Rozdział 20

5.3K 129 7
                                    

Sophia

Tym razem było inaczej. Tak jakby wiedział że zawróci mi tym w głowie. Minął dobry tydzień od tej nocy w jego domu a ja się nie mogę skupić na niczym innym. Był taki delikatny i kochany. Jakbyśmy się kochali zamiast pieprzyli. Tak jak już mówiłam, zawrócił mi w głowie.

W szkole unikałam lekcji z panią Regers. Zgłosiła to do dyrektorki a ona to powiedziała mojemu ojcu.

A w teraźniejszości siedzę za ławką i przyglądam się byłej George'a. Czuję się więcej niż niekomfortowo. A gdy na mnie patrzy to po prostu wypala ze mnie duszę.

- Jedynka.- położyła przede mną sprawdzian.

- Przecież jest pusty.- wydukałam zerkając na sprawdzian Rose.

- Nie było cię w szkole.- powiedziała przyjaciółka.

- Nieobecność.- chuchnęła pod nosem Regers i poszła rozdawać następne sprawdziany.

- Beznadziejne.- burknęłam niezadowolona.

Westchnęłam i odwróciłam wzrok od kartki.

Wsunęłam ją między podręcznik by następnie go schować do torby. Mój telefon zawibrował.

George: I jak tam?

George o wszystkim wiedział. Informowałam go na bierząco tak samo jak ja. Często ze sobą pisaliśmy przez ten tydzień. Przed pójściem spać najwiecej spędzałam czasu na wymienianiu się sms'ami z nim.

Ja: Szmata

George: Normalnie bym powiedział żebyś uważała na język ale tym razem ci pozwalam.

Kąciki moich ust powędrowały ku górze.

Ja: Postawiła mi jedynkę za nienapisany sprawdzian

Ja: I nawet nie mogę poprawić

George: Racja. Szmata.

Parsknęłam śmiechem. Nie mogłam się powstrzymać.

- Sophia. Telefon.- nauczycielka podeszła i mi go wyrwała z rąk.

Spiorunowałam ją wzrokiem. Nie robiłam afery. Niech widzi jak powiadomienia od George'a przychodzą na mój telefon.

Sama nie wiedziałam w jakie zło się wplątałam.

- Za pięć minut dzwonek.- wyszeptała Rose.

Pokiwałam potakująco głową ale nie oderwałam wzroku od nauczycielki. Mój telefon zawibrował na jej biurku więc on podniosła na niego wzrok. Teraz się módlmy że to George.

Wiadomości nie przeczyta bo nie zna kodu ale zauważy powiadomienie od tej osoby.

Złość na jej twarzy podkreśliła jej zmarszczki. Nie wiem co George jej powiedział ale na prawdę nie pisnęła nikomu ani słówka. Przynajmniej nie mojemu ojcu.

Może jej zagroził?

Nie wiem.

Dzwonek dał o sobie znać i każdy wyparował z klasy. Zabrałam swoją komórkę z biurka ignorując jej złośliwe spojrzenie. Wbiłam swoje oczy w ekran na którym widniało imię jej byłego.

George: Dziś się widzimy.

Zmarszczyłam brwi wychodząc z klasy. Żułam swoją wargę.

Ja: ?

George: Dostałem zaproszenie na grilla.

Aaaaaha.

Wyszłam z szkoły a obok mnie szła Rose i opowiadała mi o swoim nowym chłopaku.

- Ostatnio coś Lukasa nie ma w szkole.- zorientowała się.

- Też to zauważyłam.- wydukałam.- Dziwne.- podniosłam lekko brwi.

**

- Podać coś jeszcze?- zapytałam mężczyzn siedzących na tarasie.

- Usiądź z nami.- mój ojciec poklepał między obok siebie.

- Nie zmieszczę się tam, usiądę na huśtawce.- wskazałam na huśtawkę która stała dwa metry od stołu.

George upił do końca swoje wino i dolał sobie więcej.

Vince siedział obok niego.

- Jeszcze Jeffrey ma przyjść.- powiedziała blondyn.

- Dostawi się krzesło.- machnął dłonią mój ojciec.

George'a wzrok zjechał po moim ciele do nóg. Ciepło zbierało się w moim ciele a rumieniec wypłynął na moje policzki. Zauważyłam w kącikach jego ust cwany uśmieszek. Pokręciłam głową próbując znaleźć swoją komórkę. Kurde, nie miałam jej tu. Oblizałam swoją dolną wargę zastanawiając się czym się zająć by nikt nie widział mojej czerwonej twarzy.

- Jak w szkole, Sophia?- zamarłam.

Podniosłam wzrok na Vince'a który czekał na odpowiedz.

- Wagaruje.- prychnął pod nosem mój ojciec.

Girl. Od kiedy ty jesteś Sophia?

- Jest okej.- odpowiedziałam Vince'owi.

Oderwał wzrok od mojego ojca i poruszał śmiesznie brwiami.

- Daj spokój Dylan.- machnął na niego dłonią.- Nie wmówisz mi że ty nigdy nie wagarowałeś.- dodał z uśmiechem na twarzy.

Ugryzłam się w środek policzka i próbowałam powstrzymać uśmiech. Mój ojciec miał bezcenną minę.

Wstałam w huśtawki i ruszyłam do środka by znaleźć swój telefon. Leżał na kanapie więc go wzięłam i wróciłam na taras.

Mój ojciec mnie minął i wszedł do środka by pójść otworzyć drzwi. Usiadłam na huśtawce i wbiłam wzrok w komórkę. Minęło kilka sekund a Vince również zniknął by odebrać telefon. Zostałam z sama z tym piekielnie przystojnym facetem. Usiadłam na miejscu na którym siedział Vince i złapałam lampkę wina. Lampkę wina George'a. Upiłam potężny łyk a on uważnie lustrował moją twarz.

- Czemu tak dużo pijesz?- zapytałam odstawiając przed nim lampkę.

- Nie wytrzymałbym na trzeźwo.- złapał lampkę i wyzerował wino.

- Czemu?

- Nie mogę cię dotknąć a jesteś tak blisko mnie.- pokręcił głową i złapał butelkę wina.- A twój ojciec nie podał niczego mocniejszego.- dodał.

- Jak wrócisz?- zmarszczyłam brwi.

- Vince mnie odwiezie.- wzruszył ramionami.

Rozejrzałam się dookoła i gdy nie dostrzegłem żadnej żywej duszy, pozwoliłam by moja dłoń wylądowała na jego udzie. Wyprostował swoje plecy i oblizał swoje wargi.

Moja dłoń powędrowała do góry więc bliżej jego krocza. Zasapał powietrze i wychrypiał moje imię. Zacisnęłam swoje uda i rozejrzałam się udając znudzoną.

Opuszek mojego palca dotknął jego wybrzuszenie w portkach a przez moje ciało przebiegły dreszcze.

Jego dłoń się zacisnęła na moim nadgarstku.

Usłyszałam zbliżające się kroki więc jak poparzona oderwałam dłoń od jego uda i złapałam jego lampkę wina. Kurwa.

Upiłam łyk jakby nigdy nic i odstawiłam ją przed siebie. Mój ojciec i jego przyjaciel weszli na taras.



__
Rozdział 20

Dangerous beautyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz