Pov: Divina
- Wiesz, że ja poważnie pytam? - Zapytałam.
- Nieee coś ty. Serio? - zapytała.
- IkSdE dziwna jesteś. - Powiedziałam.
- Jak już ma mnie to jakoś urazić to sie postaraj. - zasugerowała.
- Nie lubię cię - Powiedziałam, odwracając głowę w przeciwną stronę, w akcie pokazania zdenerwowania.
- Ale strata - Powiedziała śmiejąc się. - Przecież obie wiemy, że jest inaczej. - Powiedziała.
Odwróciłam gwałtownie głowę w jej stronę.
- Wcale nie. - Powiedziałam zdenerwowana.
- mhm czyli jestem księdzem - Powiedziała sarkastycznie. Zamrugałam kilka razy. Czy ona na wszystko na odpowiedź?
Mimo to jak dla mnie mogłabyś być księdzem ~ pomyślałam.
- Możesz. Chociaż według mnie, ty bardziej pasujesz na demonologa. - Powiedziałam, wygłaszając głośno swoje myśli.
- Ej w sumie to lepsze. Masz rację, ale rozumiem tym samym, że Ty będziesz tym demonem którego szukam? - zapytała uśmiechnięta.
Nie odpowiedziałam na to.
- Ej...bo nadal nie powiedziałaś. Po co pytałaś o "co by było gdyby nasza przyjaźń była zaplanowana"? - - Zapytałam, robiąc cudzysłów palcami.
- Mama I'm in low łif a krymionol - zanuciła, unikając odpowiedzi.
- Serio pytam, odpowiedz. - Powiedziałam, uderzając ją delikatnie w ramię. Na co dziewczyna spojrzała na mnie groźnie, wzrokiem zabójcy.
- Mówiłam. Pytałam tak o, bo mnie ciekawiło. - Powiedziała, jakby było to oczywiste.
- Hmmm niech będzie ale i tak ci nie wierzę. - Powiedziałam.
Dziewczyna na to przewróciła oczami.
A jeżeli naprawdę nasza przyjaźń była zaplanowana? Co wtedy? Niestety nie wiem tego.
W tym akurat przypadku słuszne będzie stwierdzenie:
Tak wiele pytań, a tak mało odpowiedzi.
Pov: Wednesday
Jest godzina 2:39, przed chwilą się przebudziłam i nie mogę zasnąć. Może za duży natłok myśli.
Przytuliłam się do Enid, która spała, że tak powiem: jak zabita. Normalnie trup, którego nie przebudzisz, choćby nie wiem, jakbyś próbowała.
Chciałam zasnąć ale nie mogłam. Nie potrafiłam.
Byłam wtulona w blondynkę, która sobie smacznie spała, nieświadoma mojego aktualnego problemu.
Cóź, mogę próbować zasną po miliony razy, ale i tak wiem, że teraz nie ma na to szans. Sen nie nadejdzie - byłam tego pewna.
Powstałam z łóżka. Pochodziłam chwilę po pokoju, zastanawiając się co mogę w tym czasie robić.
Podeszłam do szafy. Skoro nie mogę spać, to przynajmniej ubiorę się w zwykłe ciuchy, zamiast siedzieć w piżamie.
Zabrałam ze sobą odpowiednie ciuchy i pognałam na łazienki.
Zrobiłam swoją poranną rutynę czyli umycie zębów, przebranie się w odpowiedni strój, zrobiłam lekki makijaż i takie tam.
Następnie wyszłam z pomieszczenia, wchodząc tym samym ponownie do pokoju.
Skoro ostatnio zaniedbałam swoją powieść, to teraz mogę zacząć to nadrabiać.
Usiadłam przed stolikiem i oparłam o niego łokcie. Wyciągnęłam dłonie w kierunku maszyny do pisania, klikając palcami na odpowiednie przyciski. Zaczęłam kontynuować pisanie rozdziału w swojej powieści.
Jak zawsze zatopiłam się w cudowny świat książkowy, w tym przypadku świat kryminalny. To jest to co lubiłam w pisaniu książek: spokój. Odcięcie się od rzeczywistości. Skupienie się na pisaniu słów, więc również nie myślenie o niczym innym. Kochałam to, było to cudowne. Całkowita kontrola nad chociaż jedynym światem, gdy wszytko zaczyna się walić.Uczucie po prostu idealne, z tym światem, i w tym świecie możesz robić co chcesz I kiedy chcesz. Totalnie całkowita kontrola, której każdemu brakuje tutaj. U nas w rzeczywistości, przeważnie rządzi los, tam rządzimy my. My decydujemy, kto umiera, my decydujemy kto kogo kocha, my decydujemy kim kto jest, my decydujemy co dana osoba robi. My decydujemy o wszystkim. Zupełne przeciwieństwo tego wszystkiego, co dzieje się tutaj.
Pisałam, zatopiona w powieści, sprawdzając po kolei każde słowo, czy jest dobrze zapisane. Nie myślałam o niczym innym, jakbym nie miała zmartwień. Najzwyczajniej byłam po prostu tutaj, przed swoim ulubionym przedmiotem, wystukując kolejno słowa tworzące zdania.
Niby zamiast pisać, mogłam czytać, ale to nie to samo. Tam nie miałam takiej kontroli, bo ktoś już stworzył te historię i ją zakończył, w swój własny, oryginalny sposób. Tutaj, pisząc sama decydowałam, miałam wybór, kontrolę. Coś czego potrzebowałam tutaj, ale tego nie miałam i nie mogłam dostać. Tutaj w tym świecie wszystko samo decyduje o tym co się dzieje, zupełnie jakbyśmy byli w książce, jakby sam ktoś, tam z góry, decydował o tym, o nas.
Oczywiście jest coś takiego jak konsekwencja własnych czynów, czy kontrola nad nami samymi. Lecz mimo to nie mamy kontroli nad wszystkim.
Tutaj nie wiemy jak umrzemy i kiedy, nie my decydujemy o tym jak, czym i kiedy zginiemy. W powieści tworzonej przez nas wiemy i mamy nad tym całkowitą decyzję. Taki decydujący głos. Cóż, takie coś, również by się przydało tutaj. W rzeczywistości. Jednak niestety to tylko marzenie, które nigdy się nie spełni. Smutna rzeczywistość, nic więcej.
___________________________________________
Dobry kochani❤️^_^Tutaj taki rozdział, w sumie z moimi przemyśleniami. 🎁💌
Dajcie znać co myślicie. :-) :-D
Napisałam właśnie Prolog do nowej książki o Wenclair, ale nie jestem pewna czy go wstawić...⚰️💀
BAJO💙
![](https://img.wattpad.com/cover/332919086-288-k905648.jpg)
CZYTASZ
Z przyjaźni do miłości ¦ Wenclair
FanficWednesday Addams i Enid Sinclair to przyjaciółki i współlokatorki, pewnego dnia jednak wszystko się zmieni... - 𝑀𝑜𝑧̇𝑒 𝑠𝑝𝑟𝑜́𝑏𝑢𝑗𝑒𝑚𝑦? - 𝑧𝑎𝑝𝑦𝑡𝑎ł𝑎 𝑡𝑎𝑘 𝑐𝑖𝑐ℎ𝑜, 𝑧̇𝑒 𝑙𝑒𝑑𝑤𝑜 𝑐𝑜 𝑏𝑦ł𝑎𝑚 𝑝𝑒𝑤𝑛𝑎 𝑐𝑧𝑦 𝑑𝑜𝑏𝑟𝑧𝑒 𝑢𝑠ł...