Rozdział 26. Blair Ferguson w vintage'owej sukience.

159 11 1
                                    

Wchodząc do domu, zauważyłam, że na wycieraczce rozrzucone są listy. Zrzuciłam plecak z pleców,  zdjęłam kurtkę oraz czapkę i powiesiłam je na wieszaku. Kiedy pozbyłam się ze swoich nóg glanów, pozbierałam cztery białe listy. Pobieżnie obejrzałam je, idąc przez korytarz do salonu. Rzuciłam się na kanapę i po raz kolejny przejrzałam listy, sprawdzając, czy któryś z nich nie jest zaadresowany do mnie.

 Rachunek za prąd - Eva Aldotte Ferguson.

Rachunek za media - Eva Aldotte Ferguson.

Rachunek za wodę - Eva Aldotte Ferguson.

Przypomnienie z banku o spłaceniu kolejnej raty kredytu - Eva Aldotte Ferguson oraz Thomas Emmanuel Ferguson.

Śmieszne, że ojciec nie żyje od trzech lat, a wciąż dostaje listy z banku – zaśmiałam się w myślach i rzuciłam papiery na stolik kawowy. Zaraz po tym zaburczało mi w brzuchu.

Musiałam coś zjeść, skoro moim ostatnim posiłkiem były płatki jedzone o siódmej rano.

Zaczęłam zawzięcie grzebać w lodówce w poszukiwaniu czegoś ciekawego do jedzenia. Dopiero kiedy zauważyłam, że na drzwiczkach stoi dżem, naszła mnie ochota na naleśniki. Powyjmowałam z odpowiednich szafek składniki oraz sprzęt i zaczęłam robić sobie obiad. W momencie, kiedy miałam nalewać masę na patelnię, usłyszałam, jak przytłumione buczenie wydobywało się z mojego plecaka. Pobiegłam po niego i zaczęłam zawzięcie grzebać w czarnym tornistrze. Wyciągnęłam swojego starego iPhone'a, który utknął między podręcznikami i szybko go odblokowałam.

Od: Vera

Stara powiedz, że dostałaś już list!!!

Cholera nie mogę się już doczekać.

Bale charytatywne u burmistrza są z reguły w kurwę nudne, ale my ich tam rozruszamy.

Najlepsze jest to, że dostaliśmy takie same zaproszenia, jak inni goście, czyli jesteśmy, wiesz, takimi gośćmi-gośćmi.

Takimi wiesz, dojebanymi ważniakami.

Musimy razem iść na sklepy i kupić sobie fajne kiecki.

Do: Vera

Jaki list? Sprawdzałam dzisiaj całą pocztę i nie dostałam żadnego zaproszenia.

Wątpię, bym znalazła je razem z rachunkiem za prąd.

Od: Vera

PIERDOLISZ?!

SPRAWDZIŁAŚ SKRZYNKĘ NA LISTY? A MOŻE JAKIŚ WPADŁ POD WYCIERACZKĘ ALBO PIES CI ZJADŁ?

Do: Vera

Psa nie mam, sprawdzę jeszcze skrzynkę.

Wyskoczyłam na podjazd w samych skarpetkach. Przebiegłam po betonie, który był wilgotny od deszczu i pośpiesznie otworzyłam metalowe pudełko, które stało przy drodze. Leżała w niej czarna koperta, na której złotymi literami było napisane moje imię i nazwisko. Rozerwałam ładny papier, by dostać się do samego zaproszenia. Utrzymane było ono w czarno-złoto-pomarańczowych barwach.

Sobota, 15 października.

Godzina 20:00 w Sali bankietowej "Diamond Court".

Obowiązuje strój wieczorowy. 

Do: Vera

Znalazłam.

Ja chyba nie pisałam się na żadne eleganckie bale z wytwornymi sukniami itp. Mogę spasować?

Go away with Our Song [wolno pisane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz