Wzięcie Douglasa do zespołu można było porównać do podpisania paktu z diabłem.
Jednak ten diabeł nie miał rogów, ogona i wideł. Był brązowookim blondynem z gitarą w futerale na plecach i z charakterem skurwiela.
Jego zachowanie zawsze mnie odstraszało i obrzydzało. Sprawiał wrażenie, że wszyscy powinni składać mu pokłony. Zawsze postrzegałam go jako bogatego chłopaczka z dobrego domu, który brzydzi się pospólstwem. Nie byłam dzieckiem lekarzy, prawników czy biznesmenów. Moja matka pracowała w supermarkecie na kasie, a ojciec, kiedy jeszcze żył pracował na budowie. W wolnych chwilach uczył dzieciaki grać na pianinie. Jednym z jego uczniów był właśnie Graham. Nienawidziłam, kiedy ten przychodził do mnie do domu. Zawsze jego mina wyrażała niechęć oraz wstręt. Nie mieszkałam w ogromnym budynku z dużym ogrodem i basenem znajdującym się w strzeżonej dzielnicy. Odkąd pamiętam, to mały bliźniak w centrum Glasgow był moim azylem. Pomimo że nie należał do najpiękniejszych i najnowocześniejszych to wyróżniał się swoim czerwonym kolorem cegieł, który podczas jesieni wyglądał po prostu nieziemsko.
Ja, chociaż wracałam do odpowiedniego domu po pijaku, w przeciwieństwie do blondyna, który wiele razy zamiast wejść do swojego domu, szarpał się z drzwiami sąsiadów, ponieważ wszystkie domy były takie same.
✰ ✰ ✰
Miałam ogromną ochotę wbić temu idiocie w rękę długopis, bo cały czas trącał mnie swoim lewym łokciem, a ja nie mogłam ładnie wypełnić papierów zgłoszeniowych.
Jeżeli przez ciebie, ty debilu, ktoś źle odczyta moje nazwisko, to twój parszywy blond łeb wyląduje w muszli klozetowej. Przysięgam.
— Możesz przestać mnie szturchać?! —Warknęłam wściekle, kiedy przez Douglasa wyjechałam poza kratki. — Odsuń się!
— O Boże, jaka delikatniutka... Ogarnij się ruda, bo mnie denerwujesz. Nie jesteś pępkiem świata. Sama się odsuń, jak ci przeszkadzam. Robisz problem o byle gówno.
Idiota. Kretyn. Imbecyl. Burak. Ćwok. Gniot.
O nie mój drogi, prędzej to ty się odsuniesz...
Nagle z całej siły trąciłam chłopaka, przez co ten narysował na kartce długą, ukośną linię.
— Ty kretynko! — Fuknął, łapiąc za moją rękę. — Przez ciebie moja karta zgłoszeniowa wygląda jak brudnopis!
— Czy wszystko w porządku? — Zapytała sekretarka, widząc nasze miny. — Może w czymś pomóc?
— Nie, dziękujemy, właśnie skończyliśmy — podałam kobiecie pobazgrane papiery.
Zaczęła je po cichu analizować, po czym oznajmiła:
— Niestety mamy ograniczoną ilość duetów. Musicie wystąpić jako zespół. Pasuje wam?
— Tak, oczywiście.
— Nazwę możecie podać dopiero po przesłuchaniach. Wszystko na spokojnie.
— Dobrze, czy to wszystko? — Spytałam.
— Co zrobiliście z tymi dokumentami?
Cholera jasna.
— Długopisy się nam zacinały. — Wzruszył ramionami brązowooki. — Czy teraz to wszystko?
— Oczywiście. Eliminacje zaczynają się w sobotę od godziny jedenastej. Bądźcie pół godziny wcześniej.
Kiedy wyszliśmy już z sekretariatu, powiedziałam:
— Idę na zajęcia. Nie pokazuj mi się już dziś więcej na oczy, bo mam cię dość. W sprawie próby i piosenki napiszę ci SMSa.
CZYTASZ
Go away with Our Song [wolno pisane]
Teen FictionBlair Ferguson zapragnęła spełniać swoje marzenia. Chciała udowodnić sobie oraz innym, że jest warta więcej, niż mogłoby się wydawać. Nic nie mogło jej zniechęcić a tym bardziej powstrzymać. Była nawet w stanie zmanipulować i zawrzeć układ z chłopak...