XXII

150 8 0
                                    

Od komputera odlepiłam oczy dopiero wtedy, gdy usłyszałam kroki Sebastiana. Zatrzasnęłam laptopa i przeciągnęłam się.
- O której wstałaś?
- Jakąś godzinę temu. - mruknęłam.
Posłał mi zaspany uśmiech i ruszył do kuchni po śniadanie.
I co ja mam teraz zrobić? Zależy mi na tym patafianie (moim przyjacielu) i nie chcę go narażać, ale...
Muszę go ostrzec, ale nie może wiedzieć, co na niego ściągnęłam. A przez tych kilka dni, gdy niebieskooki nie wpadł jeszcze na mój trop,musze znaleźć jak najwięcej.
W tym momencie uśmiechnęłam się ponuro. Myślę niczym jakiś specjalny agent, a nie młoda kobieta. Normalnie wybuchłabym śmiechem, ale teraz... wcale nie było mi do śmiechu.
- Sebastian.
- Hm? - rzucił z pelnymi ustami.
Podeszłam powoli i zajęłam miejsce naprzeciwko niego.
- Mam prośbę. Boję się, że Parker może posłać za mną swojego morderce. A że mieszkam z tobą... po prostu na siebie uważaj, dobrze? Bardzo uważaj. Nie przeżyłabym, gdyby...
Urwałam przez jego wybuch śmiechu. Gad jeden zignorował sprawę!
- Za dużo seriali kryminalnych, Nell. I horrorów. - wykrztusił.
- Możesz się śmiać, ale obiecaj mi. Proszę.
Zamilkł i popatrzył uważnie na mnie. Widać musiał się czegoś doszukać, bo kiwnął potwerdzająco.
- Dobrze. Będę ostrożny.

***

Sebastian wyszedł jakąś godzinę temu na wykłady, ale wspaniałomylśnie zostawił mi komputer. Nie mogłam nie skożystać z dobroci jego serca. Uprzednio zamknęłam tylko drzwi na klucz, poprawiłam mocowanie na starym oknie i pozaciągałam większość zasłon w domu uważając, by nie.być widoczna. Może przesadzam, ale przesadny zawsze ubezpieczony.

***

- Nell! Zlituj się! Przegrzejesz mi moje cudo!
Wywróciłam tylko oczami. Nie miałam zamiaru zostawić tego "cuda" w spokoju, dopóki nie dowiem się prawdy.
- Nelly! - spróbował po chwili. - Może przyszłabyś tutaj, barkuje mi ciebie.
- Nie mam natchnienia na sex! - odkrzyknęłam bezlitośnie.
- Będziesz coś chciała! - warknął.
- Dobrze! - odparłam.

***

- Nell, spałaś cokolwiek?
- Tak - odparłam, kłamiąc mu w żywe oczy.
- Dobra, nie przeszkadzam ci.
W tym momencie zawahałam się. Zakuło mnie sumienie.
Jak wróci, odpłacę mu za to wszystko, co znosi. Co dzięki mnie znosi.
Ale tymczasem powróćmy do roboty. Czas nagli, jest go cholernie mało.

***

Gdy otworzyły się drzwi, czekałam w jego koszuli, starej spódniczce i szpileczkach, trochę za małych. Nie chcę wiedzieć, czyje to rzeczy...
Postarałam się i przygotowałam nawet dobrą kolację.
- O proszę.
- To w podziękowaniu.
Podeszłam i cmoknęłam go w policzek i pociągnęłam w stronę stołu. Posiłek minął nam wc przyjemnie - rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.
Potem, bez słowa podeszłam do niego, na co pociągnął mnke na swoje kolana i westchnął.
- Nawet nie wiesz, ile bym dał, by cię kochać... tak normalnie.
- Też bym chciała. Jednak musimy pozostać na sex-przyjaźni.
- Wiesz - roześmiał się szczerze. - cieszę się, że rozumiesz.
- Mogłabym powiedzieć to samo.
Nie skończyłam nawet tego mówić, gdy zamknął mi usta słodkim pocałunkiem. Zarzuciłam mu ręce na ramiona.
Ten tylko mruknął niczym kot i, jedną ręką odgarniając naczynia, położył mnie na stole, wstał i przyciągnął mnie do siebie.
- Na stole?
- A czemu nie?
I nie bawiąc się w żadne ceregiele, rozpiął jednym gwałtownym ruchem swoją koszulę na mnie i rozłożył moje nogi.
Sama rozpięłam jego rozporek i zsunęłam mu spodnie z bioder.
On po prostu podsunął moją spódnicę.
- Uwielbiam, gdy nie nosisz stanika - mruknął w moją szyję, po czym musnął ustami moją pierś, na co stęknęłam i wsunęłam mu palce we włosy.
Wtedy rozległo się pukanie.

Mind TrapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz