Patrick
Wielkość jego oczu, po zobaczeniu tej sceny, przekraczała ludzkie pojęcie. Wzrok wędrował ode mnie do Josepha, a brwi coraz wyżej się unosiły.
- Witaj, braciszku, wpadłeś w idealnym momencie. - Odezwał się Joseph z lekkością, jakby to była najnormalniejsza sytuacja w życiu.
- Co tu się odpierdala? Co Ty jej zrobiłeś?! - Napiął się cały, a ręce zacisnął w pięści i ruszył w stronę brata. Śmiałem sądzić, że zależało mu na niej równie mocno, co mnie.
- Jeszcze nic... Jak zrobisz jeszcze krok to zmienię zdanie. - Matt zatrzymał się w pół kroku. Złość aż kipiała z niego.
- Mało Ci znęcania się nad nią? Nie dość przez Ciebie już wycierpiała? Odebrałeś jej wszystko. - Rozłożył ręce, a Joseph wycelował w niego nożem ostrzegawczo.
- Nie odebrałem jej wszystkiego... jeszcze. - Spojrzał w moją stronę. - I nie. Nie mam dość. To przez nią Pat się ode mnie odwrócił. To jej wina! - Zacisnął dłoń na rękojeści.
- Jesteś pewien? A może sam do tego doprowadziłeś? Brałeś to w ogóle pod uwagę? Nikt nie odchodzi bez przyczyny, a nawet podejrzewam, że byłeś tego główną przyczyną. Nie ona. Nikt inny. TY. - Matt wycelował w niego palcem. - Jesteś destrukcyjny i niedługo poczujesz to na własnej skórze. Daphne miała rację, kiedy mówiła, że się staczasz. Idziesz na dno.
- Jesteśmy związani, więc jak ja pójdę na dno, to ona też. - Odpowiedział pewnie, z dziwnym błyskiem w oku.
- Mówisz o umowie? Poszperałem trochę. - Josephowi zrzedła mina.
Daphne nigdy nie mówiła mi o żadnej umowie między nimi. Nasze rozstanie było niespodziewane i nie rozumiałem, dlaczego zrobiła to tak nagle. Zwłaszcza, że dobrze nam było ze sobą. Myślałem, że czuła się przy mnie dobrze, ale po tym jak mnie rzuciła zacząłem się zastanawiać, czy na pewno dobrze to odebrałem. Nabrało to dla mnie sensu dopiero po słowach Matta. Połączyłem fakty i nie mogłem uwierzyć, że to zrobił.
- Nic na mnie nie masz. - Odpowiedział tamten, ale nie był już tak pewny swoich słów.
- Zdziwiłbyś się, ile można znaleźć, mając dobrą motywację.
Poczułem, jak ciało w moich rękach robi się coraz bardziej bezwładne. Nie mogła dłużej czekać.
- Matt. - Odezwałem się. - Musisz zabrać Sarę do szpitala, nie wytrzyma długo.
- Nie zostawię jej z nim. - Wskazał na kanapę, gdzie Joseph cały czas bawił się nożem przy twarzy Daphne.
- Jedź, braciszku. Nic tu po Tobie. Ona Cię nigdy nie pokocha, a przynajmniej nie tak jak jego. - Wskazał na mnie głową. - To z nim mam do pogadania. - Widocznie był zadowolony z obrotu spraw.
Znów nie wiedziałem co myśleć, w głowie miałem ogromny mętlik. Matt zakochał się w Daphne? Byłem przekonany, że są przyjaciółmi. Zmarszczyłem brwi i spojrzałem z niezrozumieniem na stojącego bliźniaka, w którego oczach zobaczyłem czysty ból. Zacisnął usta w wąską kreskę i podszedł do mnie biorąc moją półprzytomną siostrę na ręce.
- Zaopiekuję się nią. - Wyszeptał do mnie, na co tylko kiwnąłem głową. - Zrób to samo. - Powiedział, gdy już był w drzwiach.
- Cóż za urocza scena, normalnie zaraz się wzruszę. - Wytarł z policzka niewidzialną łzę. - Bla, bla, bla. - Odzyskał swoją pewność siebie.
- Spierdalaj, wiedziałbyś jak to jest, gdybyś przejmował się czymś więcej niż czubkiem własnego nosa.
- Przecież się przejmuję, nie rób ze mnie egoisty. - Oburzył się niby na serio. - Zależy mi, żeby Daphne nie spała, gdy ją będę upiększać. - Zamarłem. - Widzisz? Nie jestem samolubny, też będziesz mógł popatrzeć. Oczywiście jak będziesz grzeczny...
CZYTASZ
Bez pamięci (zakończone)
RomanceDwudziestopięcioletnia Daphne Jamerson ma poważny wypadek. Po wybudzeniu się z półrocznej śpiączki dowiaduje się, że ma męża. Przed nią ciężki okres. Musi przypomnieć sobie przeszłość, żeby zrozumieć teraźniejszość.