Trzy miesiące wcześniej
Jak co noc od ponad trzech lat stoję w tym samym miejscu co zwykle. Jest to nieduże wzgórze porośnięte krzakami oraz dzikimi różami. Na samym dole w dolinie, którą wszyscy zwą doliną twarzy znajduje się dom. Wielki budynek z równie dużymi oknami oraz mnóstwem często nie zakluczonych wejść do niego. Drewniany z elementami czerni oraz czerwonej cegły. To właśnie w nim mieszka starszy mężczyzna wraz ze swoją siedemnastoletnią córką i kilkoma kotami.
Jake Valentine ukrywał przed światem swoje jedyne dziecko, a jednak mi udało się ją znaleźć.
Nie wiem czy gorsze było to, że codziennie obserwowałem ich dom, czy to, że bardziej niż sam budynek lubiłem podziwiać znajdującą się w nim dziewczynę.
Valensia od małego nie widzi twarzy, to zamazane dla niej punkty, których nie potrafi odróżnić. Rozpoznaje osoby po zapachu, ubiorze czy też stylu wypowiedzi. Nigdy nie ujrzała niczyjej twarzy, co było mi na rękę i to bardzo.
Jej matka zostawiła ją i Jakea, gdy Valens ledwo umiała jeszcze chodzić. Mężczyzna sam musiał ją wychować i tym bardziej postarać się, by ukryć z dala od świata sławy. Caitleyn jest znaną modelką co za tym idzie, jej córka jest przez to rozpoznawalna. Nigdy nie doszła do mediów ani internetu wieść o tym, że nastolatka choruje na prozopagnozje.
Brunetka zbiegła właśnie po drewnianych schodkach przechodząc do oszklonej kuchni. Podeszła do ekspresu i zaczęła zaparzać sobie kawę.
— Witaj, piękna. — wyszeptałem wśród mroku.
Ma na sobie króciutkie czarne spodenki oraz luźną koszulkę do pępka. Jej włosy, które na co dzień ma rozpuszczone oraz sięgające do ramion związane są niedbale w kucyka z tyłu, a ona sama bez codziennej otoczki lubianej dziewczynki i prymuski wygląda o wiele lepiej.
Chciałem złamać w tej chwili wszystkie zasady jakie sobie wyznaczyłem lata temu. Wejść tam do środka i po prostu ją dotknąć. Tych aksamitnych czekoladowych włosów czy spojrzeć w jej brązowe tęczówki.
Sięga właśnie do górnej szafki. Stoi na palcach nie umiejąc dosięgnąć po kubek. Mam ochotę tam wejść i stanąć za nią, aby jej pomóc, jednak muszę pamiętać, że to byłoby nazbyt niebezpieczne. Ja jestem dla niej niebezpieczny.
Jej bluzka osunęła się na lewe ramię uwydatniając przy tym prawe całe odkryte. Ukucnąłem niżej, aby nie wychylać się na widok i złapałem za lornetkę przez co mogłem dokładniej podziwiać ją. Jej idealny profil i to, że w skupieniu zalewa wrzątkiem kubek.
Na blacie obok dostrzegam kota, który powoli skrada się w jej stronę. Sierściuch widać ma więcej szczęścia niż ja.
Valens łapie obiema dłońmi kubek i zmierza z nim wprost do swojego pokoju znajdującego się na piętrze. Przechodzę krzakami nieco dalej, aby mieć idealny wgląd do wnętrza. Drzwi uchyliły się, a dziewczyna wdarła do środka zamykając je za sobą.
Dzisiejsza noc należała do jednej z cieplejszych, więc mogę podziwiać ją, aż do samego rana.
Usiadła przy biurku otwierając swój komputer i odpalając na nim coś. Nie mogę zobaczyć nic więcej przez dosyć sporą odległość.
— Kurwa. — zakląłem siarczyście.
Muszę być bliżej niej. Muszę ją dostrzec.
Postanawiam podejść pod sam budynek mając na uwadze, że Jake może zjawić się lada moment. Gdy znajduje się tuż pod tarasem jej pokoju łapie się za wystającą rynnę i bez najmniejszego problemu wspinam się po niej, aż pod czarne metalowe barierki. Przeskakuje na drugą stronę upewniając się, że brunetka dalej pochłonięta jest pisaniem.
Stanąłem za szybą tarasowych drzwi i podziwiałem ją w końcu z tak bliska. Zagryzała dolną wargę w skupieniu oraz podrygiwała palcem wskazującym zastanawiając się jaką literkę wstukać na klawiaturze.
Nie wiem czy zdołam się opanować teraz, gdy jest zaledwie kilka kroków dalej.
Oboje obróciliśmy głowy na dźwięk wjeżdżającego auta na posesję. Valensia w przypływie radości wyłączyła komputer czego nie mogłem się spodziewać. Na czarnym ekranie poza jej odbiciem dostrzegłem jeszcze własne tuż za nią. Wtedy było już za późno, gdy jej spojrzenie skrzyżowało się z moim na ekranie. Jej oczy nagle stały się wielkie, a brwi zmarszczyły się w szoku oraz zaskoczeniu.
Obróciła się powoli sprawiając, że spojrzała na mnie, a raczej postać jaką dla niej byłem bez twarzy.
— Tato! — krzyknęła głośno wybiegając z pokoju.
Natychmiast wyskoczyłem stamtąd i zacząłem uciekać ile miałem sił w nogach.
Człowiek jedyne czego powinien się bać w życiu, to samego siebie. Ja bałem się o to co mogę zrobić tej dziewczynie, na której punkcie miałem obsesję od lat.
Uciekaj Valensio, bo moja obsesja dopiero się zaczęła. Zbliżyłem się za blisko, by teraz odejść.
𝓢𝓦𝓑 𝓗𝓞𝓡𝓛𝓔𝓨
CZYTASZ
Twarze moich braci 18+
RomanceIch twarze należały tylko do mnie. Każda z nich kryła inną tajemnice.