Rozdział 24

4.5K 130 43
                                    

George

- Nie wiedziałam że masz siostrę.- przyjrzała mi się.

Leżeliśmy w moim łóżku. Bokiem i do siebie. Lampka nocna za mną oświetlała mi jej śliczną twarz. Swoimi paznokciami jeździła po tatuażach na mojej klatce piersiowej.

- Mam, jakiś czas mieszkała ze mną.- przyznałem.- Później poznała chłopaka i przeprowadziła się do niego.- wytłumaczyłem.

- Mhm. Pewnie jest ładna.- kącik jej ust powędrował ku górze.

Przejechałem językiem po swoich zębach a moja dłoń powędrowała do jej włosów. Są piękne.
Pociągnąłem za kosmyk a ona niezadowolona zmarszczyła brwi.

- Nie przebije twojej piękności.- uśmiechnąłem się.- Nikt nie przebije.- dodałem.

Rumieniec wypłynął na jej policzki. Zjechałem swoją dłonią po jej ramieniu na talie. Przyciągnąłem ją bliżej siebie a ona wtuliła swoją twarz w moje ramię.

Nie chce by się ta noc kończyła.

Zrozumiałem że tego potrzebowałem. Potrzebowałem mieć się do kogo przytulić i mieć się komu wygadać.

A zawsze szukałem partnerki do seksu.

Złożyłem czułe cmoknięcie na jej czole a ona przymknęła swoje powieki. Założyłem kosmyk blond włosów za jej ucho by móc mieć lepszy widok na jej twarz.

- Kocham cię.- wyszeptałem.

Nawet tymi słowami nie mogłem okazać jakimi uczuciami ją obdarzam.

- Ja ciebie też.

Kąciki moich ust powędrowały ku górze. Jej ciepłe wargi zetknęły się z moimi. Odpłynęliśmy w tym pocałunku. Nasze nagie ciała się o siebie ocierały. Trzymałem ją jak najbliżej mogłem, nie chciałem by była choćby milimetr dalej.

Znowu popadłem przez miłość.

A to zawsze była moja pułapka.

- Bardzo.- dodała.

Wdrapała się na mnie i usiadła na mnie okrakiem. Nachyliła się do przodu i czule cmoknęła mnie w usta. Jej dłoń jeździła po mojej klatce piersiowej aż się zatrzymała na jednym tatuażu.

- Co oznacza?- zapytała.

Był to smok.

Już kiedyś się mnie o niego pytała, tylko że wtedy jej nie odpowiedziałem. Wziąłem głęboki oddech a moje dłonie wylądowały na jej nagich udach.

- Mój ojciec zawsze przed snem opowiadał mi o jednym smoku.- zacząłem.- Dużo nie pamiętam, bo byłem mały ale moja matka mi o tym opowiedziała.- patrzyłem głęboko w jej oczy.- Wtedy nie wiedziałem że smokiem byłem ja. Przedstawiał mnie jako smoka w różnych historiach.- wytłumaczyłem.- Później zaczął chorować. Doktor podał mu dzień w którym umrze.- ugryzłem swój policzek.- Nikt mi o tym nie powiedział, pewnie i tak bym nie zrozumiał, miałem dwa latka.- pokręciłem głową.- Gdy zmarł, zostawił mi pluszaka smoka.- przełknąłem ślinę.- Nadal go mam ale nie mogę go wszędzie nosić więc go wytatuowałem.- powiedziałem.

Przyjrzała się tatuażowi i powoli przytaknęła.
Przyłożyła do niego swoją dłoń a mnie przeszły dreszcze po kręgosłupie. Nie musiała nic mówić żeby mi dać otuchy.

Sama straciła mamę więc prawdopodobnie jakąś część się rozumiemy.

- Wszystkie z nich mają znaczenie?- zapytała.

- Mhm.

Jej biodra zaczęły się poruszać w przód i tył a ja zasapałem powietrze. Kąciki jej ust powędrowały ku górze. Między udami miała mojego kutasa. Przymknęła oczy z przyjemności i uchyliła lekko usta. Jej drobne ciało się poruszało a ja nie mogłem oderwać od niej wzroku.

**

Czułem dziwne ale przyjemne ciepło przechodzące po moim ciele. Zmarszczyłem brwi i otworzyłem powieki. Moim oczom okazała się Sophia. Jej blond włosy zasłaniały jej twarz. Usta miała uchylone a powieki przymknięte. Leżała wtulona w moją klatę piersiową a nogę miała zarzuconą na moją.
Lekko cmoknąłem ją w czoło i opadłem tyłem głowy na poduszkę. Przyciągnąłem ją bliżej siebie a ona mruknęła coś pod nosem.

Nie mogłem sobie wyobrazić lepszej pobudki.

Zawsze się budziłem i pierwsze co mi przychodziło do głowy to problemy. Problemy w pracy, problemy z samym sobą i problemy z ludźmi wokół mnie. Nigdy nie budziłem się z uśmiechem na twarzy.

Przymknąłem swoje powieki i próbowałem znów zasnąć, by móc się jeszcze raz obok niej obudzić.

Nagle do moich uszu dobiegł dzwonek do drzwi a po nim głośne uderzenia. Podniosłem głowę i przejrzałem swoją sypialnie. Wydostałem się z łóżka, próbując nie obudzić Sophii. Ubrałem szare dresy i białą koszulkę która leżała na krześle.

Zleciałem po schodach na dół i podszedłem do drzwi wejściowych. Uderzenia stawały się za każdym moim krokiem coraz głośniejsze. Złapałem za klamkę i je otworzyłem.

- Dobrze ci się rucha moją córkę?- wściekły głos dobiegł do moich uszu.

__
Rozdział 24

Dangerous beautyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz