Rozdział 40 - Sprawa Życia I Śmierci

395 21 4
                                    

Pov: Eugene

Podszedłem do drzwi odpowiedniego pokoju i odpowiednio głośno w nie zapukałem.

Czekałem chwilę przed drzwiami, czekając aż ktoś postanowi otworzyć mi wejście do pomieszczenia.

Gdy chciałem już ponownie w nie zapukać, z powodu, gdyż się nie otworzyły. W końcu zaczęły się otwierać na oścież, a moja dłoń natychmiastowo zatrzymała się w powietrzu.

- Cześć - Powiedziała uśmiechnięta Enid.

- Hejka, można prosić Wednesday? - przywitałem się z przyjaciółką i kulturalnie zadałem pytanie.

- Jasne. - Powiedziała, po czym zaczęła wołać swoją współlokatorkę.

- Witaj Eugene - Powiedziała ciemnowłosa podchodząc do drzwi.

- Hej - odpowiedziałem miło.

- Co cię tu sprowadza? - zapytała.

- Twój wujek, przyjechał i na ciebie czeka. - powiedziałem, sugerując przy tym dziewczynie, że powinna się do niego udać.

- Dobrze. - Powiedziała. - Wrócę później. - poinformowała swoją dziewczynę, po czym wyszła z pokoju na korytarz.

- Mówił po co przyjechał? - zapytała w trakcie drogi.

- Nie. Powiedział tyle, że to coś ważnego. - powiedziałem, kierując się do miejsca w którym przebywał gość ciemnookiej.

Po dotarciu na miejsce, Wednesday weszła do pomieszczenia, a ja postanowiłem pójść zająć się w tym czasie pszczołami.

Pov: Wednesday

- Cześć wujku. - Powiedziałam z uśmiechem. Widząc przed sobą członka swojej rodziny.

Również przywitał się ze mną, z tym wyjątkiem, że bez uśmiechu, co było do niego nie podobne.

- Coś się stało, że postanowiłeś się tu zjawić? - Zapytałam szczerze zaciekawiona.

- Sprawa życia i śmierci. Że tak powiem. - powiedział.

- Dlaczego? - Zapytałam zdziwiona.

- Potrzebuje pomocy w jednej sprawie. - powiedział pewny.

- Kogo pomocy? - dopytałam.

Jeżeli mówi o mnie, to niestety, ale Enid raczej się na to nie zgodzi, więc z wielkim bólem serca będę musiała odmówić. Ewentualnie będę musiała ją okłamywać, ale to by było okrutnie nie fair. I nie chciałbym jej zranić w ten sposób.

- Camili - powiedział. Skąd on zna Camile? Ja wiem, że nasze rodziny się znały ale nie sądziłam, że aż tak.

- Niestety, ale Camila jest w szpitalu na ten moment. - Powiedziałam.

- Kiedy z niego wychodzi? - zapytał.

- Jutro. - Odpowiedziałam.

- Dobrze. A więc zostanę tutaj do jutra. - Stwierdził.

Okej, nie wiem co się tu dzieje.

- A możesz powiedzieć wujku o co chodzi? - Zapytałam. - Może się przydam i będę mogła pomóc? - dopytałam.

- Taki jeden chłopak z waszej szkoły, chce z tobą być, chyba Xavier. I on posunie się do wszystkiego, żeby cie zdobyć. No i słuchaj. - Powiedział, po czym zrobił krótką przerwę, jakby patrząc czy jestem gotowa na nadmiar informacji.

- Wujku - powiedziałam, dając znać stryjowi by mówił.

- Chodzi o to, że Camila w tamtym semestrze przyszła się dogadać z jednym chłopakiem, żeby go pilnował i w ogóle. Natomiast teraz po tym co się stało, nie jest to dobry pomysł, żeby nadal z nim trzymał. W sensie i tak Xavier nie będzie mu ufał już tak samo. - wyjaśnił.

- Czyli przyjaźń nasza i Camili była zaplanowała? - Zapytałam zasmucona. Tamta informacja o Xavierze w ogóle mnie nie obchodziła.

Co ja powiem dziewczyną? Przecież będzie im przykro.

- Tak, ale polubiła was naprawdę. Zresztą to było dla waszego bezpieczeństwa. - powiedział.

- No ja nie wiem. - Powiedziałam z opuszczoną głową, patrząc w drewniane deski na ziemi.

- Wednesday. Camila chciała dla was dobrze. Tym bardziej dla ciebie. - powiedział. Teraz to totalnie już nic nie rozumiem. Dlaczego dla mnie chciała dobrze? - Może nie pamiętasz. Ale, kiedyś się przyjaźniłyście. - powiedział uśmiechając się pokrzepiająco.

Nie wiedziałam co o tym myśleć. Rzeczywiście za duży nadmiar informacji.

Mimo to przynajmniej znam prawdę, tylko jak teraz przekażę ją moim przyjaciółką?

- Wednesday. Zanim zerwiecie przyjaźń z Camilą albo cokolwiek. To wysłuchajcie najpierw jej wytłumaczeń. Tak jak mówiłem. Nie chciała dla was źle. - powiedział.

Kiwnęłam głową, jedynie na to było mnie stać w tamtym momencie.

Pożegnałam się ze stryjem i wyszłam z drewnianej budowli.

Pogrążona w sprzecznych myślach, nie zwracałam na to co się dzieje dookoła mnie.

Nie pożegnałam się nawet z Eugenem, nie miałam na to najzwyczajniej siły.

Myślałam o tym co powiedział mi wujek.

Niby robiła to dla naszego dobra i bezpieczeństwa, ale nadal to ustawka, mogła chociaż powiedzieć. Zasugerować cokolwiek. Niestety nie zrobiła tego.

Byłam zawiedziona i zła na nią, chociaż rozumiałam dlaczego to zrobiła.

Nie chciała wprowadzać nas w panikę czy coś w podobie. Niestety: kłamstwo to kłamstwo.

Szłam w kierunku pokoju, myśląc o tym wszystkim. Byłam w szoku, nie spodziewałam się takiego obrotu spraw.

Tak jak każdy, myślałam, że to tylko przypadek.

Jednak nie będę na ten moment podejmować pochopnych decyzji. Poczekam aż Camila jutro, usiądziemy wszystkie razem w pokoju i porozmawiamy o tym. Wszystkie wtedy podejmiemy wspólną decyzję co dalej z naszą przyjaźnią.

___________________________________________

Dobry wieczór ❤️^_^

Informuje, że rozdział nie sprawdzony, więc za błędy wybaczcie. Dziękuję. 💌

Dajcie znać co myślicie o tym rozdziale. 🎁

Również napiszcie co myślicie o tej sytuacji. 💀⚰️

Camila nie taka zła, jak ją malują, co nie?

BAJO💙

Z przyjaźni do miłości ¦ Wenclair Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz