Rozdział 22

775 38 5
                                    

Miłego czytania kochani! <3


~~~


- Matt, to Ty. - Gdybym mogła to bym się uśmiechnęła na jego widok, ale zamiast tego wybuchnęłam głośnym płaczem. Uklęknął obok i przytulił mnie do swojej klatki piersiowej, głaszcząc przy tym moje włosy.

- Spokojnie już, jestem tutaj. - Jego serce galopowało jak szalone, aż w końcu wrócił neutralny rytm, który mnie uspokoił. Wtedy lekko mnie odsunął i omiótł wzrokiem. - Co ten drań Ci zrobił? Czy to... - Jego wzrok spoczywał na moich rękach. - Czy to jest krew? - Zdumiał się, a ja spuściłam wzrok. Faktycznie, czerwona ciecz pokrywała całe moje ubranie. Nie sądziłam, że jest tego aż tyle.

- Na to wygląda.

- Muszę to opatrzyć. - I nie czekając na nic, podniósł mnie niczym piórko i posadził na blacie kuchennym. Zadrżałam z zimna. - Gdzie trzymacie apteczkę?

Podniosłam wzrok i wzruszyłam ramionami.

- No tak... - Odwrócił się i zaczął otwierać wszystkie szafki po kolei, aż znalazł to, czego szukał. - Pokaż. - Rozkazał, gdy znalazł się znów przy mnie. Wystawiłam rękę w jego stronę i odwróciłam wzrok. - Chyba jakiś kawałek szkła utknął. Postaram się go wyciągnąć. - Syknęłam, gdy poczułam piekący ból. - Już, teraz Cię zabandażujemy. - Zimny płyn poleciał po ręce, a po chwili Matt zakładał mi już opatrunek. - Skończone, możesz już spojrzeć.

Odwróciłam głowę i faktycznie nie było widać rany, tak samo jak ręki.

- Wybacz, ale nie jestem lekarzem i nie mam wprawy. - Wzruszył ramionami, a po chwili spoważniał. - Czy zrobił Ci coś jeszcze? - Gdy nie podnosiłam wzroku, oparł ręce o blat po obu stronach i nachylił się tak, że nasze spojrzenia się spotkały. - Daphne? Muszę wiedzieć. Dość już ukrywania.

Nie mogłam znieść jego spojrzenia, przymknęłam powieki i pokiwałam głową delikatnie. Poczułam jak chwyta mnie za policzki i tym samym zmusza do spojrzenia na niego ponownie.

- Gdzie? - Zapytał tylko.

- Plecy... - Odwrócił mnie i złapał za sweter.

- Mogę? - Pokiwałam głową i dopiero wtedy podniósł materiał. Usłyszałam jak wciąga powietrze. - Ten sukinsyn za to zapłaci, obiecuję Ci. - Mówił przez zaciśnięte zęby. - Najpierw to zdezynfekuję, żeby nie wdało się zakażenie. - Popryskał skórę płynem i przetarł delikatnie gazą. - Na szczęście nie wydaje się być potrzebne żadne szycie. - Przejechał delikatnie palcami wzdłuż kręgosłupa. - Czym on Ci to zrobił? - Nie odpowiedziałam.

Zasłonił plecy i z powrotem obrócił w swoją stronę. Przylgnęłam do niego, oplatając ręce wokół jego klatki. Odwzajemnił gest, składając delikatny pocałunek na mojej głowie. To było cholernie dziwne uczucie, czuć dotyk osoby, która wyglądała jak sprawca. Może to jego zapach tak na mnie działał? Dzięki niemu ich odróżniałam, a ciało reagowało inaczej.

- Dziękuję Matt. - Wyszeptałam.

- Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. - Ucieszyły mnie te słowa. - Powinienem wiedzieć o czymś jeszcze? - Pokręciłam głową i właśnie w tamtej chwili wpadłam na pewien pomysł.

- Matt?

- Tak? - Odsunął się ode mnie odrobinę, żeby spojrzeć mi w oczy.

- Zabierz mnie stąd, proszę. - Błagałam. - Nie chce tutaj być, kiedy wróci. - Przygryzłam wargę, żeby znów się nie rozkleić.

Bez pamięci (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz