23. Brutalnie oczarowana.

9.2K 355 683
                                    

Valentina's POV:

Pewnego ciepłego wieczoru, gdy gwiazdy powoli uwydatniały się na niebie, a latarnie na cichej ulicy po kolei rozjaśniały ją żółtym światłem, pod bramę mojego domu podjechał wypolerowany samochód. Dźwięk klaksonu rozbrzmiał trzy razy, powodując szczekanie psów z sąsiednich posesji.

Z czarnego, lśniącego auta wysiadł wysoki brunet mający na sobie dopasowany garnitur, nowe buty, i rozczulający uśmiech który gasną po upływie każdej następnej sekundy, gdy musiał na mnie czekać.

Poinformowałam rodziców, że trochę szybciej wyjeżdżam na bankiet. Nie pytali z kim, bo sami byli w chaosie przygotowań na jedno z ważniejszych wydarzeń życia ludzi naszego pokroju mieszkających w Waszyngtonie. Wychodząc z domu pełnego oparów damskich perfum, wzięłam swoją kopertówkę, poprawiłam czerwoną szminkę nałożoną na moje wargi.

– Wyjeżdżam za pięć sekund! – krzyknął przystojny brunet czekający przed drzwiami z dłońmi włożonymi w głębokie kieszenie.

Przewróciłam oczami, po raz ostatni naciągając perłową sukienkę z jedwabiu, długą aż do kolan. Swoimi wysokimi obcasami ze wstążkami obwiązanymi wokół łydek wybiłam równy rytm na betonie, który poprowadził mnie tuż przed oblicze wystrojonego Ivana. Ten lekko uchylił usta, jakby chciał coś powiedzieć.

– Pięknie wyglądasz. – wydusił, otwierając mi drzwi do swojego samochodu.

– Dziękuję. To samo mogłabym powiedzieć o tobie, ale dziwnie by zabrzmiało. – z uśmiechem skuliłam się by wsiąść do środka, i przy okazji uniknąć zniszczenia idealnych, niezbyt przesadzonych loków opadających na moje odkryte ramiona. Z tyłu głowy zawiązaną miałam jedwabną, białą kokardę która utrudniała mi komfortowe położenie głowy.

Ivan usiadł na miejsce kierowcy, sprawiając że wóz zadrżał wtedy gdy włożył kluczyki do podświetlanej na czerwono stacyjki. Z piskiem opon wyjechał spod mojego domu, zostawiając czarny ślad opon na chodniku obok. Dla bezpieczeństwa zapięłam pasy. I złapałam się czegoś pewnego, dającego mi poczucie chwilowego spokoju podczas innego stylu kierowania pojazdem, niż do którego ówcześnie przywykłam.

– To... – postukał palcem po kierownicy, wydobywając z tego głuchy dźwięk.

– Nie rób tego. – ostrzegłam przed rozpoczęciem kataklizmu.

– Nie rób czego? – zapytał, skupiając się na drodze. Dzięki bogu.

– Nie zaczynaj rozmowy o mnie, i Christianie. Wiem, że już ci się poskarżył.

Ivan dotknięty moją wypowiedzią wypuścił powietrze nosem, tworząc ciche fuknięcie.

– Skąd wiesz, że mi się poskarżył mądralo? – zapytał ironicznie. – I dlaczego ty zawsze wiesz co chciałbym powiedzieć?

Wzruszyłam ramionami.

– Christian skarży się tobie o każdej głupocie, jaka mu się przytrafia. Zadzwonił do ciebie nawet wtedy, gdy w sklepie nie było ani jednego batona proteinowego o smaku białej czekolady.

– Być może masz rację. – przetarł swoje oczy z niesprawiedliwie długimi rzęsami. 

– Dlatego wiem, że ty już wiesz o naszej kłótni. – odpowiedziałam, wpatrując się w przednie światła samochodów jadących innym pasem niż my. Pasma jasnych stropów światła rozjaśniały oblicze Ivana, oraz środek mojej twarzy.

– Może i wiem. – wzdrygnął ramionami, jakby przed chwilą tego nie ubrał w słowa, które mogłyby znaczyć że Christian tego nie zrobił.

Pokiwałam delikatnie głową, jakbym chciała strzepać z siebie wszystkie uporczywe myśli.

My Broken MuseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz