𝓒𝓱𝓪𝓹𝓽𝓮𝓻 𝓔𝓲𝓰𝓱𝓽𝓮𝓮𝓷

271 19 0
                                    

𝓟𝓸𝓿. 𝓜𝓲𝓻𝓪𝓫𝓮𝓵

"Kierowca Formuły 1 Lance Stroll został oskarżony o molestowanie i przemoc psychiczną przez swoją byłą partnerką Mirabel Moreno. Kobieta dostarczyła dowody w postaci nagrań do sądu rejonowego w Toronto, który obecnie zajmuje się tą sprawą. Lance na chwilę obecną otrzymał zakaz zbliżania się do kobiety. O finalnej decyzji sądu dowiemy się za kilka dni... " - przeczytała Ana siedząc obok mnie w loży VIP na Grand Prix Imoli.

Tydzień wcześniej wniosłam oskarżenie, które odrazu zostało przyjęte. Zostałam przesuchana, tak samo jak Lance, zebrali dowody, które im dałam i teraz musiałam tylko czekać. Po tym wszystkim mi ulżyło. Nie bałam się go już, bo wiedziałam, że tej sprawy nie przegram. Dlatego zdecydowałam się pojechać z Charles'em na wyścig, bo tak naprawdę dlaczego nie. Czułam się już dużo lepiej, Lance nie mógł mi nic zrobić, a ja miałam urlop do odebrania.

Właśnie trwały kwalifikacje do wyścigu. Ana i ja obserwowałyśmy prostą startową, a wyniki śledziłyśmy na ekranach wiszących w pomieszczeniu. Q2 powoli dobiegało końca, więc moja przyjaciółka miała jeszcze chwilę czasu za nim będzie musiała zejść na dół i przeprowadzić wywiady.

- Jest przynajmniej kilka takich artykułów o was, a Twitter jest też pełny - powiedziała znad telefonu.

- Wiem, czytam trochę tego. Ale narazie są to tylko opisy sytuacji i nie ma zbyt wielu dziwnych domysłów.

- Przynajmniej tyle. Dopóki ktoś nie zacznie bawić się w łączenie kropek i wstawi jakieś twoje zdjęcia z Charles'em.

- Moje z Charles'em?! Jakie niby?

- No macie kilka pewnie. Jesteście widywani razem. Narazie żadne większe prasy się tym nie zainteresowały oto się nie martw. Mówię teraz o zwykłych fanach.

- Niby tak. Ale sama powiedziałaś, że narazie jest to małe. Więc jest okej. Pozatym my się przyjaźnimy, nie mamy żadnych "dziwnych" zdjęć, jeśli takowe są.

- Dlatego macie narazie szczęście. Jako dziennikarka mogę ci powiedzieć, że teraz się pilnujcie jeśli między wami nie ma niczego albo nie chcecie z tym rozgłosu.

- Czy ty sugerujesz, że między nami coś jest?!

- Nie, nigdy w życiu. - Podniosła się z krzesła. - Zaraz zacznie się Q3, będę już szła. Do zobaczenia.

- Hasta la vista puta (Do zobaczenia, kurwa) - Popatrzyłam za nią i widziałam jeszcze jak się uśmiecha. Wiedziałam, że to zrozumiała, nauczyłam ją tak podstawowych słów.

Zostałam do końca kwalifikacji, a tak naprawdę jeszcze trochę dłużej w loży oglądając. Charles zajął pole position. Byłam cholernie dumna i szczęśliwa, byliśmy we Włoszech to jego publiczność. Dlatego też wiedziałam, że radość Ferrari i fanów będzie olbrzymia i nie chciałam odrazu do niego schodzić. Poczekałam trochę, jak wszyscy się powoli uspokoją. Nie chciałam być w tłumie szalejących ze szczęścia mechaników, mimo że też się cieszyłam.

Zeszłam na padok po nie całej pół godzinie i poszłam odrazu do motorhome'u Ferrari. Zakładałam, że Charles będzie już u siebie, albo przynajmniej gdzieś w budynku. Nie myliłam się. Nie był tam jednak sam. Stał przed swoim pokojem razem z dwójką nieznanych mi chłopaków. Przyjrzałam się im, wiedziałam, że Charles ma dwóch braci i mogłam się założyć, że to byli oni. Nie chciałam do nich podchodzić. Nie chciałam przeszkadzać, dlatego zatrzymałam się w odstępie kilku kroków.

- Mirabel! - Charles mnie zauważył i odrazu do mnie podszedł. Przytulił mnie krótko, a ja się trochę zestresowałam, dopiero przezwyczajałam się do przytulania na powitanie z nim.

𝓖𝓸𝓸𝓭 𝓞𝓻 𝓑𝓪𝓭 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz