Valentina
Dzień przed moim wyjazdem. Dzień przed moim planowanym wyjazdem.
Prawdą było, że musiałam wyjechać dzisiaj. Wszystkie plany, które miałam poukładane na następne godziny jak idealnie dopasowane klocki legły w gruzach. Jak domek z kart, któremu wyjęto podstawę.
Rodzice powiedzieli, że za pół godziny ruszamy. A ja nie mogłam nic z tym zrobić. Gdy zdawało się, że pogodziłam się z ich decyzjami, już zdążyli kompletnie namieszać mi w ostatnich chwilach w Waszyngtonie. Zrobili to specjalnie, bym nie mogła uciec z domu. Mieli rację, uciekłabym.
Stałam w ciemnej, cichej kuchni trzymając przy uchu roztrzęsiony przez moją dłoń telefon. Wybierał on numer Christiana, jednak coraz dłuższe czekanie na połączenie wywierał na moich oczach przymus, by szkliły się coraz bardziej. Kilka sygnałów, brak odpowiedzi. Zacisnęłam powieki, odchylając głowę do góry.
,,Ja nie jestem twoimi rodzicami, Valentina. Odebrałbym."
Czekając na drugie połączenie, przysłuchiwałam się dźwiękowi wybieranego numeru, znajdując w nim coś tak niepokojącego by zrobiło mi się niedobrze.
Czułam jakby moje ciało rozpływało się środku czystej kuchni. Jak całą sobą mieszam się z bezsilnością spowodowaną tym, że Christian nie odbiera telefonu. Wyobrażałam sobie, że biegnie do telefonu bo właśnie brał prysznic, lub jest na treningu i właśnie słyszy dźwięk dzwonka ze swojej torby sportowej. Pewnie spieszy się do komórki, i czeka aż oddzwonię. Więc oddzwaniam.
Po ósmym razie stwierdziłam, że już nie zdołam usłyszeć jego głosu. I byłam zbyt tchórzliwa by nagrać mu wiadomości, więc on mojego również nie usłyszy.
Odłożyłam telefon na marmurowy blat, spoglądając przed siebie. Zdałam sobie sprawę, że miałam prawie osiemnaście lat, i mogłam poczuć się jakbym wyjeżdżała z ciepłego, pachnącego ciasteczkami domu na pierwszy rok studiów. Mama ciepło mnie żegna, tata uroni łzę przy machaniu do tyłu mojego auta napchanego bibelotami i plastikowymi pojemnikami z domowym jedzeniem. Oboje stoją na werandzie, mama otulona długim swetrem a ojciec wtulony w jej ramię. Są dumni. Wrócę na przerwę świąteczną, czując w progu zapach cynamonu połączonego z ciepłem rozgrzanego przez tatę kominka. Znajdę na lodowisku zmarzniętego Christiana, choć wiem że w jeżdżeniu na łyżwach jest gówniany. Nauczę go przez ten czas podstaw jazdy. Potem wrócę na studia, i powtórzę ten cykl aż stanę się tym, kim tylko zechcę.
Poczułam ostre ukłucie w sercu, gdy zrozumiałam że to tylko moje marzenia.
Wyjeżdżam z zimnego, pustego budynku do szkoły dla niezdyscyplinowanych. Rodzice nie podarują mi ani jednego pokrzepiającego uśmiechu. Po prostu mnie odstawią, i będą żyć zupełnie tak jak wcześniej. Pogrążeni w pracy, zamurowani w ścianach swoich biur. Mama nie zrobi mi na drogę ciepłego jedzenia, bo od tego ma swoją gosposię. I nie nosi długich swetrów. A tata nigdy nie wtula się w jej szyję.Bez ani grama samodyscypliny wcisnęłam słuchawkę obok imienia Christiana na mojej liście kontaktów. Pogrążałam się jeszcze bardziej. Ale potrzebowałam tego pogrążenia by zagłuszyło zawód pustymi jego pustymi słowami. Miałam wrażenie, jakbym zmuszała go do wciśnięcia zielonej słuchawki. Ale właśnie tego pragnęłam.
Przecież wczoraj jak gdyby nigdy nic bawiliśmy się na ostatniej imprezie tego lata.
Ostatni tydzień lipca. Na pobliskiej plaży odbywała się kameralna impreza. A raczej miała być kameralną, bo końcowa liczba uczestników o wiele przekraczała limit do którego można było użyć tego słowa. Teraz to po prostu była impreza.
Kilka godzin ludzie rzucali do mnie piłeczkę z pytaniem dlaczego Jade została zatrzymana przez policję, a ja odbijałam piłeczkę odpowiedzią że wiem tyle, co oni. I gdy Jade została zatrzymana na bardzo krótki czas, już się nie przyjaźniłyśmy.
CZYTASZ
My Broken Muse
RomancePIERWSZA CZĘŚĆ DYLOGII SZTUKI Zniszczone rzeczy mają najpiękniejszy odcień. Dlatego Valentina Carrera, córka polityka Stanów Zjednoczonych, słynie ze swojej urody, oraz rozpustnego życia. Ignoruje blaski fleszy, które gonią ją przez całe życie, szc...