Rozdział 20

873 43 3
                                    

Miłego czytania ! <3

~~~

Nigdy nie zapomnę tych wakacji. - Pomyślałam, gdy kolejny dzień z rzędu jechałam do restauracji. Czułam się wspaniale od samego rana i nic nie mogło tego zmienić.

Oj gdybym tylko wiedziała...

Z początku byłam średnio nastawiona do pracy, ale czas działał na korzyść tego miejsca. Poznałam wielu ludzi, którzy okazali się stałymi bywalcami w restauracji. Nawiązałam też lepszy kontakt z Grace, czego niestety nie mogłam powiedzieć o Raquel.

Ta dziewczyna działała mi na nerwy. Traktowała mnie jak swoją służącą, a ona tylko chodziła i zbierała napiwki. To ja odwalałam czarną robotę, gdy miałyśmy razem zmianę. Mówiła, że nowe zawsze mają najwięcej pracy, bo muszą się nauczyć wielu rzeczy, ale ja jej jakoś nie wierzyłam. Po dwóch tygodniach wiedziałam więcej niż ona po dwóch latach. Pewnie dlatego, że ja się do tego przykładałam.

Szefostwo było zadowolone z mojej pracy i wiele razy mi o tym mówili. Na początku, gdy miałam obitą rękę chcieli, żebym przychodziła i uczyła się chociaż teorii. Dla nich ważne było, żebym nauczyła się obsługi, a gdy poczułam się lepiej, łatwiej było mi wdrożyć praktykę. Oczywiście wliczało się to do mojej pensji. Miałam wrażenie, że traktowali mnie trochę jak swoją córkę, chociaż mogło to być tylko złudzenie.

Dzisiaj, na moje nieszczęście, przypadła mi zmiana z Raquel. Nie uśmiechało mi się to, zwłaszcza, że wstałam w dobrym humorze i nie zamierzałam go sobie psuć.

Wzięłam głęboki oddech, zanim weszłam do środka. Blondynka już stała za ladą i żuła gumę, rozglądając się na boki, jakby czegoś szukała. Zatrzymała na mnie wzrok i mnie zmierzyła, a ja wiedziałam już, czego, a raczej kogo tak wypatrywała.

- No jesteś w końcu. Spóźniłaś się. - Powiedziała oschle.

- Jestem przed otwarciem, więc tak, jak powinnam. Dlaczego krzesła są jeszcze odwrócone, skoro tu jesteś? Zrobiłaś coś w ogóle? - Zapytałam, rozglądając się po pomieszczeniu i robiąc w głowie listę rzeczy do zrobienia.

- Przyszłam, nie wystarczy? To jest Twoja robota, nie moja. - Mówiąc to podniosła rękę do góry i zaczęła oglądać swoje, jak się domyślałam, świeżo zrobione paznokcie.

Wzniosłam oczy do góry i opuściłam ramiona, zastanawiając się, co ona tu właściwie robiła.

- Dobra, nieważne. Nie ma na to czasu. Zaraz przyjdą pierwsi goście.

- No już, bierz się do pracy, ja mam świeży mani i nie mogę ich sobie zniszczyć. Dzisiaj ma przyjść syn właścicieli i muszę wyglądać nieskazitelnie.

- A Ty przyszłaś do pracy czy na podryw? - Zapytałam ironicznie. - Zresztą ostatnio też miał być i jakoś się nie zjawił, więc nie liczyłabym na cud. - Wzruszyłam ramionami, a blondynka zrobiła krzywą minę.

- Wie, że dzisiaj pracuję. Na pewno przyjdzie. - Powiedziała pewnie.

- To weź się do pracy, bo pomyśli że jesteś posągiem i ominie Cię bez zainteresowania. - Wywróciłam oczami i zabrałam się za przygotowania do otwarcia restauracji.

- Byłabym pięknym posągiem. - Oburzyła się, ale nie zwracałam już na nią uwagi.

Z racji, że musiałam zrobić wszystko sama, zajęło to dłużej niż powinno. W końcu pojawili się pierwsi goście i mogłam się odrobinę odprężyć, wdając się w krótkie pogawędki z kimś innym niż ona.

Bez pamięci (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz