Strzelnica cz2

2.2K 39 44
                                    


Zza okien było już słychać syrenę karetki, moja ręka tak cholernie bolała. Nie zwróciłam uwagi że łzy mi lecą a ręka przyśpiesz krwawienie.

-Dziewczynko nie płacz, będzie dobrze, Hailie jesteśmy tu z tobą nie jesteś sama – zaczął mnie „Pocieszać" Dylan, stresował się chyba bardziej ode mnie

-Mam jutro dużo roboty, malutka przyjadę prosto po pracy przyrzekam. Będzie z tobą Dylan – powiedział mój ulubiony brat.

-Przecież Dylan ma mnie już dość- Powiedziałam spuszczając głowę.

-Nie mów tak malutka on cie kocha- powiedział Will poczym dodał. – Skoczyłby za tobą w ogień.

-Nie prawda- wyjąkał Dylan.

Wszyscy się na niego popatrzyliśmy.

-Mówiłam nikt mnie tu nie chce- Zaczęłam płakać

-Hailie? Nie pozwoliłbym ci skoczyć w ogień.-zaczął po czym się uśmiechną.

W SZPITALU.

-Dziewczynko jest już późno musisz spać- powiedział poczym wskoczył pod moją szpitalną kołdrę.

-Dylan ja nie chce, ostatnio nawiedzają mnie koszmary- przyznałam i zapomniałam że koło mnie leży brat który mnie najbardziej irytuje no może nie najbardziej bo na pierwszym miejscu jest Tony.

-Hailie, jestem tu.... Nie jesteś sama. Słyszysz a teraz zamknij oczy jutro masz coś z ręką- powiedział po czym zerkną na moją zabandażowaną łapę .

Spałam.. eh kolejny koszmar.

W koszmarze Hailie

Vince?! Vince nie obiecuje już nie będę, nie oddawaj mnie..... ja nie chce. Wracaj!!!

Ała ! zostawcie mnie! Ja chce wrócić

Zaczełam się wiercić co zauważył Dylan zaczęłam krzyczeć przez sen słowa typu „Vince czekaj" lub „Nie ja nie chce" lub „Vince błagam" zaczęłam płakać...Dylan tylko patrzył mna mnie z zastanowieniem co on ma zrobić. Ja jak na sygnał otworzyłam załzawione oczy i siadłam prosto, zobaczyłam Dylana i od razu odwróciłam głowę i otarłam łzy.

-Ha Haile? Wszystko okej?- zapytał z zmieszaniem

-Tak, nic mi nie ... jest.... Skąd taki pomysł?

-Krzyczałaś- odpowiedział. Tak jakby to była jakaś normalna rzecz.

-O boże co ja krzyczałam-zapytałam zażenowana

-Coś o Vince – powiedział marszcząc brwii

Wtedy do drzwi szpitalnych zapukała pielęgniarka, która wzięła mnie na badania

Dylan wyszedł porozmawiać prawdopodobnie z Vincentem, wiedziałam że jeśli krzyczę przez sen to zrozumiale i zdradzając całą treść. Ale ten geniusz wpadł na pomysł żeby napisac to na grupie rodzinnej jaki debil!!!. Przypomniałam sobie jak bardzo mnie Irytuje.

CZAT MONETÓW <3

Dylan: Vince musimy pogadać chodzi o Hailie....

Vince: Coś się stało?

Dylan: Nie, ale nawiedzają ją koszmary i byłem świadkiem jej ataku... Ona to strasznie przeżywa...

Vince: załatwimy jej psychologa.

Dylan: Vince ! ja pierdziele tu chodzi o ciebie! Traktuje cię jak jakiegoś faceta z urzędu państwowego a nie jak brata, nawet nie jak ojca. Ona się ciebie boi. W koszmarze krzyczała twoje imię i rzeczy które wskazywały na to że albo ją oddałeś, albo wyżuciłeś z domu!!!

Vince: że co proszę?

Dylan: gówno!

Shane: zgadzam się z Dylanem ona się ciebie boi.

Tony: a szczególnie tej twojej rozmowy o tej strzelnicy.

Vince: Tony, Shane na lekcje już.

Hailie: Dylan cholera jasna przestań!

Dylan: już do ciebie idę

Hailie: kiedy przyjdzie Will albo Shane?

Dylan: za dwie godzinki.

Tony: a Tony już nie?

Hailie: ty też jesteś zaproszony hahaha ale dalej jestem na cb zła

Ciąg dalszy nastąpi w 3 części. <3 dajcie znać w kom czy wam się podobało i czy wolicie czaty osobno czy opowiadania z czatami <3

Rodzina Monet Czat / opowiadanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz