Rozdział 54 - EPILOG - Koniec..

509 24 103
                                    

Pov: Enid

Time skip: Rok później.

- Czy ty Enid Sinclair, bierzesz za żonę tę oto Wednesday Addams, chcąc odziedziczyć jej nazwisko i ślubować wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że nic was nie rozdzieli i nie odłączysz się od niej aż do śmierci? - Zapytała mnie Camila.

Tak, jak obiecywała oficjalnie została księdzem na naszym ślubie. A ze względu iż dostała pozwolenie od samego papieża, mogła zrobić to bez problemu.

- Tak biorę i ślubuję - Powiedziałam pewnie.

- Nie chce mi się powtarzać. Wednesday, a ty bierzesz te kobietę do końca życia? - zapytała Camila uśmiechając się szerzej.

- Tak. - Powiedziała patrząc na mnie.

Camila przybliżyła się do Wednesday.

- Ekhem. Możesz pocałować Enid panią młodą Addams. - Powiedziała klepiąc dziewczynę po ramieniu.

Moja już żona, zbliżyła się do mnie i ucałowała mnie. A zaraz po tym usłyszałyśmy klaskanie.

- Kocham cię Enid Addams do końca świata i jeszcze dłużej. - Powiedziała.

- A ja ciebie Wednesday Addams nad życie. - Odpowiedziałam

Spojrzałyśmy na naszych przyjaciół: Bianca, Ajax, Tyler, Yoko, Divina, Eugene, Thing. Mama Morticia, Tata Gomez, Wujek Fester.

Uśmiechnęłam się, jestem bardzo szczęśliwa i cieszę się, że mamy ich przy sobie.

Noc poślubna:

- Mówiłam jaka jesteś wyjątkowa? - zapytała mnie dziewczyna.

- Obiło mi się kiedyś o uszy. - Powiedziałam i ją pocałowałam.

- To idziemy? - zapytała. Pokiwałam głową, a następnie wyszłyśmy z pokoju.

Złapałam dziewczynę za rękę i zaczęłyśmy iść w równym sobie tepie.

Chcę z nią tak kroczyć do samego końca...

Pov: Wednesday

Time skip: kilka miesięcy później.

- Poświęciła się dla nas.. - Powiedział smutny Tyler.

Miał rację..

Właśnie całą szóstką slęczaliśmy nad grobem naszej przyjaciółki.

Ja i Enid przytulone do siebie. Ajax i Tyler również przytuleni do siebie. No i  oczywiście Divina i Yoko też przytulone do siebie.

Cóż, może zacznijmy od tego co się stało.

Któregoś dnia Xavier zaprosił nas na imprezę, na której wszyscy mieliśmy się pogodzić. Jak się okazało, impreza powstała tylko po to by nas zabić.

Każdy z was by się pewnie spodziewał, że pewnie nas wysadzi, cóż nic bardziej mylnego.

Kiedy weszliśmy do miejsca w którym odbywała się impreza, zostaliśmy zaatakowani strzałami, jak przywitania i, cóż.

Pociski kolejno prawie trafiały w nas, i trafiły by. Gdyby nie Camila, która po kolei odciągała nas od pocisków, obrywając przy tym sama. Nie przejmowała się własnym bólem. Ważni w tamtym momencie byliśmy my.

Retrospekcja:

- Dlaczego to robisz? - Zapytałam chłopaka.

- Bo jeżeli ja nie mogę cię mieć. Nikt nie będzie miał! - krzyknął. Załadował pistolet ponownie i znowu zaczął strzelać. Chcieliśmy stamtąd uciec.

Z przyjaźni do miłości ¦ Wenclair Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz