14. Gorsza kopia mnie.

9.3K 375 167
                                    

– Uno. – oznajmiłam, gdy na stosik położyłam swoją przedostatnią kartę. Oparłam się na twardym, drewnianym krześle, przy okazji zerkając na nauczyciela czytającego gazetę.

Ivan położył na stół czerwoną kartę z czwórką. Z lekkim uśmiechem dołożyłam zieloną z tym samym numerem.

– Po unie. – rzekłam dumnie, krzyżując ręce na klatce piersiowej.

– Uno w dwójkę nie ma sensu – burknął, ale i tak oboje wiedzieliśmy że nie dlatego miał kwaśną minę. Rzucił swoje karty na stół, odsłaniając potężną kolekcję asów, które nigdy nie wyszły z jego rękawa.

– Miałeś tyle kart, które sprawiłyby że wygrasz, i ich w ogóle nie użyłeś? – wskazałam z rozbawieniem i zmęczeniem równocześnie na talię kart ze znakami plus dwa, oraz plus cztery.

Bez odpowiedzi przeczesał swoje czarne włosy jedną ręką, a drugą sekundę później dopiął ostatni guzik w białej koszuli.

– Ile jeszcze? – jęknął, opierając się na ławce.

Westchnęłam, patrząc na zegarek nad tablicą interaktywną.

– Z godzina, może trochę mniej.

Za nasz grzech w postaci przerobienia auta Robina na furę Barbie, dostaliśmy karę w postaci zostawania po lekcjach na dwie bite godziny. Ivan, który przyznał się do zainicjowania tego pomysłu dostał większego kopniaka, i musiał siedzieć tak z dwa tygodnia. Natomiast ja miałam tylko trzy dni, jednakże w pierwszy dzień przypadkiem nie znalazłam klasy, w której miałam siedzieć, a w drugi postawiłam zmianę w bibliotece jako priorytet, więc przedłużyło mi się to do tygodnia.

– Zabiję się tu. – wyszeptałam, powoli przejeżdżając dłońmi po swojej zmęczonej twarzy. Byliśmy tutaj tylko we dwójkę, karty pracy z języka angielskiego zostały przez nas rozwiązane w przeciągu pół godziny, a następne tyle graliśmy sami w Uno.

– Panno Carrera, czy zamiast siedzenia w kozie chciałaby pani przesiadywać w gabinecie szkolnego psychologa? – zapytał nauczyciel historii z nosem w wielkiej gazecie.

– Nie, dziękuję – oparłam się głową o zimną ścianę tuż obok mnie.

– To proszę nie mówić takich głupot w celach wyrażenia swoich frustracji – odchrząknął, przewracając stronę.

– A wypuści nas pan szybciej?

– Nie.

– To dalej chce się zabić – odpowiedziałam pod nosem tak, żeby nie słyszał.

Wypuszczając powietrze zamknęłam na chwilę powieki. Ciężkie, zaspane powieki, które dzisiejszej nocy zaznały tylko trzy godziny snu. Przez resztę ciemnej, i okropnie cichej nocy oglądałam wszystkie części Toy Story. Dopiero gdy za oknem nie było już tak czarno, tylko zaczęło się przejaśniać, szybko zamknęłam laptop i spałam maksymalny przedział godzin, jaki mi został. Dlatego tego dnia miałam spięte w kucyka włosy, bo wczorajszy wieczór miałam poświęcić na ich umycie, i wory pod oczami przebijające się przez mój najtrwalszy, najbardziej zakrywający korektor. Zapomniałam też szkolnej marynarki, a niewyraźna pogoda naprawdę testowała moją cierpliwość, jak i grubość mojej koszuli.

Huk zamykanych drzwi przywrócił mnie do żywych, powodując że natychmiast wyprostowałam się na krześle. Rozglądnęłam się leniwie po klasie, szukając powodu, z jakiego drzwi wydały tak donośny dźwięk.

– Bradford, koza zaczęła się godzinę temu. – odparł niewzruszony nauczyciel.

– Miałem trening – mający go gdzieś Chrissy szedł w naszą stronę, poprawiając kołnierzyk marynarki. Jego policzki były jeszcze różowe, a włosy roztrzepane. Rany i draśnięcia po bijatyce na meczu ładnie, oraz szybko się zagoiły. Nie było po nich prawie śladu, nie licząc małych draśnięć.

My Broken MuseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz