Rozdział 14

102 10 0
                                    

Przebudziłam się w zimnym otoczeniu, moje ramiona zaszły gęsią skórką, a do uszu napływało zimne powietrze. Zamrugałam kilkukrotnie rozjaśniając sobie obraz. Znajdywałam się w pustej sali lekcyjnej.

Dokładnie przede mną była tablica kredowa, obok biurko nauczyciela, a ja siedziałam w pierwszej ławce przykuta do krzesła łańcuchami, które hałasowały coraz bardziej z każdym moim kolejnym szarpnięciem.

Kręciło mi się w głowie, dodatkowo mój wzrok pogorszył się i już nie potrafiłam dostrzec rysów twarzy Snowa, które widziałam przed omdleniem jak i również miałam lekką mgłę przed oczami.

Włosy opadły mi na twarz, a dźwięk wskazówek zegara docierał kilkanaście razy głośniej niż powinien.

— Witaj z powrotem. — nagle do mojego lewego ucha dotarł szept Snowa, który połaskotał moje lewe ucho.

Nie miałam siły, aby obrócić głowę, dlatego opadłam nią w dół wywracając oczami do góry.

— Gdzie jesteśmy? — spytałam zachrypłym głosem po czym odetchnęłam ciężko przez usta.

— Nie poznajesz? — odparł, po chwili hucznie wywracając krzesłem tuż obok mnie.

Ten potężny huk przyprawił mnie o dodatkowe bóle głowy na co jęknęłam mając ochotę złapać się za skronie.

— To tutaj wszyscy zaczynaliśmy. — zaczął mówić wyniosłym tonem przechadzając się, w sali było słychać teraz jedynie jego ciche kroki, urywające się raz za razem. — Huzleharst High School, szkoła w której cztery lata temu doszło do tragicznego wypadku.

Gdy kroki nasiliły się tuż przy mnie wyrosła ponownie sylwetka chłopaka.

Jego nogi znalazły się na wysokości mojego wzroku, a on sam po paru sekundach złapał mnie za podbródek unosząc dwoma palcami w górę.

— Nie zabiłeś mnie. — stwierdziłam.

— Jeszcze nie czas. — szepnął. — Gdzie jest pamiętnik Petera? — dodał równie cicho, lecz zmieniając ton na bardziej groźny.

I wtedy skupiłam się tylko na srebrnym naszyjniku wiszącym na szyi bruneta. Kruk mienił się w różnych światłach odbijając od siebie błysk. I dokładnie na ten widok na mojej twarzy zagościł uśmiech.

— Przeczytaliście go, więc czemu nie spaliliście? — dopytałam.

Oddali go Jaydenowi robiąc największą głupotę jaką tylko mogli, bo on przekazał go mnie, z kolei ja ukryłam go gdy wracałam do domu matki i nikt poza mną nie wie gdzie jest.

Odsapnęłam ciężko, mój pot spłynął wprost na moje rozchylone wargi na co chłopak jakby w odruchu potarł je zmywając ślad.

— Bo nie zdążyliście przeczytać go do końca. — dodałam oblizując dolną wargę na co odsunął dłoń ode mnie. — Wasze twarze kryją tajemnice, o których wiedział Peter, a teraz ja.

— Mów gdzie jest. — zdenerwował się.

Poczułam jak jego zimne palce lądują na moim karku.

— Dlaczego go nie dokończyliście?

— Bo niegrzeczna dziewczynka z bronią postanowiła nas pozabijać. — dłoń chłopaka przesunęła się na mój policzek, który ujął zaciskając na nim palce. — Powiedz, chcesz naszej śmierci? — zapytał, lecz ja natychmiast zmieniłam temat.

— Dlaczego pamiętnik dostał akurat Jayden?

Moje pytanie wydawało się zawiesić na moment chłopaka, który westchnął przeciągle kucając przede mną. Jego twarz znalazła się teraz na równi z moją, patrzył na mnie, czułam to tak samo jak na młynie.

Twarze moich braci 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz