Rozdział 24

689 36 8
                                    

Miłego czytania nocne marki! <3

~~~

Obudziło mnie pukanie do drzwi. Podniosłam się na łokciu i rozejrzałam po pomieszczeniu. Znajdowałam się w moim największym koszmarze, który był jednocześnie moim wybawieniem. Znowu rozległo się pukanie. Tym razem głośniejsze. Usiadłam na łóżku i zwiesiłam nogi. Kolejne pukanie.

- No ja pierdole... - Powiedziałam do siebie.

Wstałam i otworzyłam drzwi, za którymi stał Matt.

- Trzeba było mówić, że jesteś zajęta. Zaczekałbym. - Oznajmił, po czym wparował do środka.

- Co Ty tu robisz? Przecież dopiero co wyszedłeś.

- Dopiero? Nie było mnie kilka dobrych godzin. - Wytrzeszczyłam oczy. - Jest już wieczór i przyszedłem zjeść z Tobą kolację. - Pokazał na torbę z jedzeniem. - Nie mów, że spałaś przez ten cały czas... - Opuścił ramiona.

- W takim razie nie powiem. - Wzruszyłam ramionami. - Myślę, że wystarczy na mnie spojrzeć.

- Wyglądasz nienajgorzej. - Mrugnął do mnie.

- Wiesz jak prawić komplementy...

- Jestem w tym mistrzem. - Wyszczerzył się. - Przemyślałaś to, o czym rozmawialiśmy?

- Jeśli chodzi Ci o Patricka, to tylko upewniłam się w przekonaniu, że nie chcę z nim rozmawiać.

- To znaczy? - Usiadłam zrezygnowana na brzegu łóżka, a Matt przysiadł kawałek dalej.

- Śniło mi się, że byłam na imprezie na plaży z Megan i on też tam był. Rozmawialiśmy, a potem się na niego wkurzyłam. Końcem końców rozstaliśmy się chyba pokłóceni. - Celowo nie wspomniałam mu o blondynie, bo uważałam go za zbędny element historii.

- Chyba? - Uniósł brew.

- No, bo jak się ze mną żegnał, to... pocałował mnie w czoło i nazwał małą złośnicą i powiedział że się nie podda. Ja już nie wiem co mam teraz robić. To wszystko mi się miesza... Przeszłość, teraźniejszość... Już nie wiem co jest czym. - Załamałam się i schowałam twarz w dłonie.

- A może to był tylko sen?

- Nie. Na pewno nie. - Pokręciłam głową.

- Skąd masz pewność?

- Czy wasza rodzina ma firmę komorniczą?

- No... tak.

- Nazywa się HANKO?

- Tak, ale...

- Widziałam w tym śnie, że mój ojciec dostawał listy. Miał pierdolony dług, a firma, która ściągała z nas kasę, należy do waszej rodziny. To musi mieć jakiś związek, Matt. - Zmarszczył brwi, patrząc w jakiś punkt w podłodze.

- Nigdy nie zagłębiałem się w interesy firmy, bo nie było mnie w mieście. Nie wiem czy ma to coś wspólnego, ale spróbuję się dowiedzieć. - Odetchnęłam z ulgą, jego słowa dały mi nadzieję. - Co do Patricka, to nadal uważam, że powinnaś z nim porozmawiać. Tylko on jest w stanie dać Ci odpowiedzi na Twoje pytania. - Wzruszył ramionami, jakby to było oczywiste. - A na razie to jedzenie stygnie, więc szkoda czasu. Jestem strasznie głodny.

Wyciągnął z torby kilka opakowań z frytkami oraz burgerami. Nie wiem jakim cudem znalazło się tam miejsce jeszcze na napoje.

- Dla kogo Ty to kupiłeś? Tu są co najmniej cztery porcje.

Bez pamięci (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz