5. Wspólna nauka.

10.3K 387 336
                                    

Christian's POV:

– Przestaniesz się tak wiercić, czy mam ci zakuć kostki do nogi stołu? – zapytałem, z udawanym stoickim spokojem gdy po raz kolejny jej trampek dotknął mojego uda, ponieważ ciągle machała nimi w powietrzu.

Brunetka posłała mi ostrzegające spojrzenie, nie racząc wypluć ani jednego słowa w odpowiedzi. Za to odsunęła się milimetr ode mnie, co dało kompletne nic, najlepiej pisane dużymi literami.

– A ty przestaniesz mlaskać tą gumą? – odezwała się podobało chwili, zakładając za ucho jedno z pasemek włosów spadających na jej twarz. – Przewróć stronę.

– Ale jeszcze nie przeczytałem – rzuciłem, po sekundzie wpatrując się w żółtawą kartkę z lekko wyblakłym tuszem.

Ja sprzed dwudziestu minut uznał, że to wspaniały pomysł podzielić się podręcznikiem, zaznaczając że w tym samym czasie, z irytującą panną Carrerą. Wszystko by grało, gdyby nie to że właśnie ona musiała obok mnie siedzieć, wciskając w moje nozdrza zapach lawendy i wiśni. Poza tym, co dokładną minutę robiła coś, co rozpraszało moją uwagę. Nuciła pod nosem piosenki Justina Biebera, klikała długopisem, którym rzekomo miała robić notatki, dotykała mnie swoimi butami, i wkurwiała na wszystkie sposoby na świecie.

Christian sprzed dwudziestu minut chciał zostać bohaterem, wymyślając taki doskonały plan. Mózgiem operacji, można powiedzieć. Ale gdyby wiedział, gdyby tylko miał pojęcie że Valentina Carrera może przekroczyć swoje maksymalne granice wkurwiania, obróciłby się na pięcie, zaliczając najniższą ocenę z godnością.

Powtarzam. G o d n o ś c i ą.

– Przewróć stronę. – powtórzyła zmęczonym głosem, przy policzki opartym na pięści.

– Nie słyszę cię, próbuję się skupić na nauce – odpowiedziałem, czytając z uwagą tekst, ale zabójczy wzrok Valentiny nie dał mi nawet zrozumieć jednego słowa. Odetchnąłem ciężko, zasłaniając swoją twarz z jej strony otwartą dłonią, by chroniła mnie jak tarcza wojownika.

– Przewróć. Stronę.

– Przepraszam, nie mogę rozmawiać. Oddzwonię później. – zaśmiałem się w jej stronę, dalej zasłaniając twarz dziewczyny dłonią.

– Gnoju, przestań się ze mnie nabijać, i współpracuj! – syknęła pod wpływem emocji, wydzierając moją rękę, chowając ją pod stół.

Bibliotekarka za szklaną ladą zdjęła okulary, powoli wypuszczając powietrze ze swoich płuc. Na jej czole pojawiła się duża zmarszczka, a w kącikach oczu kurze łapki.

– Jeżeli jeszcze raz usłyszę wasze głosy, to dostaniecie zakaz wchodzenia do biblioteki do końca waszej edukacji! – syknęła, wypluwając na nas całą swoją złość, która wręcz emanowała w naszą stronę.

– Dobrze, proszę pani.

– Oczywiście, proszę pani.

Przewróciłem stronę, zgodnie z wcześniejszą prośbą Valentiny. Jedną ręką poprawiłem swoją specjalnie rozczochraną fryzurę, po czym podparłem swoją twarz opartym na blacie ramieniem.

Na rogu kartki pojawiły się dwa palce beżowym lakierem na paznokciach, by przytrzymać wszystkie strony przed zamknięciem się w niespodziewanym momencie. Na szczęście długie paznokcie zakrywały tylko numer strony, a nie skrawek tekstu, co skłoniło mnie do pozostawienia swoich nędznych, ale jakże śmiesznych uwag w stoickiej przystani swojego umysłu, zamiast skierować je do niepohamowanych ust.

– Przestaniesz żuć tą gumę, jakbyś był tu sam?

Podniosłem znudzony wzrok, widząc jej zmarszczone brwi.

My Broken MuseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz