III

274 20 2
                                    

Powoli otworzyłam oczy i zagryzłam zęby widząc mój niby-pokój.
Usiadłam wolno i potarłam kark. Stęknełam.
Pomyślałam chwilę nad tym, jak wczoraj łatwo wybuchłam i postanowiłam, ze choćby nie wiadomo co o mnie mówili, nie dam się sprowokować.
Do kurwy nędzy, jestem niewinna!
Zamrugałam kilka razy starając się rozeznać, czy jeszcze śpię po środkach uspokajających czy to już jawa. Jednak jak zobaczyłam przed oczami

smugi już wiedziałam, ze zaaplikowali mi zdecydowanie za dużą dawkę.
Serce zaczeło mi bić jak szalone, gdy od nowa zaczełam przeżywać wydarzenia z tamtego domu, domu, który spłonął... z ludźmi w środku.
Zdołałam jednak nie krzyknąć, gdy ponownie rozegrał się owy pojedynek. Jednak zamarłam, gdy do moich oczu dotarł jeden dziwny szczegół.
Mój napastnik miał mocno niebieskie oczy. Niczym czyste.niebo a jednocześnie... jakby zamglone...
Lustro! Musze dotrzeć do lustra!
- Damian? - rzuciłam łagodnie w stronę drzwi.
-Nelly - mruknął lekko niczym kot, uchylając okienko w drzwiach i wpuszczając do środka trochę swiatła. - Jak samopoczucie?
-Dobrze. Spokojnie. Miałabym tylko jedna prośbe.
- Słucham wiec.
Jego piwne oczy zabłyszczały. Zabawne, zobaczył we mnie normalna kobietę dokładnie wtedy, gdy ja dostrzegłam, że jest wcale niezły. Krótkie włosy ładnie się układały sprawiając, ze jego twarz wyglądała męsko, z mocno zarysowanymi kośćmi. A błyszczące, niemalże czekoladowe oczy rzucały miły urok.
Jednak otrząsnełam się. Jestem przecież w PSYCHIATRYKU a to jest mój OCHRONIARZ.
Wstałam i dziwnie miękko podeszłam do drzwi.
- Chciałabym skorzystać ze sprzętu o nazwie "lustro".
Odpowiedział mi jego lekki, troszkę skrzeczący śmiech.
- Niestety, to nie możliwe.
- Jasne - westchnełam. - Bo, nie daj Boże, się potne odłamkami albo, jeszcze gorzej, kogoś zadźgam, nie?
- Tak. A po twoim ostatnim wyczynie dość dużo się po tobie spodziewamy.
Zagryzałam zęby. Nie daj się sprowokować...
Uśmiechnełam się bez cienia wesołości.
-To w takim razie ty zastąp mi na chwile lustro. Powiedz mi, jak wygladają moje oczy?
- Twoje oczy? - rzuci, jakby zastanawiając się
czy mowie poważnie.
Potwierdziłam spokojnym ruchem głowy.
- Jasnoszare. Bardzo jasne w każdym razie.
- A coś więcej?
- Okalone długimi rzęsami.
- Ja nie o tym.. - mruknełam rozbawiona.
- Zamglone. Jakby spowijała je mgła.
Odsunełam się lekko.Tak myślałam...
Mój napastnik odpowiedzialny za mój pobyt tutaj, za śmierć tych dobrych ludzi jest pod wplywem. Należy ustalić pod wpływem czego?....Narkotyki..leki?
A jesli leki...
To czy mozliwe, zeby...
- Co tak nagle zamilklas?
Wyrwal mnie z zamyslenia, ale nie mialam zamiaru porzucic tego tematu.
- Masz moze telefon. Ja na prawde musze zobaczyc.swoje oczy. Poki dzialaja leki.
Zawahal sie chwile. Po chwili jednak uniosl owe urzadzenie, a na mnie spojrzaly moje wlasne oczy... Zamglone,niewyrazne...
Jasna cholera! Czyli jest szansa!
- Wiesz Damian, jestes niczego sobie. Szkoda tylko, ze.nie spotkalismy sie w innych okolicznosciach...
- Wiesz Nelly, jestes jedna z najprzytomniejszych osob tutaj. Niemalze... normalna... W kazdym razie dziekuje za chwile zabawy, za niewinny flirt.A teraz wybacz, ale.musze isc.
- Damian - rzucilam jeszcze, ale zawahal sie... - ja tez dziekuje. Z tym, ze ja jestem normalna.
-Owszem - rzucil z lekka ironia w glosie. - Z depresja dwu biegunowa?
Zasmialam sie szczerze. Zrozumialam zart, tutaj jak najbardziej na miejscu.
Usiadlam na swojej "pryczy" i zaglebilam sie w myslach.
Czy moge komukolwiek tu ufac? Zwlaszcza jemu? Jest moim ochroniarzem, ale...
Moze lepiej nie ryzykowac. Jedno juz wiem na pewno: ten, przez ktorego tu jestem jest razem ze mna, tutaj. W tym osrodku...
A to znaczy, ze moge stad uciec. Moge dowiesc mojej niewinnosci.
Tylko...
Do kogo pojde?
Nagle, jakby to bylo zupelnie naturalne, w mojej glowie pojawilo sie jedno imie. Jedyna zaufana mi osoba.
- sebastian - szepnelam z usmiechem.
Teraz zdalam sb sprawe, jak trudno bedzie mi sie stad uwolnic...
Szlag by to! Jestem niewinna!
Jestem...
NIEWINNA!

Mind TrapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz