𝓒𝓱𝓪𝓹𝓽𝓮𝓻 𝓢𝓮𝓿𝓮𝓷𝓽𝓮𝓮𝓷

287 22 0
                                    

𝓟𝓸𝓿. 𝓜𝓲𝓻𝓪𝓫𝓮𝓵

Obydwa piątkowe treningi przesiedziałam w garażu Ferrari. W trakcie kilkugodzinnej przerwy spotkałam się z Carlosem, Lando, George'm i Aną. Pogadaliśmy trochę o wszystkim i o niczym. Nie chciałam poruszać żadnego poważniejszego tematu narazie. Wiedziałam, że są moimi przyjaciółmi i mogę im zaufać, ale byłam chyba nadal zbyt wystraszona.

Po zakończeniu drugiej sesji, zaczęłam zbierać się do powrotu do hotelu. I już praktycznie wychodziłam z motorhome'u kiedy dopadł mnie atak paniki. To nie było normalne, ja nie czułam się normalnie. Zaczęłam panikować, że znowu spotkam Lance'a, a bardzo tego nie chciałam. Bałam się go teraz już szczególnie. Dlatego cofnęłam się do pokoju Charles'a.

- Zapomniałaś czegoś? - zapytał chłopak kiedy weszłam spowrotem.

- Nie, mam wszystko. Poprostu... - Wzięłam oddech. - Trochę to irracjonalne, ale panikuję. Boję się iść sama.

- Ou... To zrozumiałe. Nie pomyślałem o tym. Odwiozę cię do hotelu.

- Nie będzie to problem?

- Najmniejszy. Pamiętaj, że zawsze kiedy będzie się coś działo możesz do mnie przyjść.

- Dziękuję.

Wyszłam z padoku razem z Charles'em. Wiedziałam, że dużo osób widziało nas razem oraz widziało jak wsiadam do jego samochodu. Tak naprawdę, starałam się tym nie przejmować, bo z Charles'em czułam się bezpiecznie i to mi wystarczało.

Chłopak zawiózł mnie do mojego hotelu i odprowadził do pokoju. Posiedział ze mną trochę.

Zrobiłam nam herbatę, siedzieliśmy na kanapie. Opowiadałam mu trochę o mojej relacji z Lance'm i o tym co czuję w tym momencie. Było to ciężkie, ale jak w końcu się na to odważyłam, zrzuciłam z siebie to wszystko i poczułam się trochę lepiej.

- Robi się już późno - zauważyłam. - Nie chcę cię tutaj przetrzymać, masz jutro kwalifikacje.

- Mogę tutaj siedzieć tak długo jak chcesz.

- To bardzo miłe, ale nie chcę ci przeszkadzać. Powinieneś się skupić na sobie i na jutrzejszej jeździe, a nie na moich problemach.

- Jutro będę skupiony, ale teraz nie mam nic przeciwko temu, żebyś się wygadała.

- Dziękuję. Nie będziesz zły jeśli jutro nie pojawię się na torze? Przyjdę w niedzielę.

- Jeśli będziesz się czuła lepiej zostając tutaj, to zostań. Nie będę zły, nie mam na co. Jeśli się boisz to może szybciej wróć do domu. Tam pewnie będzie ci bardziej komfortowo.

- Mogłabym?

- To nie jest pytanie do mnie tylko do ciebie. Nie patrz teraz na mnie. Tu chodzi o ciebie. Czujesz się bezpiecznie?

- Nie...

- Wolałabyś być w domu?

- Chyba tak.

- W takim razie, jutro załatwię ci lot do Kanady, dobrze? I zostań tam ile będziesz potrzebować.

- A pozostali? Muszę im coś powiedzieć, umawialiśmy się, a ja ucieknę.

- Tutaj chodzi o twój komfort i bezpieczeństwo, napewno zrozumieją. Teraz będzie tydzień przerwy Ana napewno wróci do domu.

- Mhm...

- A jeśli byś chciała może udało by mi się przylecieć do ciebie na kilka dni.

- Naprawdę? - Spojrzałam się na niego.

𝓖𝓸𝓸𝓭 𝓞𝓻 𝓑𝓪𝓭 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz