Rozdział 30

643 30 0
                                    


Patrick

To było najdłuższe sześć godzin mojego życia, bo tyle trwała operacja Daphne. Moja rana nie była na tyle głęboka, aby narobić dużo szkód, więc zajęło im jakieś dwie godziny pozszywanie mnie na nowo. Leżałem na sali pooperacyjnej, kiedy wszedł Matt. Wyglądał, jakby nie spał ze dwa dni, a przecież minęło dosłownie kilka godzin.

- Lekarze nie chcą mi nic powiedzieć. - Chodził w kółko i nie wiedział co zrobić z rękoma, więc na przemian wplątywał je we włosy i pocierał kark. - Dlaczego tak trudno jest odpowiedzieć na proste pytanie?

Nie mogłem się na niego wściekać, bo sam odchodziłem od zmysłów i pewnie gdyby nie łóżko szpitalne, nadrabiałbym kroki zupełnie jak on.

- Kto ją operuje? - Zapytałem, próbując zachować spokój.

- Jack jakiśtam. Nie wiem, nie zapamiętałem nazwiska. - Trochę mi ulżyło, że mimo wszystko będę mógł uzyskać informacje, nie będąc spokrewnionym, a przynajmniej miałem taką nadzieję.

- Przestań kurwa tak łazić, bo będziesz musiał zbierać moje rzygi z podłogi. Powiedz lepiej jak Sara. Jak ona się czuje?

- Sara... Cóż. - Zawahał się. - Nie jest z nią najlepiej. - Na te słowa mój puls przyspieszył do galopu.

- Konkrety. - Zatrzymał się.

W końcu.

- Chodzi mi o jej stan psychiczny. Widzę, że nie umie sobie z tym poradzić i martwię się o nią.

Jeśli miałbym być szczery, to kurewsko się wystraszyłem, a przez głowę przelatywały mi najczarniejsze scenariusze. Nigdy nie zapomnę, jak znalazłem ją wtedy w łazience całą we krwi i z pustym spojrzeniem, gdy podniosła na mnie wzrok. Dopiero po tym wydarzeniu opowiedziała mi o swoich uczuciach, a ja żałowałem, że nie było mnie przy niej, kiedy mnie potrzebowała. Martwiłem się o nią przez cały czas, zwłaszcza kiedy nie było mnie w domu. Nie mogłem wymazać z głowy jej widoku, a teraz powrócił wyraźniejszy niż kiedykolwiek.

- A jej stan fizyczny? - Dopytałem.

- Ma założone szwy i opatrunek, ale leży i nie odzywa się, tylko patrzy w sufit.

- Muszę do niej iść. - Podniosłem się, ale poczułem ból, więc wróciłem na miejsce. Westchnąłem. - Poprawka. Ty musisz do niej iść.

- Jest jeszcze jedna sprawa. - Wyglądał, jakby bał się powiedzieć o co chodzi. - W sumie to dwie.

- Dawaj.

- Widzisz... karetki przywiozły trzy osoby z ranami kłutymi. Daphne jest operowana, Ty leżysz tutaj, a nadal nie wiem co z Josephem. Istnieje prawdopodobieństwo, że jest operowany na innej sali.

Ten koszmar nadal trwał, a ja nie miałem pojęcia jak go przerwać.

- A druga sprawa?

- Lekarz wezwał policję, ale nie wiem kiedy przyjadą. Wiesz, to nie jest normalne, że trzy osoby zostają ranne tego samego dnia i tym samym nożem, w dodatki w tym samym miejscu... Będą Cię przesłuchiwać, Daphne pewnie też kiedy się obudzi.

O ile się obudzi. - Pomyślałem, ale szybko odgoniłem te myśli.

- Obudzi się. - Zapewnił mnie Matt, jakby czytał mi w myślach. - Jest silniejsza niż nam się wydaje.

- Zaopiekuj się proszę moją siostrą. Jak będziesz miał jakieś informację, to jestem pod telefonem.

Przez chwilę się zastanawiał, aż w końcu kiwnął głową i wyszedł z sali. Zatrzymałem go jeszcze, gdy był już w drzwiach.

Bez pamięci (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz