Anastasia rzeczywiście odstawiła Bucky'ego na terapię, a sama została na poczekalni, by poczekać z nim chwilę na terapeutkę Barnesa. I tak nie mama nic lepszego do roboty, a tak chociaż mogła go trochę przypilnować.
- Sam, Anastasia, dużo o was słyszałam doktor Raynor, terapeutka Jamesa.
- Nikt już się tak do niego nie zwraca. - oznajmiła Ana, wstając, by jakoś normalnie przywitać się z kobietą. Uśmiechała się, co zupełnie nie pasowało do jej słów. - Anastasia Blake-Barnes, miło w końcu panią poznać.
- Ciebie również.
- Christina! - zawołał ktoś nagle, a oni odwrócili się w odpowiednią stronę, nie wierząc własnym oczom. - Miło cię znowu spotkać.
- Bez jej, pani go zna? - spytał Sam, nie do końca wierząc, że znów widział nowego Kapitana Amerykę. Nie cieszył go jego widok w żadnym stopniu.
- Zabijcie mnie proszę, bo inaczej zrobię mu krzywdę. - mruknęła Ana, opierając głowę o plecy Sama, który nawet nie protestował. Dobrze ją wtedy rozumiał i wcale się jej nie dziwił, dlaczego tak reagowała.
- Pracowaliśmy przy kilku operacjach. - wyjaśniła kobieta, patrząc na mężczyznę przed sobą.
- Wiem, że pracujesz z Bucky'm, ale muszę się wtrącić. - odezwał się John.
W Anastasii wręcz się zagotowało, w jej oczach szalał gniew. Wyminęła Sama i kobietę, po czym złapała Walkera za szyję i przyszpiliła do pobliskiej ściany, mierząc go nienawistnym wzrokiem. Nie przejmowała się nawet tym, że wszędzie byli ludzie i mogli ją uznać za wariatkę. Ona miała to totalnie gdzieś.
- Co ty tu robisz, Walker? Nikt cię tu nie zapraszał. - warknęła tuż przed jego twarzą, nie ukrywając nawet swojej niechęci względem niego.
Mężczyzna uniósł ręce w geście obronnym, ale nie zdążył nic powiedzieć, gdy czarnowłosa poczuła jak ktoś kładzie jej dłoń na ramieniu. Zmierzyła jeszcze Johna wzrokiem, po czym odeszła od niego, stając koło Sama, który postanowił ją trochę uspokoić. Widział wściekłość w jej oczach, a to nie znaczyło nic dobrego, dobrze o tym wiedział.
- Wracając... Od dziś harmonogram sesji będzie bardziej elastyczny. - powiedział Walker, ponownie zbliżając się do całej trójki. Zdawać by się mogło, że sytuacja sprzed chwili w ogóle się nie wydarzyła.
- Jesteśmy w środku terapii. Kto się pod tym podpisał? - spytała Christina, nieco zdziwiona takim obrotem spraw. John, z uśmiechem, wskazał na siebie, na co Anastasia warknęła głośno, nie dowierzając w to wszystko.
- Ja się z tego wypisuję. - mruknęła, unosząc ręce do góry. Już wtedy miała wszystkiego dość, a im dłużej widziała blondyna, tym bardziej go nienawidziła. - Sam, powiedz Bucky'emu, że będę czekać na niego w domu. Nie wytrzymam tu, jeśli Walker będzie w pobliżu. - powiedziała, kierując słowa do przyjaciela. Ten pokiwał głową, nie zamierzając jej nawet zatrzymywać. - Cześć.
~*~
- Ja naprawdę kogoś zaraz zabiję i tym kimś będzie John Walker.
- Myślałem, że... - zaczął Bucky, patrząc na swoją ukochaną z lekkim zdziwieniem. Nie spodziewał się, że tam zostanie, po tym jak Sam powiedział mu, że podobno wróciła do domu.
- Bo miałam, ale stwierdziłam, że jednak zostanę. Żałuję. - przyznała, kiedy mężczyźni podeszli do niej bliżej. Bucky zbliżył się do niej, po czym pocałował w głowę, ale to nie pomogło jej w uspokojeniu się.
Sygnały znowu dotarły do ich uszu, a oni nie mogli tego zlekceważyć, bo Kapitan Ameryka i jego pomocnik ewidentnie chcieli zwrócić na siebie ich uwagę.
CZYTASZ
Obiecasz?
FanficTrzecia część przygód Anastasii i jej przyjaciół!!! Anastasia Blake, Sam Wilson i Bucky Barnes łączą siły, aby zwalczyć anarchistyczną grupę o nazwie Flag-Smashers. Ale co jeśli siostra Sama ma problemy finansowe? Co jeśli Bucky musi zmierzyć się...