Pov: Eugene
Podszedłem do drzwi odpowiedniego pokoju i odpowiednio głośno w nie zapukałem.
Czekałem chwilę przed drzwiami, czekając aż ktoś postanowi otworzyć mi wejście do pomieszczenia.
Gdy chciałem już ponownie w nie zapukać, z powodu, gdyż się nie otworzyły. W końcu zaczęły się otwierać na oścież, a moja dłoń natychmiastowo zatrzymała się w powietrzu.
- Cześć - Powiedziała uśmiechnięta Enid.
- Hejka, można prosić Wednesday? - przywitałem się z przyjaciółką i kulturalnie zadałem pytanie.
- Jasne. - Powiedziała, po czym zaczęła wołać swoją współlokatorkę.
- Witaj Eugene - Powiedziała ciemnowłosa podchodząc do drzwi.
- Hej - odpowiedziałem miło.
- Co cię tu sprowadza? - zapytała.
- Twój wujek, przyjechał i na ciebie czeka. - powiedziałem, sugerując przy tym dziewczynie, że powinna się do niego udać.
- Dobrze. - Powiedziała. - Wrócę później. - poinformowała swoją dziewczynę, po czym wyszła z pokoju na korytarz.
- Mówił po co przyjechał? - zapytała w trakcie drogi.
- Nie. Powiedział tyle, że to coś ważnego. - powiedziałem, kierując się do miejsca w którym przebywał gość ciemnookiej.
Po dotarciu na miejsce, Wednesday weszła do pomieszczenia, a ja postanowiłem pójść zająć się w tym czasie pszczołami.
Pov: Wednesday
- Cześć wujku. - Powiedziałam z uśmiechem. Widząc przed sobą członka swojej rodziny.
Również przywitał się ze mną, z tym wyjątkiem, że bez uśmiechu, co było do niego nie podobne.
- Coś się stało, że postanowiłeś się tu zjawić? - Zapytałam szczerze zaciekawiona.
- Sprawa życia i śmierci. Że tak powiem. - powiedział.
- Dlaczego? - Zapytałam zdziwiona.
- Potrzebuje pomocy w jednej sprawie. - powiedział pewny.
- Kogo pomocy? - dopytałam.
Jeżeli mówi o mnie, to niestety, ale Enid raczej się na to nie zgodzi, więc z wielkim bólem serca będę musiała odmówić. Ewentualnie będę musiała ją okłamywać, ale to by było okrutnie nie fair. I nie chciałbym jej zranić w ten sposób.
- Camili - powiedział. Skąd on zna Camile? Ja wiem, że nasze rodziny się znały ale nie sądziłam, że aż tak.
- Niestety, ale Camila jest w szpitalu na ten moment. - Powiedziałam.
- Kiedy z niego wychodzi? - zapytał.
- Jutro. - Odpowiedziałam.
- Dobrze. A więc zostanę tutaj do jutra. - Stwierdził.
Okej, nie wiem co się tu dzieje.
- A możesz powiedzieć wujku o co chodzi? - Zapytałam. - Może się przydam i będę mogła pomóc? - dopytałam.
- Taki jeden chłopak z waszej szkoły, chce z tobą być, chyba Xavier. I on posunie się do wszystkiego, żeby cie zdobyć. No i słuchaj. - Powiedział, po czym zrobił krótką przerwę, jakby patrząc czy jestem gotowa na nadmiar informacji.
- Wujku - powiedziałam, dając znać stryjowi by mówił.
- Chodzi o to, że Camila w tamtym semestrze przyszła się dogadać z jednym chłopakiem, żeby go pilnował i w ogóle. Natomiast teraz po tym co się stało, nie jest to dobry pomysł, żeby nadal z nim trzymał. W sensie i tak Xavier nie będzie mu ufał już tak samo. - wyjaśnił.
- Czyli przyjaźń nasza i Camili była zaplanowała? - Zapytałam zasmucona. Tamta informacja o Xavierze w ogóle mnie nie obchodziła.
Co ja powiem dziewczyną? Przecież będzie im przykro.
- Tak, ale polubiła was naprawdę. Zresztą to było dla waszego bezpieczeństwa. - powiedział.
- No ja nie wiem. - Powiedziałam z opuszczoną głową, patrząc w drewniane deski na ziemi.
- Wednesday. Camila chciała dla was dobrze. Tym bardziej dla ciebie. - powiedział. Teraz to totalnie już nic nie rozumiem. Dlaczego dla mnie chciała dobrze? - Może nie pamiętasz. Ale, kiedyś się przyjaźniłyście. - powiedział uśmiechając się pokrzepiająco.
Nie wiedziałam co o tym myśleć. Rzeczywiście za duży nadmiar informacji.
Mimo to przynajmniej znam prawdę, tylko jak teraz przekażę ją moim przyjaciółką?
- Wednesday. Zanim zerwiecie przyjaźń z Camilą albo cokolwiek. To wysłuchajcie najpierw jej wytłumaczeń. Tak jak mówiłem. Nie chciała dla was źle. - powiedział.
Kiwnęłam głową, jedynie na to było mnie stać w tamtym momencie.
Pożegnałam się ze stryjem i wyszłam z drewnianej budowli.
Pogrążona w sprzecznych myślach, nie zwracałam na to co się dzieje dookoła mnie.
Nie pożegnałam się nawet z Eugenem, nie miałam na to najzwyczajniej siły.
Myślałam o tym co powiedział mi wujek.
Niby robiła to dla naszego dobra i bezpieczeństwa, ale nadal to ustawka, mogła chociaż powiedzieć. Zasugerować cokolwiek. Niestety nie zrobiła tego.
Byłam zawiedziona i zła na nią, chociaż rozumiałam dlaczego to zrobiła.
Nie chciała wprowadzać nas w panikę czy coś w podobie. Niestety: kłamstwo to kłamstwo.
Szłam w kierunku pokoju, myśląc o tym wszystkim. Byłam w szoku, nie spodziewałam się takiego obrotu spraw.
Tak jak każdy, myślałam, że to tylko przypadek.
Jednak nie będę na ten moment podejmować pochopnych decyzji. Poczekam aż Camila jutro, usiądziemy wszystkie razem w pokoju i porozmawiamy o tym. Wszystkie wtedy podejmiemy wspólną decyzję co dalej z naszą przyjaźnią.
___________________________________________
Dobry wieczór ❤️^_^
Informuje, że rozdział nie sprawdzony, więc za błędy wybaczcie. Dziękuję. 💌
Dajcie znać co myślicie o tym rozdziale. 🎁
Również napiszcie co myślicie o tej sytuacji. 💀⚰️
Camila nie taka zła, jak ją malują, co nie?
BAJO💙

CZYTASZ
Z przyjaźni do miłości ¦ Wenclair
FanfictionWednesday Addams i Enid Sinclair to przyjaciółki i współlokatorki, pewnego dnia jednak wszystko się zmieni... - 𝑀𝑜𝑧̇𝑒 𝑠𝑝𝑟𝑜́𝑏𝑢𝑗𝑒𝑚𝑦? - 𝑧𝑎𝑝𝑦𝑡𝑎ł𝑎 𝑡𝑎𝑘 𝑐𝑖𝑐ℎ𝑜, 𝑧̇𝑒 𝑙𝑒𝑑𝑤𝑜 𝑐𝑜 𝑏𝑦ł𝑎𝑚 𝑝𝑒𝑤𝑛𝑎 𝑐𝑧𝑦 𝑑𝑜𝑏𝑟𝑧𝑒 𝑢𝑠ł...