Rozdział 1

9K 217 61
                                    

Sophia

Przeczesałam palcami swoje blond włosy. Wbiłam wzrok w swojego ojca. Stresował się. Odkąd moja mama zginęła, wyfrunęła z niego ta pewność siebie. Był żartobliwy, wyluzowany i umiał przymknąć oko na złe oceny. Tylko że teraz, musiał przejąć obowiązki mojej mamy. Nie mówię że sobie nie radzi. Może nie chodzi na wywiadówki i nie zwraca uwagi na to z kim się zadaje. Nie przeszkadza mi to, wręcz przeciwnie, mam więcej luzu.

Dylan Scott.

Ścisnął mój nadgarstek i podniósł się z siedzenia. Imię mojego ojca widniało na ekranie.

Mój ojciec, czyli Dylan, dostał swoją wymarzoną pracę. Znaczy, już tu pracował ale dostał wyższą władze nad wszystkim.

- Jak mi się to udało?- parsknął z niedowierzaniem wyrysowanym na twarzy.

- Nie mam bladego pojęcia.- wystawiłam pięść w jego stronę. Ale on zamiast mi przybić żółwika mnie przytulił.

- Jestem z ciebie dumna, tato.- wydukałam.

- Dylan Scott!- facet w czarnym garniturze krzyknął imię mojego ojca na całą salę.

Otworzyłam szerzej oczy. Każdy wbił w nas swoje spojrzenie. Ojciec spiorunował mnie wzrokiem, podniósł swój podbródek i skierował się do faceta. Wydostałam się z pomiędzy gromady biznesmenów. Wyszłam przed budynek w którym odbywał się ten cały cyrk. Nic z tego nie rozumiałam.

Wyciągnęłam swój telefon i weszłam w powiadomienie które dostałam kilka minut temu od mojej przyjaciółki Rose.

Rose: Jesteś w domu?

Ja: Nie, pojechałam z tatą do jego pracy

Rose: Długo to będzie trwało?

Ja: Nie wiem

Ja: A co?

Rose: Idziesz z nami na imprezę?

Ja: Nie dam rady dziś

Skłamałam. Serial mnie wciągnął i ktoś go musi dokończyć, prawda? Co tydzień wychodzić na imprezy i się opijać, to nic dla mnie. Po śmierci mojej rodzicielki taka byłam a teraz minął już gruby rok i mi się to znudziło.

Rozejrzałam się po parkingu. Niebo było niebieskie a słońce świeciło na samochody. Westchnęłam głęboko i oparłam swoje plecy o ceglany budynek.

Nagle ktoś niedaleko mnie kaszlnął. Wbiłam wzrok w wysokiego mężczyznę. Umięśniony brunet w garniturze. Kącik moich ust powędrował ku górze. Nie wyglądał na aż tak starego.

Mężczyzna również wbił we mnie wzrok a ja uchyliłam lekko usta. No dobra, może był w wieku mojego ojca. Ale o matko, zrobiło mi się gorąco. Między palcami trzymał papierosa którego dopalił i rzucił na ziemię.

- Zgubiłaś się?- zapytał z chrypką w głosie. Zabrzmiał chamsko.

- Nie, a ty?- zestresowałam się.

Prychnął i pokręcił głową. Przełknęłam swoją ślinę i odwróciłam wzrok od bruneta.

- Przyszłaś tu po pracę?- zapytał.

- Nie chciałabym tu pracować.- prychnęłam.

- I dobrze. Nie przyjęliby takiej.- wychrypiał chamsko.

- Zamknij się.- palnęłam z wyrysowanym obrzydzeniem na twarzy.

- Wyszczekana.- zbliżył się do mnie.

Spiorunowałam go wzrokiem i ugryzłam środek swojego policzka. Musiałam się powstrzymać przed nieuprzejmym tekstem.

Zerknęłam na niego i postawiłam krok w przód. Ruszyłam do samochodu ojca. Nie będę marnować swojego czasu na jakiegoś chamskiego typka w garniturze. Zamknęłam za sobą drzwi samochodowe i zauważyłam jak ojciec idzie w moją stronę. Dzięki Bogu.

Jeśli pojedziemy teraz do domu i dokończę serial przed dwudziestą to będę mogła jechać z Rose do klubu.

- I jak?- spytałam gdy siadł za kierownicą.

- Dobrze. Bardzo dobrze.- uśmiechnął się.

- Cieszę się.- również się uśmiechnęłam.

Nasze życie idzie w dobrą stronę. Waliło się przez rok, no i wreszcie, nam się udaje.

Wyjechaliśmy z parkingu i wjechaliśmy na główną drogę. Mój ojciec opowiadał o tym co się zmieni w jego pracy a ja go słuchałam. Gdy dojechaliśmy do domu, ogarnęłam trochę bo ojciec mnie o to poprosił. Skończyłam oglądać serial i napisałam do Rose że jadę do klubu. Ubrałam się w obcisłą białą sukienkę a swoje blond włosy pofalowałam. Nałożyłam korektor, rozświetlacz a rzęsy przeczesałam tuszem. Moja przyjaciółka stała już pod domem swoim małym fiatem.

- Wychodzę!- krzyknęłam do ojca.

- Dobrze.- wymamrotał.- Wróć przed pierwszą w nocy.- dodał.

Wyszłam z domu, poprawiłam torebkę na swoim ramieniu i otworzyłam drzwi samochodu Rose.

- Hejka.- mruknęła przyciszając muzykę.- Faceci padną z nóg jak cię zobaczą.- uśmiechnęła się cwaniacko.

- Nie mam dziś takiego zamiaru ale może być.- parsknęłam zapinając pas bezpieczeństwa.

- Nie chcesz żadnego wyrwać?- zdziwiła się.

- Nie wiem, zobaczymy.- wzruszyłam ramionami.

**

Lukas przesunął się w moją stronę. Nasze ramiona się stykały. Lukas jest naszym przyjacielem, często z nim chodzimy na imprezy. Staliśmy przy barze i popijaliśmy nasze drinki. Głośna muzyka dudniała w moich uszach a ekran przede mną się rozmazywał.

- Mógłbym panią prosić?- spytał facet stojący przede mną.

Wystawił do mnie dłoń, zmarszczyłam lekko brwi i zerknęłam na przyjaciółkę.

- Idź.- zachęcała mnie.

Zerknęłam na Lukasa a on tylko kiwnął głową.

Podałam mu swoją rękę a on pociągnął mnie w stronę parkietu. Ułożył swoje dłonie na moich biodrach i razem zaczęliśmy się poruszać. Wyglądał na miłego faceta. Miał zielone oczy a włosy rozczochrane. Gdy zakręcił mnie koło to przez przypadek zderzyłam się z twardym ciałem. Spojrzałam w górę i napotkałam te oczy które już dziś widziałam. Nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem, on tańczył z jakąś dziewczyną a ja z facetem którego nie znałam. W sumie jego też nie znałam, chociaż bardzo mnie interesował. Jego wzrok był tajemniczy, jakby wiedział coś, o czym ja nie wiem.

„Wyszczekana"

Prychnęłam pod nosem i zwróciłam swoją uwagę chłopakowi z którym tańczyłam.

- Jak masz na imię?- spytał.

- Sophia.- odpowiedziałam przy jego uchu. Inaczej by mnie nie usłyszał.

- Ładne imię. Masz ochotę na szybki...- nawet nie dokończył.

- Nie.- puściłam go i szybko próbowałam od niego zwiać.

- Zaczekaj.- krzyknął za mną.- Jeśli nie to możemy się czegoś napić.- złapał mój nadgarstek.

- Nie.- powtórzyłam.

Odwróciłam się twarzą do niego by mu przywalić ale zanim zdążyłam to zrobić, już leżał na podłodze.

Tajemniczy facet uderzył go prosto w nos.

- Nie zrozumiałeś?



_
Rozdział 1

Tajemniczy facet. W następnym rozdziale dowiecie się jego imię😏

Dangerous beautyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz