Helikopter

1.8K 52 35
                                    


Wykonałam polecenie Vinca i wbiegłam do auta, za mną chwilę biegł Santan, ale go wyprzedziłam siadając do auta. Szybko pojechaliśmy gdzieś w głąb lasu, czekał tam na nas helikopter. Z niego wyłonił się Sonny. Szybko odlecieliśmy. Ja siedziałam skulona, płakałam. Jak to ojciec mógł być ścigany?! Znajdą go? Ja tak nie mogę żyć! Dopiero co go poznałam a już znika z mojego życia. No może przesadzam ale teraz nie będzie z nami np. w Tajlandii, no dobra Tajlandia się źle kojarzy, ale wiecie o co chodzi. Będę mogła go tylko odwiedzać i widzieć jak biedny siedzi za kratami. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Vinca...

-Panno Monet, Vincen... znaczy Pan Monet jest teraz bardzo zajęty.- powiedział ochroniarz

- MAM TO GDZIEŚ! MA ODEBRAĆ- moje oczy się zaszkliły

V: Tak Hailie?

H: Wiadomo co z tatą? Złapali go? Dlaczego Maya musiała uciekać? Co z nim teraz będzie?

V: Dziecko drogie powoli, jeszcze sam tego nie wiem.

H: U Mai została moja biżuteria od mamy

V:Kupie ci nową

H: Ty nic nie rozumiesz!

V: Hailie, dużo ludzi teraz chce cie porwać, musisz wracać

H: No pewnie bo to tylko mnie się wiecznie porywa, Na chłopaków to już wywalone

V: Hailie, mówiłem ci, że twoje nazwisko niesie za sobą dużo korzyści jak i..

H: Wiem Wiem mówiłeś

V:A poza tym chłopcy też tu są, czekamy na ciebie. Więc proszę bądź rozsądna i nic nie wymyślaj

H: A co będzie z tatą?

V: Hailie, mówiłem ci że nie wiem

H:aaaaaaaaaaa

Helikopter zaczął spadać, osoba kierująca zemdlała. Jedyne co z siebie wydałam to pisk, potem dostałam ataku paniki

V:Hailie? Co się dzieje

H: SPADAMYY, ROZBIJEMY SIĘ, VINCE JA NIE CHCE UMIERAĆ!!!!! ZRÓB COŚ

V:Hailie szybko spadochron!

Zraz bylibyśmy na ziemi, wyskoczyliśmy. Bezpiecznie zleciałam na ziemię, bałam się... Mój telefon spadł. Nie złapałam go. Pewnie z tej wysokości się rozbił...

Pov Vince

Połączenie zostało zerwane. Nie wiedziałem czy zdążyła wyskoczyć. Bałem się że coś się stanie. Spróbowałem zadzwonić do Sonny'ego ale akurat wtedy bateria padła. Szybko wbiegłem do pokoju Willa (był najbliżej) wziąłem jego telefon i wybrałem numer do ochroniarza. Will za to patrzył na mnie ciągle pytając co się dzieje. Ignorowałem to. Udało się Sonny odebrał

Pov Will

Vince był strasznie zdenerwowany. Zmartwiony. Nie wiedziałem co się dzieje, nic nie mówił. To pewnie było bardzo ważne. Z początku myślałem, że złapali ojca lecz usłyszałem głos Sonny'ego.

O nie.. Hailie!

Pov Sonny

Znajdowaliśmy się już w Pensylwanii. Rozbiliśmy się w jakimś lasku. Panna Monet miała potargane włosy. Położyła się na trawie, I odpoczywała, jej serce biło bardzo szybko.

Nagle zadzwonił do mnie numer od Williama Moneta. Odebrałem

W (V)- Tu Vincent, Co się stało? Hailie bezpieczna?

S- Rozbiliśmy się, Hailie nic nie jest. Strasznie szybko bije jej serce, chodzi o to że szybko oddycha. Może dojść do jakiegoś ataku

V- Gdzie jesteście?

S- W jakimś lasku, 20 minut od rezydencji

V- Jadę

Pov Dylan

Wszedłem do pokoju Willa, bo chciałem o coś zapytać, ale przez przypadek podsłuchałem rozmowę Vinca. Will miał łzy w oczach.

-Jak to się rozbili- Spytał

-Dylan, macie nie wychodzić z domu- powiedział po czym poszedł

Pov Vince

Jechałem 200/h dziwię się że nie doszło do wypadku. Miałem nadzieję, że nic się nie stanie

Pov Hailie

Złapanie oddechu było coraz trudniejsze. Zobaczyłam mężczyzn. Strzelali. Po pewnym momencie wszędzie była krew. I ktoś strzelił w moją stronę, jednak jakiś ochroniarz od Vinca wbiegł przede mnie i otrzymał pocisk. Spadł na moją nogę więc go odsunęłam. Miałam całe ręce i kawałki ciuchów w krwi. Schowałam się za jakimś krzakiem. Po 10 minutach przyjechał Vince. Kręciło mi się w głowie. Podbiegłam do niego i wpadłam mu w ramiona, byłam strasznie słaba. Szybko wróciliśmy

-HAILIEEE!!!- Krzyknął Dylan

-Malutka..nic ci nie jest- spytał Will

-Nie..chyba-powiedziałam

-JAK TO CHYBA?! – wrzasną Tony

-Nie krzycz na mnie ty idioto!- powiedziałam mu to w twarz i zemdlałam, ostatnio coś często mdleje. Czy to już tradycja?

Obudziłam się na drugi dzień

-Hailie, jedziemy do ojca- powiedział Vince, jego oczy były całe czerwone, tak jakby płakał

-Powiedz że jedziemy na jakąś wyspę- powiedziałam z nadzieją

-Nie Hailie- powiedział

-To gdzie?!- spytałam

-Do... więzienia...- powiedział po czym zaszkliły mi się oczy

I tu przerywam, mam nadzieje, że was nie zanudziłam. Mogło być lepsze no ale cóż. Dziękuje że jesteście. <3 Do nexta <3

Rodzina Monet Czat / opowiadanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz