Rozdział 7

6.1K 163 11
                                    

Sophia

- I wydaje mi się, że on też tak myśli.- powiedziała podekscytowana.

- O Boże, dziewczyny.- palnął Lukas.- Powiedzieć ci jak chłopaki na takie coś patrzą?- zapytał.

- Jak?- zapytałam ciekawa.

- Uważają cie odrazu za puszczalską. To przecież normalne, jeśli mówisz takie rzeczy, to to nic dziwnego.- wzruszył obojętnie ramionami.- To samo na odwrót, jak chłopak się chwali ile dziewczyn zaliczył to też jest odrazu kobieciarzem.- dodał.

- Ej.- szturchnęłam go w ramię.- To niemiłe.- zerknęłam na Rose.- Jeśli by cię za taką miał, to raczej by z tobą nie gadał, prawda?- wytłumaczyłam.

- No nie wiem, może ciśnie beke ze mnie.- ramiona jej opadły.

- Możliwe.- mruknął Lukas.

Zmarszczyłam brwi i kopnęłam go w nogę. Lukas się tylko zaśmiał.

- Nie.- pokręciłam głową.- A nawet gdyby, Rose, jesteś śliczna i młoda poznasz jeszcze mnóstwo chłopaków.- dodałam.

- W tym muszę przyznać ci racje.- stwierdził Lukas.

- No widzisz.

- Może macie racje. W końcu to taki typowy chłopak stąd. Każdy go może mieć i nie wyróżnia się niczym.- prychnęła.- Co ja w nim widziałam.- dodała zażenowana.

- Na pewno nie miłość.- parsknął Lukas.

- Zamknij się.- uderzyłam go w ramię.

- Chodźmy tutaj.- wskazała na sieciówkę.

Weszliśmy do środka i zaczęliśmy przeglądać różne ciuchy które są teraz w modzie.

Rose kupiła sobie obcisłą sukienkę a Lukas spodnie. Za to ja nie mogłam znaleźć coś co by mi pasowało.

Wyszliśmy z sieciówki i ruszyliśmy dalej tłoczną ulicą. Weszliśmy do następnym sieciówek. Byliśmy również w McDonald's. Kupiłam sobie nową koszulkę, nowe buty i bieliznę. Spotkaliśmy kilka innych znajomych ale oni długo z nami nie chodzili. Wynajęliśmy elektroniczne hulajnogi i objechaliśmy całe miasto. Bawiłam się bardzo dobrze. Niby zwykle hulajnogi ale z tą dwójką nawet to może być fajną rozrywką. Słońce świeciło a przyjemnie chłodny wiaterek przeczesał moje długie blond włosy.

- Regers.- Lukas wyszeptał widząc idąca w naszą stronę nauczycielkę.

Zamarłam. Nauczycielka szła w naszą stronę, za nią dostrzegłam George'a.

Co on tu robi?

George zamiast pójść dalej, stanął obok Regers która zatrzymała się przed nami.

- Dzień dobry.- wydukała z fałszywym uśmiechem na twarzy.

Z niedowierzaniem patrzyłam na tą dwójkę. Po pierwsze, co do kurwy? A po drugie ja pierdole.

Pan Martinez unikał mojego spojrzenia. Drapał się po karku i się rozglądał jakby wcale wczoraj mnie nie pieprzył na moim łóżku.

- To mój facet. George to moi uczniowie.- przedstawiła nas sobie.

Nie, nie nie nie nie.

- Facet?- uchyliłam swoje wargi.

George spiorunował mnie wzrokiem. Emocje walczyły w środku. Chciałam teraz wykrzyczeć co między nami zaszło. Ale chciałam też wiedzieć dokąd ta rozmowa dąży.

- Tak.- uśmiechnęła się lekko.

Od kiedy ona się uśmiecha, do mnie. Moja twarz zbladła, mięśnie zmiękły, jakby mnie ktoś teraz uderzył to bym tego nie poczuła. Chciało mi się śmiać, krzyczeć, płakać i się zakopać pod ziemie.

Lukas szturchnął mnie w ramie. Nie było to stosowne co powiedziałam, ale czy zdradzać swoją kobietę już jest stosowne?

- Sophio.- mruknął pod nosem George.

- Znacie się?- zapytała nauczycielka.

- Nie.- pokręciłam głową.- Już nie.- dodałam drżącym głosem.

- Mhm. Podeszłam tylko po to by powiedzieć ci Lukas. Nie poszło ci dobrze na sprawdzanie, i możesz go w czwartek poprawić, miałam wysłać to w mailu ale jak cię już zauważyłam.- wzruszyła ramionami.

Te zdanie nie brzmią jak ona. Ona nigdy nie dawała mi poprawić sprawdzianu. Ale tu nie chodzi o to. George ma kobietę? I ta kobieta to mój wróg i nauczycielka? Kurwa, co.

Dotarło do mnie to. Miałam tego samego fiuta w sobie co ona.

O kurwa.

Zrzygam się.

- Idźmy już, proszę.- powiedziałam obrzydzona.




Rozdział 7

Dangerous beautyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz