XXI

164 12 0
                                    

Otworzylam oczy i z zaskoczeniem stwierdzilam, ze jest ciemno. Ziewnelam i juz chcialam wtulac sie w Sebastiana, ale cos mnie powstrzymalo. Dlaczego jest tak zimno?
Zaspana wstalam i opatulilam sie kocem. Czarnowlosy spal, nie chcialam go budzic. Pewnie nieszczelne okno znow sie otworzylo pod wplywem wiatru...
Ziewajac, ruszylam do salonu. Teraz przeklinałam w duchu za to, ze Sebastian na dwupiętrowy dom. Nie mam natchnienia zlazic na parter i wspinac sie na spowrotem na piętro.
Ale jak mus, to mus.
Okno rzeczywiscie bylo otwarte. Mruczac cos pod nosem zlapalam za klamke, ale zatrzymalam sie. Pod oknem byly slady blota.
Zamrugalam gwaltownie. Przysnilo mi sie?
Kucnelam i dotknelam podlogi. Bloto... i to swieże.
Ktos.jest w domu...
Oblalam sie zimnym potem i zlapalam za lampe stojaca obok mnie. Wiedzialam, ze to marna bron, ale zawsze jakas.
Ruszylam do kuchni. Wolno i cicho, jak kot. Moje zaspanie zniknelo juz dawno temu.
- Masz plytki sen, legendo.
- Kennet! - jeknelam.
- Cs... Twoj mezczyzna nie musi wiedziec, ze tu jestem.
- Przyprawic o zawal to ty umiesz - mruknelam.
- Musicie wymienic to okno jak najszybciej. On juz wyruszyl. Masz malo czasu, nie wychodz z budynku, zamknij drzwi na klucz. On tez powinien uwazac.
- O czym ty mowisz?
- Matko. Sluchaj. Jestes pierwsza osoba, dla ktorej zdecydowalem sie zrobic wyjatek. Morderca jest na wolnosci, Parker poslal go za toba. Ma dokonczyc to, co wtedy spieprzyl. Ma cie zabic. A bedac tu narazasz tego mlodego lekarza. I to bardzo. Dla niego jedno zycie w ta czy w ta to bez roznicy. Musisz na siebie uwazac.
Przelknelam glosno sline.
- Ten niebiesooki ma mnie dopasc? I uciszyc?
- Tak. I jest wsciekly, ze narobilas takiego zamieszania. Oboje sa. Gliny zaczely weszyc.
- Mam tyle pytan...
- Wiem. - przerwal mi. - Ale sama musisz znalezc odpowiedz. I tak juz cie ostrzeglem. Wiecej nie moge zrobic.
- Czyli jestem celem mordercy?
- Jego numerem jeden. Musisz szybko dzialac. Zrobic jak najwiecej mozesz. Znalezc jak najwiecej.
- Jasne. Kennet. Tylko jedno, kim bvvllvty jestes?
- Bylym absolwentem akademii policyjnej. Tylko tyle. I spostrzegawcza osoba.
- Wyciagne cie. Jestesmy niewinni.
Usmiechnal sie tylko w odpowiedzi.
- Ty jestes tego pewna. Zazdroszcze ci. Ja nic nie pamietam. W kazdym razie, milo ze chociaz ty walczysz. Powodzenia, legendo.
To mowiac podszedl i delikatnie pocalowal mnie w czolo.
- W ostatecznym rozrachunku mozesz na mnie liczyc.
- Zapamketam. Uwazaj na siebie.
- Nie. To ty uwazaj na siebie.
Cicho jak kot przemknal przez miwszkanie i plynnie wyskoczyl za okno.
Uwazaj, Kennet. Doceniam pomoc, ale na litosc boska, uwazaj. Nie chce smierci kolejnej niewinnej osoby...
Wiec niebieskooki morderca ruszyl za mna? On i Parker chca mnie uciszyc? Niedoczekanie ich!
Boje sie, boje sie jak cholera, ale jesli ja nic nie zrpbie, to nikt a ja bede wachac kwiatki od spodu.
Zatrzaznelam okno i zablokowalam klamke. Popatrzylam na zegar. 02:00. Dobrze, mam duzo czasu, nim Sebastian wstanie.
Dlaczego ludzilam sie, ze zostawia mnie w spokoju?
Dlaczego ludzilam sie, ze bede bezpieczna? Po tym wszystkim? I ze Sebastian bedzie?
Jaka ja jestem cholerna ignorantka... Ignorantka i idiotka...
Nke wiem, czy nie byloby prosciej zniknac z zycia Sebastiana? Wtedy bylby bezpieczny. A tak... on go zabije...
Na razie jednak dopadlam do laptopa. Musze znalezc odpowiedzi. Nad tym zastanowie sie pozniej.
Chcialo mi sie płakac. Czar prysl, banka prysla. Niebezpieczna rzeczywistosc wrocila.
Znow chca mi zabrac wszystko... Tym razem bede walczyc. Nie pozwole im!
Niewinni nie beda placic za bezkarnych mordercow!

Mind TrapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz