𝓟𝓸𝓿. 𝓜𝓲𝓻𝓪𝓫𝓮𝓵
Byłam na Grand Prix Japonii, ale starałam się jak najmniej pokazywać ludzią. Nie chciałam z nikim rozmawiać. Tak naprawdę byłam tam tylko dlatego, że nadal bałam się o Charles'a. Mimo, że przed startem znowu zapewniał mnie, że nic się nie stanie. Jeśli wydarzył się wypadek to dlaczego drugi miałby się nie wydarzyć. Oto się martwiłam.
Siedziałam w garażu Ferrari oglądając przebieg wyścigu. W rękach bawiłam się bransoletką Charles'a. Dostałam ją jako zapewnienie, że wróci ją odebrać. Chyba trochę mnie to uspokajało.
Sam wyścig nie był zły. W każdym razie nie dla Ferrari. Zajęli trzecie i czwarte miejsce. Mój chłopak zajmował najniższy stopień podium. Byłam z niego dumna i szczęśliwa. Nie było mnie jednak pod podium w czasie ceremonii wręczenia pucharów. Siedziałam wtedy nadal w rogu garażu i czekałam.
Chłopak przyszedł do mnie po zakończeniu wszytskiego, ale jeszcze przed wywiadami. Był cały mokry od szampana.
- Gratuluję - Uśmiechnęłam się do niego.
- Chodź się przytul - Rozłożył ręce.
- O nie! Jesteś klejący od szampana.
- Nie daj się prosić.
- Charles nie. Jak się-... - Nie zdążyłam dokończyć bo zamknął mnie w uścisku.
- I co nie jest aż tak źle?
- Uhh... Masz szczęście, że cię tak bardzo kocham. - Pocałowałam go.
- Mam dużo szczęścia w tym momencie.
Nic mu na to nie odpowiedziałam, bo tuż obok nas pojawił się nie kto inny jak Carlos. Zawsze musiał pojawiać się w najmniej odpowiednich momentach. Odsunęłam się od Charles'a na bezpieczną odległość, chociaż i tak było widać, że moja koszulka jest mokra.
- Carlos przyjacielu, co cię sprowadza na moją część garażu? - odezwał się Charles.
- W zasadzie to nic szczególnego, ale jak już was spotkałem. Znowu w bardzo interesującej sytuacji.
- Nie powiedziałeś nikomu?! - zapytałam.
- Tylko Lando... Ale spokojnie. Obiecał, że nikomu nic nie powie i trzyma się tego.
- Okej, dobra.
- Bo wy jesteście razem, co nie? - Przewróciłam oczami. Po naszych dwóch konwersacjach chyba już sam powinien dojść do jakiś wniosków.
- Tak. Ale narazie nikomu nie mówić.
- Dobra, dobra. Rozumiem. - Spojrzał się jeszcze na mnie, a potem na Charles'a. - Mam sobie pójść? Pójdę.
- Jak chcesz... - Nie chciałam go wyrzucać,.bo to w końcu był też częściowo jego garaż, ale mógłby sobie pójść.
- Nie zapomnij o wywiadach Charles. Buena elección Mira, será lo mejor para ti.(Dobry wybór Mira, on będzie dla ciebie najlepszy) - Na koniec rzucił do mnie i sobie poszedł.
- Nie uważasz, że to wszystko z ukrywaniem się jest męczące? - Charles spojrzał się prosto na mnie.
- Jest, ale... W tym tygodniu moja sprawa z Lance'm dobiegnie końca. Zacznę się przeprowadzać. Kocham cię i chciałabym nie musieć się ukrywać ale... Na razie tak jest najlepiej. - Patrzyłam się w podłogę i na ściany, wszędzie byle nie na niego.
- Oh tak, oczywiście.
- Przepraszam jeśli cię to krzywdzi. Obiecuję, że to nie ma nic wspólnego z tobą. Chciałabym tylko poukładać sobie wszystko u siebie.
CZYTASZ
𝓖𝓸𝓸𝓭 𝓞𝓻 𝓑𝓪𝓭
Hayran Kurgu꧁Dlaczego nigdy nie wiem co jest dla mnie dobre a co złe꧂ 𝓒𝓱𝓪𝓻𝓵𝓮𝓼 𝓛𝓮𝓬𝓵𝓮𝓻𝓬 𝓯𝓪𝓷𝓯𝓲𝓬𝓽𝓲𝓸𝓷