Rozdział 48. To jest miłość, Ferguson.

180 12 24
                                    

Zaraz po wyświetleniu się napisów końcowych, Veronica zarządziła, że obejrzymy jeszcze jeden film, ponieważ było jeszcze stosunkowo wcześnie, jak na kończenie naszego wieczorku filmowego.

– Proponuję "Teksańską masakrę piłą mechaniczną" – odezwał się Casey, odstawiając na stolik kawowy pusty kubek.

– To jest najbardziej popierdolony film, jaki kiedykolwiek widziałam – powiedziała Vera, po czym machnęła ręką na znak sprzeciwu.

– Stara, o to chodzi w horrorach – zmarszczył nos Bas. – W sumie jakby nie patrzeć filmy grozy są dla popierdoleńców, którzy na własne życzenie chcą robić pod siebie albo oglądać, jak jakiś psychol ćwiartuje kogoś. Ale jeśli miałbym cię po tym uspokajać i gadać z tobą przez całą noc na kamerce, bo ty bałabyś się usnąć, to ja jednak nie chce tego horroru.

Douglas zaśmiał się i zabierając ze sobą kilka pustych misek, odniósł je do kuchni.

– Dou! A ty co proponujesz?! – Krzyknęła różowowłosa.

– Kurczę, nie wiem. Muszę pomyśleć. Zdołam zdzierżyć wszystko, byle nie powtórkę maratonu oglądania Grey'a, jaki robiliśmy w twoje osiemnaste urodziny! – Zawołał.

– Oglądaliście wszystkie trzy filmy?! O matko.

– Tak, to były moje najgorsze urodziny ever. Już nigdy razem z nimi nie obejrzę nic związanego z erotyką. Odpieprzało im. Ja wzięłam to na poważnie, a oni cały czas się chichrali – przewróciła oczami i spojrzała spod byka na Basila, który lekko się uśmiechał.

– No, ale jak ja mam brać ten film na poważnie, jak jakiś "szanowany biznesmen" ma pieprzony czerwony pokój z jakimiś zabawkami BDSM?! Co do chuja? Kolejny przykład na to, że Veronica ma beznadziejny gust, jeżeli chodzi o filmy.

– Ja przynajmniej w kółko nie oglądam "Ojca chrzestnego"!

– Ale oglądasz "Pretty Woman"!

– Czy my właśnie sprzeczamy się o jakieś durne filmy? – Zapytałam Douglasa, kiedy ten wszedł do salonu.

– Spokojnie, u nas tak zawsze jest. Czas się przyzwyczaić – puścił do mnie oczko.

Też mi pocieszenie.

– To może ja was pogodzę i zaproponuję "Jeźdźca bez głowy"?

– Blair?

– Mi pasuje – wzruszyłam ramionami, wkładając sobie do ust musującego cukierka.

– Czyli obejrzymy "Gnijącą pannę młodą" – pstryknęła palcami w naszą stronę niebieskooka, po czym zaczęła szukać filmu.

– Typowe życie z Verą – rzucił się na kanapę blondyn, pociągając mnie za sobą. Opadłam na miękkie poduszki, a chłopak sprawnie przyciągnął mnie do siebie. – Nie mam pojęcia, jak Taylor z tobą już tyle wytrzymała.

– W związku jestem bardziej ugodowa – zadarła do góry nos, udając obrażoną.

Chłopcy spojrzeli po sobie, wymieniając się znaczącymi spojrzeniami. Czyli Butler trochę naciągała prawdę. Basil popatrzył po stoliku, a kiedy nic nie przykuło jego uwagi, ciemnowłosy odwrócił się plecami do ekranu, po czym oparł nogi o oparcie kanapy. Leżał do góry nogami przez dłuższy czas. Wrócił do normalnej pozycji dopiero wtedy, kiedy za dużo krwi spłynęło mu do mózgu.

Choć tego nie pokazywałam, to niesamowicie cieszyłam się z tego, że Veronica zdecydowała się akurat na tę animację. Uwielbiałam ten mroczny klimat, z jakiego znany był Tim Burton oraz jego produkcje. Każdy z filmów przez niego wyreżyserowanych obejrzałam po kilka razy, jednak "Gnijąca panna młoda" jako jedyna skradła moje serce do tego stopnia, że oglądałam ją nieprzerwanie od piątego roku życia w każde swoje urodziny. W Halloween. Nie rozumiałam, dlaczego ten poklatkowy film z lalkami aż tak mnie urzekł. Może po prostu kupowała mnie jego prostota? Epoka wiktoriańska? To, że swojego głosu użyczył sam Johnny Depp i Helena Bonham Carter, którzy należeli do niezwykle wąskiego grona aktorów, których ubóstwiałam? A może przez nawiązanie do rosyjskiej legendy, która była niemalże identyczna, jak animacja? Nie wiem.

Go away with Our Song [wolno pisane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz