- Zimowy Żołnierzu. - powiedział Zemo nagle, gdy na horyzoncie zobaczył gościa, który kierował się w ich stronę. Fakt faktem, nie czuł się tak, jak kiedyś w tamtym miejscu, wiedział, że miał wielu wrogów. - Do ataku.
Nieznany im mężczyzna położył dłoń na ramieniu Zemo, więc Bucky od razu zareagował. Złapał swoim metalowym ramieniem jego dłoń i odsunął natychmiast, wykręcając mu trochę rękę. Spojrzał jeszcze na Zemo, nie wierząc, że naprawdę to robił. Odciągnął zwijającego się z bólu mężczyznę z dala od nich, ale za to cała reszta zaczęła się zbierać, by zobaczyć, co się działo.
Bucky zwinnym ruchem złapał za szyję mężczyznę, po czym powalił go na ziemię. Zemo uśmiechnął się pod nosem, inni nagrywali całą akcję, Sam patrzył na to wszystko, a Anastasia... No cóż, zakryła usta ręką, by nie zacząć krzyczeć i nie ruszyć się z miejsca, by jakoś go powstrzymać. Musiała ostatnią siłą woli ogarnąć się i jedynie patrzeć na to całe przedstawienie.
Zaraz Bucky'ego zaatakował jeszcze jeden gość, ale i on po krótkim łomocie wylądował na ziemi, powalając też innego mężczyznę, na którego przypadkiem wpadł. Inni też zaczęli dołączać do tamtej walki, Zemo momentami specjalnie pchał niektórych w ramiona Barnesa, co bardzo nie podobało się jego przyjaciołom.
- A już się bałem, że wyszedł z wprawy. - powiedział Zemo do Sama, z satysfakcją obserwując toczącą się walkę.
Anastasia wtedy już nie wytrzymała. Podeszła do niego bliżej i najzwyczajniej w świecie zdzieliła go w twarz, przez co aż się obrócił.
- Jeszcze raz zrobisz coś takiego, to obiecuję, że sama skopię ci tyłek.
Barnes wziął jednego z mężczyzn za szyję i przygwoździł do lady. Niektórzy naładowali swoje pistolety, by niedługo zacząć strzelać, ale Ana nie mogła do tego dopuścić. Natychmiast podeszła do ukochanego i położyła dłonie na jego ramieniu. Bucky prędko zorientował się, co tak naprawdę wyprawiał i nie poznawał sam siebie.
- Już koniec. Nie dawaj mu i im tej satysfakcji. - powiedziała cicho, żeby tylko on ją usłyszał. Wiedziała, że była wtedy jedyną osobą, która mogła zrobić cokolwiek, by nie doprowadzić do masakry. - Puść go.
- Graj swoją rolę albo wszyscy rzucą się na ciebie. - mruknął Zemo, kiedy i Sam postanowił trochę załagodzić całą sytuację i położył dłoń na drugim ramieniu przyjaciela. - Dobra robota, żołnierzu. - dodał, znów przestawiając się na rosyjski i kierując słowa do Bucky'ego.
Ten, obserwowany przez wszystkich zgromadzonych, wiedząc, że może trochę przesadził, puścił wreszcie mężczyznę, ku wielkiej uldze Any i Sama.
- Selby już czeka. - powiadomił barman, ku ich uciesze. Bo im dłużej by tam byli, tym gorzej by było.
- Dzięki.
- W porządku? - spytał jeszcze Sam, martwiąc się o Bucky'ego, który od lat nie atakował ludzi ot tak. Widział, że męczyło go to wtedy od środka i chociaż tak mógł się czegoś dowiedzieć.
Barnes nie odpowiedział, a jedynie nabrał nieco powietrza do płuc i ruszył za Zemo. A zaraz po nim Sam i Anastasia, czujnie obserwowani przez innych.
~*~
Cała czwórka kierowała się w odpowiednią stronę prosto na spotkanie z Selby, której przyjaciele nie znali. Serce An waliło w piersi, Bucky, choć udawał, że nic się nie stało, czuł się fatalnie, a Sam... On sam już nie wiedział, co robić. Każde z nich było inne.
- Jeszcze się nie nauczyłeś? - odezwała się Selby, kiedy wreszcie znaleźli się u niej całą grupką. Patrzyła jednak głównie na Zemo, którego najbardziej znała. - Wchodzisz sobie do mojego baru i stawiasz żądania?
CZYTASZ
Obiecasz?
FanfictionTrzecia część przygód Anastasii i jej przyjaciół!!! Anastasia Blake, Sam Wilson i Bucky Barnes łączą siły, aby zwalczyć anarchistyczną grupę o nazwie Flag-Smashers. Ale co jeśli siostra Sama ma problemy finansowe? Co jeśli Bucky musi zmierzyć się...