— Nie możemy być na siebie źli, przecież razem właśnie tchórzymy. — mówi Valentine.
Szliśmy w równym tempie wychodząc z ciemnego lasu wprost na zatłoczone ulicę miasta. Było popołudnie co za tym szło dorośli wracali z prac, a dzieciaki ze szkół.
Valensia podążała przed siebie obserwując każdy budynek z osobna jakby oglądała je po raz pierwszy, a przecież były to zwykłe domy i sklepy.
— Byłaś kiedyś w Hazlehurst? — pytam widząc jej fascynację tym miejscem.
Gdybym mógł określić jej zachowanie porównałbym to do zaparcia tchu w piersi, gdy widzimy coś pięknego po raz pierwszy.
— Chodziłam tu do szkoły przed wypadkiem. — wyjaśniła zagryzając dolną wargę i ponownie powracając do obserwowania.
Włożyłem ręce do kieszeni spodni śmiejąc się cicho, tak by mnie nie usłyszała.
To było niesamowite, nie skojarzyła jeszcze, że chodziłem z nią do High School Hazlehurst tak samo jak moi bracia.
— Długo mnie podglądałeś? — odezwała się wyrastając tuż przede mną na drodze.
Przystanęliśmy na środku chodnika, gdzie przechadzali się ludzie. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie ukazując szereg swoich zębów po czym zagryzła nimi swoją dolną wargę.
Czasem zdarzało mi się zapominać o jej chorobie i wyobrażałem sobie, że widzi mnie, a wręcz czułem jej wzrok na swojej twarzy. To z jaką dokładnością mi się przyglądała, jak precyzyjnie potrafiła zgadnąć, gdzie mam oczy czy usta.
— Obserwowałem. — poprawiłem ją łapiąc jednocześnie za jej smukłe ramiona. — Od trzech lat. — dodałem przestawiając ją na bok i ruszając dalej.
Tym razem to ja wyruszyłem przodem, a ona próbowała mnie nadgonić.
— Wszędzie? — zapytała patrząc na mnie.
Patrzyła na mnie nie widząc mnie, dlaczego nie mogła mnie zobaczyć i zrozumieć z kim okropnym uciekała?
Szedłem dalej widząc dokąd zmierzaliśmy. Ponad dachami można było już dostrzec kolorowe światła dobiegające z samego środka miasta.
— Hm...? — mruknąłem unosząc brwi, gdy przypomniało mi się jej pytanie.
— Czy obserwowałeś mnie wszędzie? — ponownie je zadała.
— Gdzie tylko się dało, Valensio.
Nawet nie wiedziała ile można dostrzec z odpowiednich pozycji w krzakach i ile wyczytać z ruchu warg, kiedy nie da się niczego usłyszeć.
— Nie było ci ciężko czasem? W końcu przez pierwsze dwa lata leżałam tylko w łóżku.
Doskonale pamiętałem ten widok jakby co najmniej migał mi teraz przed oczami.
Jej skulone ciało trzęsące się wśród ciemnej pościeli. Potargane jeszcze wtedy długie włosy, a do tego ten dziwny nawyk wbijania sobie paznokci w skórę i tłumienie krzyków. Była inna niż teraz, zmieniła się przez ból jaki sobie zadawała.
— Nigdy nie było mi ciężko, gdy mogłem na ciebie patrzeć. — odparłem spoglądając na nią ukradkiem.
Chciałem jej od zawsze pomóc przejść przez żałobę, lecz wiedziałem że potrzebowała być sama, by sobie z tym poradzić.
Ciągle zagryzała wargę delikatnie unosząc kąciki swoich ust. Zamrugałem kilkukrotnie przystając w miejscu.
— O co chodzi? — dopytałem zaciekawiony.
CZYTASZ
Twarze moich braci 18+
RomanceIch twarze należały tylko do mnie. Każda z nich kryła inną tajemnice.