Rozdział 10

844 35 2
                                    

Obecnie

Siedziałam nadal z kubkiem w dłoni. Kawy już, co prawda nie było, ale tak się wsłuchałam w tą historię, że nie śmiałam się ruszyć.

- Żeby nie było... Jest jeszcze parę kwestii wartych uwagi, ale myślę, że dobrze by było, gdybyś sama sobie o nich przypomniała. - zaznaczyła

- A więc znamy się trzy lata...

- Tak i kiedy tylko jest okazja przychodzimy do siebie na ploteczki - zachichotała - muszę się przyznać, że z tym cukrem to był pretekst, bo nie wiedziałam, czy twój mężuś czasem wolnego nie wziął

- Nie lubicie się, co ?

- Nie specjalnie. - skrzywiła się - Może nie znam go z jego przeszłości, ale przez te trzy lata zdążyłam sobie wyrobić o nim zdanie...

- Chce wiedzieć ?

- Myślę, że gdzieś w głębi serca już to wiesz... Proszę, uważaj na siebie, zwłaszcza, kiedy jesteście sami. On bywa nadpobudliwy i potrafi stracić kontrolę. Wiem co mówię.

- Przecież to mój mąż, mam się go bać i unikać ? Trochę ciężko kiedy się razem mieszka... - westchnęłam.

- Dobrze wiesz o czym mówię i mi tu nie wzdychaj. To, że nic nie pamiętasz, nie znaczy, że nie masz własnego rozumu. Widzisz co się dzieje ale przymykasz na to oko. Zastanawiałaś się ile razy Cię odwiedził kiedy spałaś ? - i tu mnie miała. Przemknęło mi to już nieraz przez myśl, ale nigdy nie zapytałam.

- A ty ?

- Co ja?

- Ile razy mnie odwiedziłaś? - westchnęła

- Jeśli tylko mogłam... byłam praktycznie codziennie. Cały czas miałam nadzieję że to dzisiaj będzie ten dzień i że wtedy będę przy tobie.

- To dlaczego, kiedy się obudziłam, nie było nikogo ? Ani Ciebie, ani nawet Josepha?- zwiesiła głowę. Wyraźnie coś było na rzeczy

- Byłam w trakcie rozprawy rozwodowej... Trochę się to ciągnęło, bo Brad nie chciał dać za wygraną. Twierdził, że to moja wina, chociaż to on mnie zdradzał. A ja się dziwiłam, czemu nie ma dla mnie czasu.

- Przykro mi... Nie wiedziałam - nic więcej nie mogłam powiedzieć, czułam się strasznie.

- Skąd mogłaś wiedzieć ? Przecież byłaś w śpiączce. Ja... ja nie mogłam się wtedy pozbierać. Nie po tym czego się o nim dowiedziałam. Przez te wszystkie lata mnie okłamywał, a ja głupia myślałam, że mnie kocha. - w jej oczach pojawiły się łzy. Nie ma nic gorszego od zdrady. A ona musiała przez to przejść sama. Złapałam ją za rękę, żeby dodać otuchy.

- Hej, spójrz na mnie - poprosiłam łagodnie - teraz tu jestem i mogę Cię wspierać. Pomimo mojej amnezji czuję, że byłyśmy ze sobą bardzo blisko i chcę Ci pomóc. Nadrobić ten czas, gdy mnie nie było. - zaczęła płakać jeszcze mocniej, a ja ją przytuliłam

- A-ale, t-to n-nie w-wszystko - wydukała między falami płaczu. Odsunęła się ode mnie i starała się uspokoić.

Zmarszczyłam brwi. Po chwili była gotowa, uspokoiła się na tyle, że mogła mówić.

- Kiedy ostatnia rozprawa się zakończyła, zamknęłam się w sobie. Nikogo do siebie nie dopuszczałam. Pochłonął mnie mrok, wszystko było dla mnie czarno-białe. Nie było już sensu się męczyć. Ciebie nie było, mąż mnie zdradził... - wiedziałam już do czego zmierza. Pozwoliłam jej dokończyć, ale ukłucie w sercu tylko rosło - pewnego dnia wzięłam żyletkę i próbowałam popełnić samobójstwo... - zrobiła pauzę i spojrzała na mnie - Wtedy to było dla mnie jedyne wyjście. Nie byłoby już tego żalu w sercu. - zakryłam usta dłonią, a do oczy napłynęły mi łzy

Bez pamięci (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz