Rozdział 32

640 33 2
                                    


Wypisanie ze szpitala było jak zdjęcie kuli u nogi - wyzwalające. Nie przewidziałam tylko, gdzie zamieszkam, bo nie zamierzałam wracać do domu, w którym wszystko kojarzyło mi się z nim. Dostałam propozycję zatrzymania się u Sary, którą chętnie przyjęłam. Wiedziałam, że to i tak za blisko, ale nie miałam innego wyjścia. Jakby nie było dzieliło nas ogrodzenie i mury domu.

Z pomocą Patricka złożyłam pozew o rozwód, gdzie wyjaśniłam całą sytuację. Bicie, znęcanie się, gwałt, spowodowanie wypadku, zdrada, szantaż. To wszystko powinno znaleźć się na policji a nie w sprawie rozwodowej. Mój prawnik był pewny wygranej, a nawet polecił zgłosić to właśnie na policję, co zamierzałam zrobić.

Robiłam właśnie obiad, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć i przed moimi oczami ukazał się nie kto inny jak mój jeszcze mąż.

- Zwariowałaś?! Rozwód?! - Wkroczył do mieszkania, przepychając się obok mnie. - Nie będzie żadnego rozwodu! Należysz do mnie! - Podszedł do mnie i złapał za szyję, przyszpilając do ściany. Ściskał mnie tak mocno, że nie mogłam złapać oddechu. - Nie uwolnisz się ode mnie. - Wysyczał w moje usta. - Nie pozwolę na to. Podpisałaś umowę, pamiętasz? Nie zamierzam zaprzepaścić tego wszystkiego, na co tak długo pracowałem. Nie będziecie szczęśliwi. Po moim trupie.

- Da się zrobić. - Usłyszałam głos Patricka, a po chwili go zobaczyłam.

Rzucił się na Josepha i obaj wylądowali na ziemi. Złapałam się za szyję i próbowałam złapać oddech. Kręciło mi się w głowie od niedotlenienia. Podejrzewałam, że dużo nie brakowało, a straciłabym przytomność. Podniosłam głowę, a moim oczom ukazał się Patrick, który obkładał pięściami Josepha.

- Nie waż się do niej więcej kurwa zbliżać! - Ryknął. - To jest ostanie ostrzeżenie. Następnym razem nie przestanę.

Podniósł się i wyrzucił go za drzwi. Jego klatka piersiowa unosiła się i opadała ciężko. W sekundę znalazł się przy mnie i objął. Schowałam twarz i załkałam.

- Spokojnie. - Mówił, głaszcząc moje włosy. - Już jesteś bezpieczna. - Słyszałam jego galopujące serce, które powoli wracało do naturalnego rytmu.

Poprowadził nas na kanapę, a kiedy na niej usiedliśmy podniósł mój podbródek, oglądając szyję.

- Mogłem się nie powstrzymywać. - Powiedział. - Wybacz, że zeszło mi tak długo, ale nie przewidziałem tych okropnych kolejek. - Przysunął mnie do siebie, a ja oplotłam go rękoma.

- Mówił, że obowiązuje mnie ta umowa. Wkurzył się, bo dostał pozew.

- Oczywiście, że się wkurzył. Stracił kontrolę, a dobrze wiemy jak ją kocha. Nie odpuści tak szybko, dlatego pojedziemy dzisiaj na komisariat.

- Dzisiaj?

- Tak. Musisz złożyć zeznania z tamtego dnia, a przy okazji możesz też na niego donieść. Da nam to przewagę w sądzie.

- A co, jeśli mi nie uwierzą? Co jeśli on ma tam znajomości i będą po jego stronie?

- Dogadałem z Mattem, że przyjmą nas inni policjanci. Tacy, których on nie ma pod kontrolą. W razie czego mam dowód na jego agresję i psychopatyczne zachowanie. - Zmarszczyłam brwi.

- Dowód?

- Tamtego wieczora włączyłem nagrywanie. - Rozchyliłam usta w szoku.

- Dlaczego mi nic nie powiedziałeś?

- A co by to zmieniło? Nikt o tym nie wiedział, aż do teraz.

- Nie pokazałeś tego policji? Przecież Cię przesłuchiwali.

Bez pamięci (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz