Rozdział 19

804 44 1
                                    

Po tych słowach rozchyliłam usta w szoku, a mój żołądek zrobił salto. A może miałam omamy? Może to był tylko sen? Jeśli tak, to chciałabym się nie obudzić.

Patrzyłam na niego oniemiała i nie potrafiłam nic powiedzieć. Żadne słowo nie przychodziło mi do głowy, nic kompletnie. Nie byłam gotowa wyznać mu tego samego. Może było to wtedy samolubne z mojej strony, ale chciałam najpierw odnaleźć siebie w tym wszystkim. Poza tym czułabym się źle mówiąc mu o swoich uczuciach, kiedy miałam męża.

Ta, a całować i obściskiwać się to mogłaś...

No tak...

Cisza między nami ciągnęła się nieznośnie.

- Zrozumiem, jeśli nie jesteś gotowa. Nie przejmuj się, mam zamiar dać Ci tyle czasu ile potrzebujesz. - Uśmiechnął się słabo i delikatnie pogłaskał kciukiem mój policzek. Widziałam, jak coś gaśnie w jego oczach.

- Masz rację, potrzebuję czasu, żeby sobie wszystko poukładać. Nie wiem ile będę go potrzebować i zrozumiem jeśli w pewnym momencie po prostu zrezygnujesz... - Spuściłam wzrok, ale on szybko złapał mnie za podbródek i podniósł, tym samym zmuszając mnie, bym na niego spojrzała.

- Nigdy z Ciebie nie zrezygnuję. - Powiedział od razu pewnym głosem, patrząc mi prosto w oczy. - Nie ważne ile to potrwa, zaczekam.

Rozpłynęłam się. Serce waliło mi jak szalone, ale zdobyłam się tylko na lekki uśmiech i oczywiście rumieniec na policzkach, który grzał moją skórę.

- Wiesz co? - Zapytałam.

- Co?

- Chyba przestaję czuć nogi... - Cały czas go nimi oplatałam, więc w końcu zaczęły się buntować. Patrick zaśmiał się lekko pod nosem i opuścił mnie na piasek. Trochę zabolało, czułam się jakbym miała z osiemdziesiąt lat, a nie dwadzieścia pięć.

- Lepiej? - Spojrzał na mnie z troską.

- Tak, dzięki... I przepraszam, że się o mnie martwiliście, nie sądziłam, że tu zasnę. Chciałam po prostu pobyć sama... - Spuściłam wzrok i objęłam się ramionami.

- Hej, spójrz na mnie. - Powiedział miękkim głosem, a ja podniosłam głowę i spojrzałam w jego zielone tęczówki. - To nic złego że chciałaś się odciąć na chwilę, zwłaszcza po tak ciężkim dniu. Każdy czasem tego potrzebuje, to zrozumiałe. My po prostu nie wiedzieliśmy co się stało, a dużo rzeczy wskazywało na to, że coś poważnego Ci się przydarzyło. Teraz, kiedy wiem, że jesteś cała, no... prawie, - Popatrzył na moją ranę, a potem znów w oczy i złapał mnie za ramiona. - ...czuję się spokojniejszy. Dosłownie kamień spadł mi z serca. - Uśmiechnął się czule i założył mi włosy za ucho.

- Cieszę się, że to Ty mnie znalazłeś, a nie ktoś inny. Właściwie to skąd wiedziałeś gdzie szukać?

- Nie wiedziałem. - Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego pytająco. - Obdzwoniłem wszystkie szpitale, jeździłem i szukałem jakichkolwiek śladów, czegokolwiek, co naprowadziłoby mnie do Ciebie. W końcu postanowiłem że tu przyjadę i w sumie nawet sam nie wiedziałem dlaczego... Dopóki Cię nie zobaczyłem. Myślałem, że... - Głos uwiązł mu w gardle. - Że...

- No już, spokojnie. Nic się nie stało, tylko spałam. - Pogłaskałam go po policzku. Wiedziałam, co miał na myśli. - Słyszysz? Jest okej. - Uśmiechnęłam się słabo, próbując go pocieszyć, a przecież jeszcze niedawno nawet sama chciałam to zrobić... - Zobacz, jestem tutaj, z Tobą.

Przylgnęłam do niego oplatając ręce wokół jego talii i przyłożyłam głowę do klatki piersiowej. Słyszałam jak szybko bije mu serce. Pogłaskałam kciukiem jego plecy, chcąc uspokoić ten galopujący rytm. On odwzajemnił gest i zatopił głowę w zgięcie mojej szyi, zaciągając się zapachem. Dopiero wtedy usłyszałam, jak bicie jego serca się stabilizuje.

Bez pamięci (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz