9. Ivan, Robin i Ja.

9K 276 161
                                    

Zmarszczyłam brwi, dalej wpatrując się w kartkę. Automatycznie rozglądnęłam się po korytarzu, który okazał się być kompletnie opustoszałym ze względu na nic innego jak zaczynającą się za minutę lekcję.

Oblizałam suche usta, i nieokiełznanie trzęsącą się dłonią, czego mimo sił nie mogłam opanować, włożyłam tajemniczy list do rozdartej koperty.

Oczywiście, że wiedziałam o co w nim chodziło, oprócz tego, kto jest nadawcą. Drżącym ruchem poprawiłam czerwoną szminkę w szafkowym lusterku, po czym zamknęłam ją z hukiem. Wmuszając w siebie pogodny wyraz twarzy, choć na niego siły nie miałam, rozdarłam niezauważalnie kopertę z listem w środku, i włożyłam do kosza, upychając go jeszcze pięścią, by wdarł się pomiędzy inne śmieci, których bakterie zmyłam z dłoni antybakteryjną chusteczką sekundę później.

Czułam pustkę. Czułam pustkę i strach, ogromny strach, z powodu tego, że ktoś zna mój największy sekret, który zakopany został razem z moją siostrą. Ogarnęła mnie pustka spowodowana takim wypaleniem emocji przez samą Lily, że nawet takie kłopoty nie równały się z tymi, które wywoływała ona.

W samochodzie przez pierwsze kilka minut miałam blokadę przed włączeniem silnika. Ścisnęłam kierownicę, splatając wokół niej swoje palce aż do zbielenia knykci, po czym oparłam na niej czoło. Zimno tworzywa, z jakiego był wykonany środek kierownicy przyjemnie ochłodził moją rozgrzaną od nadmiernego myślenia o pierdolonej kartce papieru skórę.

Głęboko oddychałam, ale za każdym nabraniem powietrza moje płuca zmniejszały się. Zmniejszałam się też ja, powoli kurcząc się w swoim nadal zamiennym aucie.

– Dasz radę, Valentina. – wyszeptałam, z dalej opartym czołem na kierownicy. – Ktoś tylko robi sobie z ciebie żarty. – próbowałam się przekonać, ale na głos brzmiało to jeszcze głupiej, niż w mojej głowie.

Głośne stukanie w szybę spowodowało, że zrywając się jak opętana, uderzyłam w fotelowy zagłówek. Ze zdziwieniem wypisanym na twarzy spojrzałam przez szybę, widząc nieznajomego chłopaka, który dalej trzymał pięść przy szkle.

Spuszczając ją specjalnym przyciskiem, otworzyłam usta by coś powiedzieć, ale niestety mnie wyprzedził.

– Hej, wszystko w porządku? Leżałaś na kierownicy prawie dziesięć minut. – wytłumaczył swoją obecność, przegryzając wewnętrzną część policzka.

– I to był powód, żeby wystraszyć mnie na śmierć – wymruczałam, poprawiając palcami ułożenie swoich włosów.

– Wyglądałaś, jak nieprzytomna, czy coś w tym stylu – odpowiedział, opierając się na drzwiach od strony kierowcy. – A nie chciałbym być świadkiem czyjegoś zgonu.

Gdyby tylko wiedział.

– Dzięki za troskę, nic mi nie jest – rzuciłam sucho, trzymając już kluczyk w stacyjce, by odpalić auto.

W odpowiedzi dostałam lekki uśmiech, jaki znaczył tyle co ,,Nie ma sprawy", po czym oddalił się od samochodu, lecz tak samo szybko do niego wrócił, jakby czegoś zapomniał.

– Hej, Lily, zapomniałem zapytać czy chciałabyś przyjść na moją imprezę w następną sobotę. Słyszałem, że jesteś dość obeznana w rozkręceniu imprez.

Mój żołądek skręcił się w supeł. Mam nadzieję, że nie było po mnie widać jakie emocje wywołał u mnie pomyłką imion, ale sam nie wydawał się być wzruszony, bo chyba jeszcze nie zdał sobie sprawy.

Powoli zmieniająca się w zażenowanie mina chłopaka, którego nigdy nie widziałam na oczy utwierdziła mnie, że znał już swój błąd.

– Mam na imię Valentina. – sprostowałam, udając złość. Tak naprawdę ulżyło mi, że ktoś kojarzył mnie z moją bliźniaczką. Byłam świadoma, że wyglądałyśmy prawie tak samo, jednakże różniłyśmy się tak, że ludzie bez problemu nas rozpoznawali.

My Broken MuseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz