IV

239 20 1
                                    

-Damian!!-krzyknełam tupiąc nogą niczym mała dziewczynka.
Poszedł jakieś 2 godziny temu i nadal go nie ma , a mi nie uśmiecha się siedzenie tu cały dzień.

Na szczęście drzwi otworzyły się , a zza nich wyłonił się uśmiechnięty Damian.

-Tęskniłaś!?- zapytał z błyskiem nadzieji w swoich oczach.

-Ymmm...-zamruczałam a jego uśmiech momentalnie się powiększył.-Nie..-i znikł niczym kropla wody w oceanie.
Mina zmieniła się diametralnie z uśmiechniętej, na mine szczeniaczka,taką zbitą i ... biedną?
-Co chciałaś...-naburmuszył się.

-Może w nagrode za to,że jakieś 2 godziny temu pojechałeś po mnie jak po drodze.Może byś mnie wkońcu wypuścił?-zapytałam z małą nadzieją..

-Ok..-westchnął.-Ale pierw chodź po ten uniform i prosze... Nie szalej-zawył niczym mały wilczek.

-Nie jestem chora psychicznie...

-No nie wiem..-uśmiechnął się i przepuścił mnie zadowolony w drzwiach.

-Już nie założysz mi kajdanek?-mruknełam z lekką chrypką machając przed nim rękoma.

-Zbyt zadbane nadgarstki na zakuwanie je w kajdanki.-szepnął do mojego ucha.

-Uuu. Widzę ,że flirt ci się wyostrzył Przyjemniaczku-uśmiechnełam się szeroko, dając dłonie na jego pierś.

-Lubie flirtować-wyszczerzył się-Szczególnie z tobą.

-Właśnie widze.Żona o tym wie?-szepnełam.

-Jakbym ją miał to i tak by nie wiedziała.

-Dobra.. Chodź.. Głupi jesteś, nie gadam z tobą-odwróciłam się plecami do chłopaka i ruszyłam przed siebie, to jest obrażanie w stylu 15-latki. Chyba w tym jestem najlepsza..

- Ej, ej, ej. Nelly!
Dogonił mnie w dwoch szybkich susach i złapał za ramiona, zdecydowanie za delikatnie. Czyżbym miała jakieś chody u pana ochroniarza?
- No co?
Odwróciłam się do niego twarzą i uśmiechnęłam się zawadiacko.
- Mam cię pilnować, nie? Nie uciekaj mi, bo beze mnie grozi ci tu duże niebezpieczenstwo.
Zamarlam na jego slowa. Czyzby przez "niebezpieczenstwo" mial na mysli mojego oprawce?
Zauwazyl zmiane w mojej twarzy, ale od razu ja zamaskowalam.
- No to chodzmy po ten uniform, chcialabym sie juz przebrac.
On cos podejrzewa. Musze bardzoej uwazac, noe wiem, komu tu moge ufac...
Uniform był nawet nawet,na szczęście normalnie przylegał do mojego ciała, ciemnozielonym nie można było jego nazwać. No, zgniłozielony, ale szorstki materiał miekko sie ukladał(o dziwo) nie podrażniajac mojej skóry. I od biedy nawet w tym wygladalam, co potwierdzil cichy gwizd Damiana.

-Wyglądam jak jakiś potwór co nie?-szepnełam próbując się trochę podroczyć z moim kochanym ochroniarzem.

-No tak trochę.-zaśmiał się ,widząc moją zbitą mine ,cofnął swoje słowa-No nie, wyglądasz ...-przerwał-pociągająco-szepnął mi już na ucho ,by pani Halek czyli pani od tych całych uniformów nie usłyszała jego słów,inaczej ten jeden wyraz szybko doszedł by do Parkera.

-Teraz na dwór!-pisnełam podskakując, długo nie wytrzymałabym w zamknięciu ponieważ moje ciało i umysł domagały się świeżego powietrza.

Szliśmy korytarzem w strone najprawdopodobniej wyjścia.Ja zadowolona niemal biegnąca z przodu, a za mną Damian śmiejący się ze mnie w najlepsze.Odwróciłam się do bruneta pokazując wskazujący palec,gdy zobaczył moją uśmiechniętą twarz jego oczy zabłyszczały niczym gwiazdki na niebie w bezchmurny dzień.Niestety ,gdy odwróciłam sie tyłem do bruneta ,ktoś we mnie wleciał tym samym powalając mnie na ziemie.

-Au..-jęknełam głaszcząc się po głowie, dopiero gdy zobaczyłam twarz sprawcy mojego upadku krzyknełam w panice ,próbując się od niego odsunąć.

Dobra , posiedziałam ,pomyślałam i wymyśliłam,że rozdziały będą codziennie . Ooo godzinie... 15? czy 17 ;) Zapraszam i Kocham ;)

Mind TrapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz