Strzelnica part3

2.1K 41 30
                                    


Siedziałam na szpitalnym łóżku myśląc gdzie się podziewa Dylan, chciałam z nim pogadać o tym idiotycznym wpisie na czacie, nie mówię że mi się to nie spodobało, chodzi o to że mógł na prix to napisać. Czy on wgl posiada mózg? Nagle moje myślenie przerwało pukanie do drzwi.

-Proszę!- popatrzyłam się na szarą klamkę, spodziewając się że zobaczę w nich Dylana.

Siadłam jak wryta Mona? Co ona tu robiła!? Jej wzrok był skierowany w szpitalną smutną podłogę.

-Mona? Co ty tutaj...?- powiedziałam zmieszana ale mi przerwała.

-Hailie ja wiem że się gniewasz.... Przepraszam proszę cie wybacz- wyszeptała a jej oczy się zaszkliły.

-Spoko, ale następnym razem mnie informuj i staraj się nie robić takich akcji z Tonym, boje się że cię zrani bo wiesz.... Tony jest głupi- powiedziałam przewracając oczami.

-Ej dziewczynko! Słyszałem to!- Powiedział Tony z grymasem na twarzy.

Super święta trójca stała za moną, gdzie jest do jasnej cholery Will... chciałam go widzieć przytulić....

-Gdzie mój ulubiony brat- zapytałam drażniąc tym trójce.

-Tutaj stoi- odparł Dylan.

-Chyba sobie żartujesz mówię oczywiście o Willu- powiedziałam uśmiechając się tak szeroko że wyglądałam jak jakieś momo

Na moją głupią minę Shane parskną śmiechem.

-Will będzie za godzinę- przewrócił oczami Dylan.

-Oj Dylanku nie złość się- teraz to ja padałam z smiechu.

-No właśnie..... DYLANKU!- Parskną jeszcze głośniej Shane

-Ha-Ha-Ha jakie śmieszne- przewrócił oczami Dylan

-Jak z ręką?- spytała Mona a której zapomniałam

- Bywało lepiej- odparłam

-Hailie za kilka godzin wracasz z nami do domu, a i o co chodziło naszemu Dylankowi na tej grupie?

Nie było mi już tak do śmiechu

-O gówno, nie gadam z tobą a po za tym nie mów na niego Dylanek to go wkurza bo jest starszy od ciebie! I lepszy i mądrzejszy ( no może przesadziłam ale te emocje) tylko ja mogę tak na niego mówić więc odwal się ode mnie ty ty ty.... – zabrakło mi słów.

-Ale mi schlebiasz hhaha- zaśmiał się Dylan

-S-P-O-K-O-J-N-I-E , NIE TAK AGRESYWNIE SIOSTRZYCZKO- powiedział

-Jak spokojnie?! Jak mogę być spokojna kiedy najpierw chciałeś się pobawić ze mną a potem....zaliczyć moją najlepszą przyjaciółkę!

Mona i Tony na siebie popatrzyli, Shane już prawię płakał ze śmiechu a Dylan stojący koło mojego łóżka wpatrując się w okno powiedział „Ale ci dowaliła młody"

Nagle drzwi się otworzyły.

-Will?- krzyknęłam na cały pokój poczym zerwałam się z łóżka

-Nie Hailie- powiedział chłodny głos Vincenta wtedy wycofałam się i siadłam na łóżku

-A nie mówiłam?- powiedział Dylan

-Dylan RYJ!!!!- powiedziałam

-Słownictwo- upomniał nie kto inny niż Vince

Wszyscy wyszli a ja zostałam sam na sam z moim prawnym opiekunem.

-Hailie, nie będziemy rozmawiać o strzelnicy spokojnie. Wiem że jesteś mądra i wiesz co źle zrobiłaś. Już więcej się tam w nocy nie dostaniesz... I jeszcze jedno Hailie zawsze możemy pogadać. Kocham cię ale mam inny charakter nic na to nie poradzę- Uśmiechnął się ale nie swoim firmowym uśmieszkiem, ale szczerym uśmiechem..

-J a .... Ja też cie kocham- wow nie spodziewałam się myślałam że znowu zrobi mi długi wykład.

- Nie traktuj mnie proszę jak jakiegoś przestępcę tylko jak brata, proszę to dla ciebię- wręczył mi prezent

-Dziękuje- przytuliłam go

Moim oczom ukazała się moja żółta sukienka, prawie się rozpłakałam myślałam że ją wyrzucił Dylan

-Dziękuje Vince<3 – zaniemówiłam

Kochani dziękuje za wszystkie kom zostawiane pod tymi story <3 to mnie bardzo motywuje do pisania i mam ochotę pisać i pisać<3

Rodzina Monet Czat / opowiadanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz