𝓒𝓱𝓪𝓹𝓽𝓮𝓻 𝓣𝔀𝓮𝓷𝓽𝔂 𝓝𝓲𝓷𝓮

192 13 0
                                    

𝓟𝓸𝓿. 𝓜𝓲𝓻𝓪𝓫𝓮𝓵

Charles miał startować jutro z trzeciego pola. Byłam z niego dumna. Tym razem jednak mogłam wyjść z garażu i jak tylko odsunęli się od niego ludzie, przytulić. Miałam gdzieś wzork kamer skierowany w naszą stronę oraz fakt, że poprostu wszyscy to widzieli. Tego chciałam, chciałam móc go przytulić i pogratulować nie chowając się.

Nie mogłam jednak tam stać w nieskończoność, chociaż bardzo bym chciała. Po chwili odsunęłam się na bok, żeby nie przeszkadzać.

Przesiedziałam jeszcze trochę w garażu Ferrari, mimo że powoli wszyscy już zaczynali się zbierać. Czekałam na Charles'a, a to było jedyne bezpieczne miejsce. Nikt kogo nie chciałabym widzieć nie mógł tam wejść. Wstałam dopiero gdy jeden z mechaników mnie oto poprosił. Musiałam wyjść. Chciałam zrobić to nie wywołując żadnego zbędnego zamieszania.

Zaczęłam iść przez padok w stronę miejsca gdzie kierowcy udzielali wywiadów. Chciałam gdzieś tam z tył poczekać na Charles'a i wrócić z nim do hotelu. Jednak oczywiście spokój nie był mi pisany.

- Mirabeel! - Usłyszałam jak ktoś woła moje imię i automatycznie się odwróciłam szukając wzrokiem tej osoby.

Zobaczyłam stojącą za mną Margaret. Uśmiechała się do mnie i gdybym nie wiedziała jak okropną jest osobą i że mnie nienawidzi mogłabym pomyśleć, że jest to bardzo miły uśmiech. Wiedziałam jednak swoje i chciałam odejść. Nie zdążyłam jednak tego zrobić, bo poczułam jej rękę na ramieniu. Zesztywniałam cała i nie miałam odwagi się poruszyć.

- Poczekaj moja droga. Nie sądzisz, że poiwnnyśmy trochę porozmawiać.

- Podobno jestem plebsem - rzuciłam cicho.

- Oh oczywiście, że jesteś. Nawet ubrać się dobrze nie umiesz. Ale to nie znaczy, że z tobą chwilę nie porozmawiam. Poświęcę się.

- Więc czego chcesz?

- Wytłumaczę ci sytuację. Gdy pojawiasz się na torze w towarzystwie Leclerc'a, a później ogłaszacie się jako para, bardzo źle to wygląda. - Nie wiedziałam co mam jej na to odpowiedzieć. - Bo zobacz. Jeszcze przed chwilą ciągnęłaś ten beznadziejny proces sądowy i teraz nagle masz nowego chłopaka. A jeśli zdradziłaś Lance'a i teraz się usprawiedliwiasz?

- Co?! Dobrze wiesz jaka jest prawda! - Odsunęłam się od niej. - Nie próbuj mi teraz wmawiać kłamstw! Pozatym ten temat skończył się już dawno temu!

- Ja ci tylko daje radę. Nie pokazuj się tu więcej. Z nim albo sama. Poprostu zniknij, bo i tak tutaj nie pasujesz.

- To groźba?

- Jak na razie to ostrzeżenie. Mam nadzieję, że do nie zobaczenia Mirabel Moreno. - Odwróciła się i odeszła.

Stałam tak przez dobrą chwilę i analizowałam to co mi właśnie powiedziała. Tak naprawdę to ona i Lance wyglądali w tej sytuacji bardzo źle i próbowali to zrzucić na mnie. Mogłam się założyć, że jej chłopak wiedział, że do mnie przyszła. Chcieli się mnie pozbyć, bo ciągle przypominałam ludzią o tym co się stało. Gdybym zniknęła pewnie by zapomnieli. Nie zamierzam się jednak chować, tylko dlatego, że jakaś para skończonych idiotów z pieniędzmi tego odemnie chcą. Może nie byłam wysoko postawiona i nie miałam tylu pieniędzy ale mogłam robić co chciałam.

- Mira coś się stało? - Usłyszałam głos Charles'a, który pojawił się obok mnie. - Myślałem, że jesteś w garażu.

- Musiałam wyjść, bo mechanicy tam się ogarniali, więc poszłam do ciebie, ale coś mnie zatrzymało tutaj.

𝓖𝓸𝓸𝓭 𝓞𝓻 𝓑𝓪𝓭 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz