II

289 20 2
                                    

-Lavrence-ze snu wyrwały krzyki.Powoli otworzyłam oczy,lecz gdy nad sobą zobaczyłam Parkera i jeszcze jakiegoś gościa miałam ochote je odrazu zamknąć.

-Czego chcesz Parker-warknełam wtulając głowe w coś nie podobnego do poduszki.Ale zaraz zostałam podniesiona boleśnie za ramiona.-Chciałem Ci kogoś przedstawić.Więc okaż ,choć miare kultury psychopatko.-powiedział z kpiną.

-Nie nazywaj mnie tak...-poczułam jak moje oczy zioną ogniem.-Nie ja ich zabiłam,więc nie masz prawa..-warkot wyrwał się z moich ust,zaskakując samą siebie.

-Mam prawo i pewność,że to zrobiłaś-uśmiechnął się chytrze ,zaraz zmieniając temat.-To twój ochroniarz Damian ,nie możesz wyjść i poruszać się bez niego po terenie Psychiatryka.-popatrzyłam na bruneta mierzącego wzrokiem lekceważąco moje ciało.

-Co się gapisz kutasie..-syknełam w strone ochroniarza,który na moje słowa uśmiechnął się głupio i oblizując warge przegryzł ją.

-Zachowuj się Nelly.Pamiętaj kiedyś strace cierpliwość i twoja czara zostanie przelana.-mruknął Parker wychodząc z mojej celi i zostawiając mnie z wkurwiającym Damianem.

-Nie boisz się zostawać sam na sam z psychopatką?-mruknełam przecierając ręce i uśmiechając się wręcz szatańsko.Miałam ochote buchnąć śmiechem ,chłopakowi w twarz przez widoczne drgawki wywołane moimi słowami.
Gra spodobała mi się więc kontynuowałam zabawe.-To nie jest bezpieczne.Skąd wiesz ,że nie trzymam gdzieś w tapczanie noża,który mogłabym wbić powoli w twoje ciało , z przyjemnością wyciągając i patrząc na spływającą po nim krew.?-zdziwiłam się na własne słowa,skąd one tak nagle przyszły mi do głowy.

-Nie zaczynaj ,bo źle się to dla ciebie skończy.Pracuje tu 10 lat ,więc wiem do czego Parker jest zdolny.-wyszeptał wypychając mnie z celi.Rozkojarzona rozglądnełam się po wielkim i szerokim korytarzu pełnego drzwi z zakratowanymi okienkami.

-Dlaczego jest tu tak cicho?-szepnełam do Damiana ,który właśnie zaciskał na moich nadgarstkach kajdanki.

-Wszyscy poszli albo na dwór z swoimi ochroniarzami,albo do sali śniadaniowej.-powiedział spokojnym głosem ciągnąc mnie za sobą.
-A ty? Gdzie chcesz iść-zapytał nagle się zatrzymując ,przez co odbiłam się od jego pleców i usiadłam na zimnym betonie.Zgromiłam wzrokiem bruneta ,który cicho zaśmiał się z mojego niezdarstwa.

-Na dwór..-szepnełam próbując podnieść się z podłogi,ale niestety mi to nie wychodziło.-Pomóż!-pisnełam wkurwiona swoją nieporadnością,niczym dziecko.
Mężczyzna jak na zawołanie przyciągnał mnie za koszulke w góre..-Dzięki...

-Nie ma za co-uśmiechnął się,ale nagle jakby nad jego głową zapaliła się lampka.-Jeszcze musimy podejść do Anny po strój dla ciebie!.

-Jaki strój?-mruknełam cicho .

-Przecież nie będziesz w tej koszuleczce przez cały ten czas w psychiatryku.-oznajmił mi spokojnie.

-Nie potrzebny mi jakiś jebany uniform-krzyknełam w furii-Jestem niewinna to nie ja ich zabiłam.-zaczełam się szarpać i ciągnąc Damiana w cztery strony świata.
-Zostawcie mnie Kurwa w spokoju!!-wrzasnełam, nawet nie zauważyłam jak po moich policzkach zaczeły spływać gorzkie łzy.
Zaczełam krzyczeć bijąc Damiana po plecach.

-Nelly uspokój się bo będę musiał użyć leków!-krzyknął unieruchomiając mnie.Nagle jakby na zawołanie w holu znalazło się około 10 strażników z strzykawkami w ręce .

-Zostawcie mnie w spokoju!-znów wrzask wydostał się z moich ust.Tym razem mój ostatni .Poczułam dziwne uczucie,popatrzyłam na swoje ramie skąd emanowało uczucie.Tam zobaczyłam strzykawke wystającą z mojej ręki.

-Musiałem Nelly .Musiałem.-zdołałam tylko usłyszeć cichy głos Damiana ,i ciemność zawładła moim ciałem...

Rozdział Number Two! uhuhu :D Piszcie w komentarzach czy wam się podoba i oczywiscie gwiazdkujcie!!! Zapraszam Na Black Rose ,oraz Nie igraj z ogniem Yffere!

~KP

Mind TrapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz