Rozdział 3 - Totalnie

1K 49 17
                                    

Pov: Wednesday

Rano gdy się obudziłam, poczułam przygniatający mnie ciężar, była to oczywiście moja śpiąca współlokatorka.
Nie chcąc jej budzić, powoli wygramoliłam się z łóżka, próbując nie przebudzić przypadkiem dziewczyny, wychodząc z pokoju zerknęłam na godzinę. Było wcześnie, godzina 7:37. Zeszłam do stołówki, biorąc śniadanie dla mnie i Enid. Gdy wróciłam do pokoju zobaczyłam, że moja współlokatorka siedzi już po swojej części pokoju.

- Hej Enid, mam dla ciebie śniadanie. - Powiedziałam, kładąc śniadanie dziewczyny na jej łóżku.

- Hej, dziękuję. - powiedziała po czym wzięła się za jedzenie posiłku.

Po zjedzeniu pierwszego posiłku dnia, Enid wyruszyła do Yoko. Ja natomiast siedziałam sama w pokoju. O dziwo zaczął mi przeszkadzać fakt tego, że Sinclair jest u Yoko i nie słyszę teraz jej wnerwiającego gadania. Totalnie nie wiem dlaczego.
Zaczęłam pisać kolejny rozdział mojej powieści po czym usłyszałam, że ktoś wbiega do pokoju. Nawet nie musiałam się odwracać w stronę drzwi by dowiedzieć się kto to. Enid natychmiast wykrzyknęła w moją stronę.

- Przestań pisać i rusz się! Idziemy do Yoko! - Zaczęła skakać.

- Wolę robić coś ciekawszego, czyli pisanie powieści. - Powiedziałam, nadal skupiona na pisaniu słów na mojej cudownej maszynie.

- No Wednesday! Jedyna taka okazja! Nie będzie dużo osób, będę tylko ja, Yoko, Divina, Bianca, Xavier i Ajax. Tylko nasza szóstka. - powiedziała uśmiechając się szeroko.

- Chyba chciałaś powiedzieć piątka. - Powiedziałam.

- No weeeeź - powiedziała przeciągle, podchodząc do mnie. - Proszeeee - powiedziała łapiąc mnie lekko za szczękę i odwracając moją głowę w jej stronę. - No chodź, nie daj się prosić. - puściła mnie, po czym zaczęła grzebać w mojej szafie.

Dlaczego nie zareagowałam na jej dotyk, albo jeszcze gorzej. Dlaczego mi się podobał i nie chciałam żeby mnie puszczała?

- Wednesday co powiesz na to? - zapytała podając mi szaro-czarną koszulkę w paski i całą czarną zapinaną bluzę.

- Powiedziałam, że nie idę. - Mówiąc to, odwróciłam głowę z powrotem w stronę maszyny do pisania.

- Nie no, idziesz. Czy chcesz czy nie. - powiedziała łapiąc mnie za rękę i ciągnąć w kierunku drzwi. Będąc w szoku ze względu na jej posunięcie, udało jej się doprowadzić mnie do drzwi.

- Enid, powiedziałam nie. - gdy to powiedziałam zauważyłam łzy w oczach niebieskookiej. - no dobra - Powiedziałam zrezygnowana, nie chcąc ranić koleżanki.

Dziewczyna ucieszona moją zgodą, dała mi, czas na przebranie.
Po przebraniu wyruszyłyśmy w stronę pokoju Yoko. Pierwsze co zauważyłam to butelki z alkoholem. To fajnie się zapowiada, pomyślałam na starcie. Mam nadzieję, Enid się nie upije.
Nie chcę mi się jej prowadzić do pokoju.
Chwilę, po naszym wejściu do pokoju przyjaciółki mojej współlokatorki, zostałyśmy poczęstowane alkoholem.
Zaczęłam powoli sączyć trunek, przysłuchując się rozmową, osobnikom znajdującym się w pomieszczeniu. */Addams nie myśl jak zwierzę, albo Brenner z st/*

Gdy każdy z gości wypił po swojej pierwszej szklance, zaczęliśmy grać w butelkę.
Oczywiście pierwsza osoba na którą musiało trafić to Enid.

- Prawda czy wyzwanie? - Zapytała Bianca

- Niech będzie, wyzwanie. - powiedziała pewnie Enid.

- Usiądź na kolanach najładniejszej osoby, że wszystkich tu zebranych. Oprócz Ajaxa - powiedziała Divina, uśmiechając się szeroko do Enid.

Dziewczyna dość długo myślała jak na "szybką grę". Z lekkim zawahaniem zaczęła kierować się w moją stronę, następnie siadając na moich kolanach. Będąc w szoku nawet nie zareagowałam. Gdy już mój mózg przetworzył tę informację, nie mogłam jej nawet z siebie zrzucić gdyż byłoby to bardzo dziwnie.
Następne kręcenie i następnie aż w końcu wypadło na mnie.

- Prawda - Powiedziałam natychmiastowo bez zastanowienia, czego po sekundzie żałowałam.

- Dlaczego pozwalasz Enid siedzieć sobie na kolanach skoro, "nie lubisz dotyku fizycznego"? - zapytała Yoko.

- Jakoś, nie przeszkadza mi to. Poza tym to wyzwanie co nie? - Powiedziałam wzruszając ramionami.
W czasie dalszej rozgrywki zdążyłam wypić dużo alkoholu.

- Może tobie już starczy Wednesday? - Szepnęła mi do ucha blondynka, lekko mi wyrywając butelkę z ręki.

- Niee - rzuciłam przeciągle, łapiąc butelkę w dłonie. - Jeszcze trochę. - Powiedziałam biorąc kolejnego łyka trunku alkoholowego.

Enid odpuściła. Butelka wypadła na mnie. Tak nadal graliśmy w butelkę.

- Prawda czy wyzwanie? - zapytała Bianca.

- Wyzwanie. - Powiedziałam, czując jak alkohol w mojej krwi dodaje mi odwagi.

- Hmmm.. Pójdź na dziesięć minut w niebie do toalety z osobą którą, wylosuje butelka. - powiedziała Divina. W tym momencie Enid zeszła z moich kolan siadając obok mnie, by kręcenie nie było "oszukane". Butelka kręciła się dobre pół minuty po czym się zatrzymała. Wypadło na Enid. Cieszyłam się, nie wiem dlaczego ale się cieszyłam. Mimo wszytko, nie okazałam tego.
Enid spojrzała się na mnie. Ja spojrzałam na dziewczyny.
Widziałam w ich oczach, że to zaplanowały. Cóż trudno, raz się żyje.
Wstałam po czym zaczęłam iść w kierunku toalety. Moja współlokatorka wyruszyła zaraz za mną.
Weszłyśmy do toalety i zamknęłyśmy się na klucz.

- Wiesz o co chodzi w tym wyzwaniu prawda? - zapytała, widząc, że patrzę w lustro naprzeciwko siebie.

- Wiem, ale spokojnie. Mamy całe dziesięć minut. - Powiedziałam. Podeszłam do niebieskookiej. - No chyba, że wolisz odrazu. - wyszeptałam w jej stronę.
Przez chwilę patrzyła w moje oczy. Po jakimś czasie zaczęła kiwać głową w górę i w dół, mówiąc nieme "tak".

___________________________________________
P O L S A T

Nie ma tak fajnie ;-)

No i tam się rozdział podoba?

Z przyjaźni do miłości ¦ Wenclair Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz