dopiero teraz naszedł mnie pomysł.

Mam nadzieję, że się podoba. Dajcie znać ✋

BAJO💙

Z przyjaźni do miłości ¦ Wenclair Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz