Rozdział 22 - Mamy Zostać W Pokojach

700 34 11
                                    

Dzień dobry

Na wstępie chcę zaznaczyć, że rozdział jest trochę przerażający. Więc z tego powodu proszę was o nie obsranie zbroi.

Pov: Wednesday

Spojrzałam na Things'a, który wskoczył na stół, trzymając telefon. Odkładając go odrazu przed moją twarzą.

Wzięłam telefon do ręki, podnosząc w górę, rzadko go używam, ale teraz się przyda.

Weszłam w odpowiedni chat i wysłałam wiadomość do Tylera, żeby przyjechał do szkoły.
Po czym dopisałam, żeby również na siebie uważał, bo w szkole może grasować morderca.

Gdy już wiadomość została wysłana, skierowałam swój wzrok ku ekranu laptopa.

- Mój plan jest taki, że przejdziemy się po szkole sprawdzić co to było. - Powiedziałam, czując chwilę później rękę mocno zaciskającą się na moim ramieniu.

- Nie uważam go za dobry pomysł. - Powiedziała niebieskooka.

- Nie widzę, żeby ktoś miał lepszy. - Odpowiedziałam dziewczynie.

Dziewczyny w ekranie pokiwały tylko głowami w geście zgody.

Pov: Tyler

Zamykałem kawiarnie, gdy usłyszałem charakterystyczny dźwięk powiadomienia o dostaniu wiadomości, natychmiastowo wyciągnąłem telefon z kieszeni, następnie go odblokowując odciskiem palca.

Zajrzałem w wiadomości zwracając uwagę na to, że najnowsza była od Wednesday.
Wszedłem w konwersacje po czym, odpisałem dziewczynie.

Chciała żebym przyjechał do akademii, zgodziłem się, wyruszając w kierunku auta, gdy już siedziałem w środku i odpalałem silnik, znowu usłyszałem powiadomienie o wiadomości.

Kolejna wiadomość od ciemnookiej.

Tym razem prośba i ostrzeżenie w jednym.

Napisała mi, iż możliwym jest spotkanie w zamku lub na jego obrębie, jakiegoś mordercę. To fajnie, nie dość, że mają tam mordercę, to Addams mnie pakuje w jego szpony. A ja głupi tam jadę licząc na to, że nic po drodze mi się nie stanie.

Pov: Enid

Siedziałam wpatrując się w Wednesday, ona naprawdę chce iść sprawdzić co to było, nie biorąc pod uwagę, że może nam się coś stać.

- Serio nie uważam, że to odpowiednie. Słyszałaś dyrektor. Mamy zostać w pokojach. - podkreśliłam.

- Daj spokój. Nie zżera cię ciekawość? - zapytała mnie Wednesday, spoglądając na mnie wzrokiem typu: "nawet jak ty nie pójdziesz, to ja pójdę". Więc nie miałam innej opcji niż się zgodzić z planem dziewczyny.

Dziewczyna w odpowiedzi uniosła niezauważalnie kącik ust do góry.

Pov: Wednesday

Omawiałyśmy z dziewczynami resztę planu, tym razem bardziej szczegółowo, gdy nagle w pokoju u nas i przyjaciółek zgasło światło, potem słyszałyśmy tylko krzyk.

Wzięłam telefon w celu włączenia latarki w urządzeniu, jednak nie było na to szansy z powodu, że telefon był rozładowany.

Trochę to dziwne, nawet bardzo, zważając na to, że miał prawie pełną baterie.

Zaczęłam grzebać po szafkach, wyszukując dłońmi w ciemności latarki. Niestety nie mogłam jej znaleźć.
Moment później usłyszłam otwieranie okna, które otworzyło się na oścież. Spojrzałam w tamtą stronę, sprawdzając dlaczego mogło się otworzyć. Nie było tam żywej duszy, więc to napewno żaden człowiek.

Po chwili wyłączył nam się laptop, który miał w sobie trochę więcej niż połowę baterii.

Spojrzałam w oczy Enid, w ciemności wyglądały piękniej niż w świetle. Niestety nie mogłam się napawać tą chwilą długo, gdyż obie byłyśmy przerażone i nie wiedziałyśmy co robić w sytuacji, w której się znalazłyśmy.

Wstałam z krzesła, próbując się po drodze nie wywalić.
Szukałam opuszkami palców, włącznika światła. W końcu go znalazłam. Kliknęłam pstryczek, który po chwili wydał swój charakterystyczny dźwięk, ale mimo to, nie zapalił światła.

- Pewnie żarówka się przegrzała - Powiedziałam do współlokatorki.

- Tak, to można tak wytłumaczyć, ale jak wytłumaczysz samo otwierające się okno i telefony z prawie całą baterią które się rozładowały? I dodatkowo laptop, który zerwał nam po raz kolejny połączenie z dziewczynami? - zapytała panikując. Podeszłam do niej.

Próbowałam trzymać się racjonalnego scenariusza. Chociaż również, nie wychodziło mi to łatwo.
Tym bardziej, że niemożliwe było to, że okno samo się otworzyło, biorąc pod uwagę, że na dworze nie ma mocnego wiatru.

- Enid, kochanie spokojnie. To pewnie nic takiego. - uklęknęłam przed dziewczyną, kładąc swoją dłoń na jej kolanie, moment później zmieniając pozycje swojej ręki. Złapałam Enid lekko za policzek, przyciągając powoli do siebie. Gdy dziewczyna była w odpowiedniej odległości, złączyłam nasze usta w pocałunku.

Zaraz po tym usłyszłam głośnie pukanie do drzwi. Nie chciałam otwierać, przecież nie wiedziałam kto może być po drugiej stronie.

Na szczęście osoby stojące za drzwiami, zaczęły mówić, dzięki czemu wiedziałam kto to.

Otworzyłam drzwi a do pokoju wbuegli po kolei: Divina, Yoko, Tyler.

Po ich wejściu, zamknęłam drzwi z powrotem.

- Co to było?! - Krzyknęła Yoko, łapiąc się za głowę.

- A skąd my mamy to wiedzieć? - zapytała Enid, wstając z krzesełka i podchodząc do przyjaciółki.

___________________________________________
^_^ ^_^ ^_^ ^_^ ^_^ ^_^ ^_^ ^_^ ^_^ ^_^ ^_^

Mam nadzieję, że nikt nie nasikał w portki po tym rozdziale hahah :-)🤡

Oczywiście też, dajcie znać czy rozdział wam się podoba. 🎁 :-D

A jak ktoś chce zgadywać, co się tutaj w sumie dzieje to zapraszam do sekcji komentarzy 😀✋✨

BAJO 💙

⚰️⚰️⚰️⚰️⚰️⚰️⚰️⚰️⚰️⚰️⚰️⚰️⚰️⚰️⚰️⚰️⚰️⚰️⚰️⚰️
💀💀💀💀💀💀💀💀💀💀💀💀💀💀💀💀💀💀💀💀
🔪🔪🔪🔪🔪🔪🔪🔪🔪🔪🔪🔪🔪🔪🔪🔪🔪🔪🔪🔪

Z przyjaźni do miłości ¦ Wenclair Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz