Rozdział 16

932 32 1
                                    

Wzięłam kilka głębokich oddechów zanim złapałam za klamkę od domu. Pożegnałam się wcześniej z Sarą i każda poszła w swoją stronę. Nie wiedziałam czego mogę się spodziewać, jego nastroje zmieniały się szybciej niż pogoda, w dodatku miałam do niego tyle pytań, że nie wiem, czy będę w stanie je wszystkie zadać. Nie czekając już dłużej pociągnęłam za klamkę i weszłam do środka. Od razu go zauważyłam, siedział w salonie na kanapie, a w telewizji leciały wiadomości. Nie odwrócił się, ani nie odezwał słowem. Wyczułam jakieś dziwne napięcie, którego nie byłam w stanie opisać. Zdjęłam ostrożnie buty, jakby każdy, nawet najmniejszy hałas mógł wywołać lawinę. Równie cicho podeszłam bliżej kanapy.

- Nie znamy sprawców wypadku, uciekli z miejsca zdarzenia. Policja wszczęła poszukiwania. - mówił reporter w telewizji, którego dostrzegłam kątem oka. Wokół niego migały światła radiowozu. Musiało stać się coś bardzo strasznego, ale nie miałam teraz do tego głowy. Moim celem była rozmowa z Josephem.

Podczas drogi powrotnej miałam sporo czasu, żeby przemyśleć mój plan działania oraz to, od czego mogłabym zacząć, żeby dowiedzieć się jak najwięcej. Czas wcielić w życie ten plan.

- Hej. - zaczęłam i usiadłam na fotelu po jego lewej stronie. Spojrzał na mnie, a ja dopiero teraz zauważyłam, że trzymał w ręce pustą butelkę po piwie. Na podłodze też leżało kilka. Miałam złe przeczucia.

- Hej? - prychnął. - Widzisz która jest godzina?! - machnął ręką w stronę okna, a ja spojrzałam w tamtym kierunku. Zaczynało się ściemniać.

- Widzę tylko okno. Joseph, wszystko okej? - zapytałam przechylając głowę i przyglądając się jego twarzy.

- Nie, nie jest okej! Szlajasz się po nocach i wracasz jak gdyby nigdy nic!

- Po pierwsze, napisałam Ci, że wracam z Sarą. - zmarszczyłam brwi - Po drugie, nawet nie ma wieczora, a po trzecie, dlaczego nie powiedziałeś mi, że masz brata?! - Durne były te jego insynuacje, więc postanowiłam, że to jak przejmę teraz pałeczkę. I tak już cały mój plan został zrujnowany w momencie, w którym się odezwał. Musiałam improwizować.

Podziałało, bo od razu się wyprostował i przekrzywił głowę, świdrując mnie spojrzeniem.

- Skąd takie przypuszczenie?

- Nie zaprzeczyłeś.

- Nie potwierdziłem.

- A więc?

- Kto Ci sprzedał te bzdury wyssane z palca?

- Nieistotne. Liczy się dla mnie tylko to, czy Matthew Jamerson to Twój brat, czy nie.

- A co Ci tak zależy?

- Nie sądzisz, że wypadałoby mnie poinformować? To w końcu Twój brat, o Amandzie nie miałeś problemu mi powiedzieć, a o nim już tak? Dlaczego Go tak ukrywasz?

- Mam swoje powody... - nachmurzył się.

- A więc jednak... - nabrałam powietrza w płuca i powoli wypuściłam. Jego mina zdradzała, że popełnił gafę. Punkt dla mnie.

- Było, minęło, długo tutaj nie zabawi.

- Ale jak to? Może chociaż go zaprosimy do nas? Chętnie go poznam... znowu, chyba. Czy ja go znam? - zapytałam skonsternowana i zaczęłam bawić się rękoma.

- Tak. - spojrzał na moje dłonie i zmarszczył brwi. - Nie rób tak.

- Zaprosimy go? - wyprostowałam się z nadzieją.

- Nie. - od razu się zgarbiłam.

- Przecież to Twój brat. Jeśli chcesz możemy zaprosić też Amandę.

Bez pamięci (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz